Na biurko włodarza Poczesnej wpłynął wniosek ośmiu z grona piętnastu radnych tutejszego samorządu, w którym domagają się odwołania Roberta Kępy ze stanowiska wicewójta. Lista zarzutów kierowanych pod jego adresem jest długa. Radni zarzucają samorządowcowi między innymi konfliktowość, niewystarczające kompetencje czy brak cech osobowościowych predysponujących go do piastowania stanowisk kierowniczych.
– Robert Kępa od początku swojej pracy w naszym urzędzie był źródłem konfliktów z urzędnikami, jak i radą gminy. Nie miał dobrej opinii także w poprzednich miejscach swojej pracy. Zmieniał je zresztą dość często — podkreślają we wstępie sygnatariusze wniosku, jaki 19 listopada został złożony w sekretariacie wójta Artura Sosny.
Podpisali się pod nim przewodnicząca rady gminy Elżbieta Tomala-Wróbel, Justyna Krawiec-Puchała, Damian Purgal, Magdalena Sałata, Danuta Broszkiewicz, Dariusz Kożuch, Robert Rakus i Michał Kałka.
Ośmioro radnych, w obszernym dwustronicowym dokumencie, zarzuca Kępie nie tylko podnoszenie głosu na pracowników, ale nawet krzyki, szantaże, zastraszanie byłej już skarbnik gminy oraz selekcjonowanie mieszkańców w kontaktach z włodarzem.
Okazuje się, że oprócz zasiadania w fotelu wicewójta Kępa jest jednocześnie kierownikiem referatu gospodarki, ochrony środowiska i budownictwa tutejszego urzędu. Mimo tego, iż jak argumentują radni, brakuje mu kompetencji w zakresie polityki planowania przestrzennego, wiedzy dotyczącej ochrony środowiska czy tej związanej z rozliczaniem współpracy wysypiska śmieci z gminą.
Samorządowcy podnoszę też kwestię braku transparentności podczas przeprowadzania naboru na wolne stanowiska urzędnicze czy wręcz złamanie regulaminu przy zatrudnianiu jednej z dyrektorek placówki oświatowej. Z przedstawionej przez nich opinii wynika, że w dniu konkursu brakowało jej dokumentów.
– Zastępca wójta postanowił ukryć tę sytuację i zatwierdził kandydaturę — punktują wnioskodawcy. – Mimo deklaracji w cv ogromnego doświadczenia w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, do tej pory zastępca wójta nie pozyskał dla gminy żadnych środków — można także przeczytać w piśmie.
To nie wszystko. Inicjatorzy odwołania wicewójta ubolewają w swym wniosku nad niedawnym tajemniczym ekscesem, który zelektryzował lokalną społeczność.
– Pobicie zastępcy wójta w niejasnych okolicznościach, powody tegoż pobicia pojawiające się w przestrzeni publicznej oraz jego nieobecność w pracy do 31 października, mocno wpłynęły na negatywny wizerunek naszej gminy. Do dzisiaj nie wiemy, czy był to rozbój, pobicie czy też porachunki. Nastąpiła zmowa milczenia. Nasi mieszkańcy, jak i mieszkańcy ościennych gmin pytają, dopytują, a wręcz wyśmiewają sytuację, w której się znaleźliśmy — dodają radni.
W podsumowaniu wniosku można przeczytać, że wymienione działania wicewójta Roberta Kępy są w ich opinii wyrazem braku szacunku do mieszkańców, pracowników, jak i też samej rady gminy.
– Brak znajomości przepisów funkcjonowania samorządu wpływa negatywnie na postrzeganie wizerunku naszego urzędu w regionie i województwie. Zwracamy się z tym apelem do wójta, licząc na zrozumienie, że chodzi o dobro naszej gminy. Nie wykluczamy także podjęcia innych kroków dopuszczonych normami prawa — konkludują osoby, które podpisały się pod pismem.
Na poproszony w środowe popołudnie przez redakcję o swój komentarz do sprawy wójt Artur Sosna, na razie nie zajął stanowiska. Do tematu wrócimy, gdy tylko pojawią się nowe okoliczności.