Koniecpolscy urzędnicy podkreślają, że wybudowana do tej pory sieć wodociągowa liczy ponad 31 kilometrów i posiada blisko czterysta przyłączy. – Ogółem w tym krótkim okresie czasu wydano na ten cel około 8 mln zł. Budowa brakującego odcinka jest sprawą priorytetową dla gminy – mówi burmistrz Ryszard Suliga.
Jak przekonuje samorządowiec, kierowany przez niego urząd stara się doprowadzić do sytuacji, w której finalnie sieć wodociągów będzie w całej gminie.
– Zdajemy sobie sprawę z trudnego życia mieszkańców bez bieżącej wody. Jednocześnie musimy przy tym pamiętać, że bardzo ciężko w cztery czy pięć lat zrealizować wszystkie zaplanowane etapy, bo jest to technicznie i formalnie niemożliwe. Niemniej jednak jest to dla nas priorytet – dodaje.
Według Ryszarda Suligi nadrobienie rozwojowych opóźnień z czasów, kiedy w gminie nie inwestowano w infrastrukturę tego typu, wymaga obecnie większego wysiłku finansowego.
– Poprzednie władze samorządowe miały możliwości pozyskania dotacji również i na wodociągi. I to zarówno ze środków krajowych, jak i unijnych. Mało tego, w wielu przypadkach dotacje wynosiły sto procent kosztów kwalifikowanych. Jednak zamiast w pierwszej kolejności dostarczyć bieżącą wodę mieszkańcom, inwestowano w rzeczy, które mogły poczekać – ubolewa.
Reklama
Za taki spektakularny przykład chybionej inwestycji podaje porzuconą budowę remizy przy ulicy Szkolnej. Chodzi o to samo miejsce, gdzie dziś znajduje się zrewitalizowane w ostatnich latach ze środków unijnych Centrum Społeczno-Kulturalne.
– Po co ktoś rozpoczynał taką budowę skoro nie było pieniędzy w budżecie? W tamtym czasie należało budować wodociągi, kanalizację, drogi, chodniki, oświetlenie. Kiedy były możliwości, które dawały szansę otrzymania dotacji na nieporównywalnie istotniejszy cel, inwestowano w budynki, które dzisiaj stoją w części puste. W obecnej rzeczywistości nie ma już specjalnie dedykowanych pieniędzy na same wodociągi – podsumowuje.
Gmina nie jest w stanie sama wygospodarować wystarczających kwot na pokrycie inwestycji. Tym samym zmuszona jest czekać na ostateczne podjęcie decyzji przez te instytucje, które w ciągu ostatnich czterech lat sukcesywnie przekazywały środki.
– Zresztą poprzez pozyskiwanie środków zewnętrznych udaje nam się utrzymać stabilny budżet. Praktycznie każda nasza inwestycja ma jakieś dofinansowanie – twierdzi burmistrz. – Staramy się jak możemy, aby nadgonić wszystkie zaległości infrastrukturalne. Czasu jednak nie okłamiemy. Poprzednie władze pozostawiły gminę z ogromnym zadłużeniem i programem naprawczym, z jakim przyszło nam się mierzyć prawie całą poprzednią kadencję. Kolejna kwestia dotyczy konieczności oddania pieniędzy za źle realizowaną przez poprzedników inwestycję w zakresie gospodarki odpadami. Musieliśmy oddać około 2,5 mln zł i tym samym teraz znowu sami musimy wypracować pieniądze na inwestycje w segregację odpadów – tłumaczy.