W połowie ubiegłego roku do Urzędu Miasta Częstochowy wpłynęły dwa anonimowe pisma, w których autorzy wnioskowali o wszczęcie procedury wygaszenia mandatu radnego PiS Artura Warzochy. Podnoszono, że nie jest on mieszkańcem Częstochowy, a aktualnym miejscem jego stałego zamieszkania jest Wierzchowisko w gminie Mykanów, gdzie Warzocha wybudował okazały dom. Tematem zainteresował się wojewoda, pochyliła się nad nim Rada Miasta Częstochowy. Samorządowcy nie dali jednak zrobić krzywdy koledze i Warzosze mandatu nie wygasili. Radny, który cały czas utrzymuje, że jego centrum życia tętni w Częstochowie, nader często widywany jest w okolicy swojego domu w gminie Mykanów.
– Obłuda i hipokryzja posunięte do granic przyzwoitości. Widać tego człowieka o różnych porach dnia i wieczorami, jak spaceruje z psem po okolicy. Często można też zobaczyć jego zaparkowany samochód, mimo że kilka miesięcy temu nagle postanowił zasłonić swoje ogrodzenie agrowłókniną. Wcześniej regularnie widziano go przez to ogrodzenie, gdy zasuwał po trawie z kosiarką – komentuje nasz rozmówca, który sam spotyka samorządowca w Wierzchowisku. – Częstochowskiego radnego z Częstochową łączy jedynie niebieska kurtka à la Marcin Najman – dodaje prześmiewczo, pokazując na potwierdzenie swoich słów zdjęcie, które zrobił niedawno Warzosze, gdy zobaczył polityka spacerującego z psem ulicą Osiedlową.
Artur Warzocha to od ponad dwóch dekad aktywny działacz częstochowskiego PiS-u. Na przestrzeni lat, z nadania swojego środowiska politycznego, zdążył pełnić funkcję wicedyrektora Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Częstochowie, wicewojewody śląskiego, radnego Częstochowy, później radnego sejmiku. Dwukrotnie bezskutecznie ubiegał się o fotel prezydenta miasta, następnie został senatorem, by w kolejnym rozdaniu objąć funkcję wiceprezesa Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Krótko po tym wolał się przesiąść na prezesurę państwowej spółki Tauron Nowe Technologie, aby finalnie zostać wiceprezesem Tauronu – największego koncernu energetycznego w Polsce.
Ten swoisty człowiek-orkiestra, mogący pochwalić się szerokim doświadczeniem zawodowym, poza krótkim epizodem w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, funkcjonował wyłącznie na państwowym wikcie. W międzyczasie Warzocha, będący absolwentem wydziału pedagogicznego, realizował się także jako nauczyciel akademicki, wykładając w Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Bynajmniej nie nauczał studentów arkanów zarządzania, lecz wykładał w Instytucie Nauk Politologicznych wspomnianej uczelni – poprzedniczce obecnego uniwersytetu i jednocześnie swojej alma mater.
Artur Warzocha, który w ostatnich wyborach parlamentarnych ponownie starał się o mandat, z nie do końca jasnych powodów zamierzał (ku zdziwieniu wielu) zamienić wynagrodzenie wiceprezesa Tauronu na kilkukrotnie niższe uposażenie poselskie. W wyborach do Sejmu jednak przepadł. Krótko po tym, jak prowadząca Warzochę przez niemal całe jego życie zawodowe partia utraciła władzę, sam zainteresowany stracił też posadę w państwowym koncernie. Na wiosnę ubiegłego roku, podczas wyborów samorządowych, do Warzochy ponownie uśmiechnęło się jednak szczęście. Z pierwszego miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości – niczym bumerang – powrócił do częstochowskiej rady miasta.
Dziejowe koło, jakie zatoczył, może nie budziłoby większych emocji, gdyby nie towarzyszące całej sprawie wątpliwości. W samorządowych kręgach Częstochowy szeroko komentowano nagłą relokację Warzochy. W oczy rzucała się jego wyraźna niekonsekwencja. W wyborach do parlamentu, które odbyły się w październiku 2023 roku, Artur Warzocha wskazał jako stałe miejsce zamieszkania dom w gminie Mykanów. Zaledwie kilka miesięcy później, w kwietniu 2024 roku, podczas wyborów samorządowych, przekonywał już, że mieszka w wynajętym mieszkaniu w Częstochowie. Jako pierwszy szczegółowo opisał to częstochowski Tygodnik „7 Dni”.
– W dwustumetrowych luksusach obecnie mieszka małżonka radnego oraz pomieszkuje córka. Wartość domu, wraz z działką liczącą tysiąc sto metrów kwadratowych, Warzocha oszacował w swoim oświadczeniu majątkowym na przeszło 1,5 mln zł. Sąsiedzi z ulicy Osiedlowej przekonują, że radny przebywa w domu wyjątkowo często. W sezonie kosi trawę, spaceruje z pieskiem – pisano w periodyku.
Wspomniany tytuł na bieżąco relacjonował też całą procedurę, którą uruchomiono po tym, jak tematem faktycznego miejsca zamieszkania Warzochy zainteresował się Marek Wójcik, wojewoda śląski. Kiedy po serii urzędniczych zawirowań sprawa trafiła w końcu pod obrady częstochowskiej rady miasta, wnikliwi obserwatorzy lokalnej sceny politycznej nie mieli wątpliwości co do jej finału. Wystarczyło spojrzeć na tytuł projektu uchwały, nad którym głosować mieli samorządowcy z Częstochowy: „W sprawie odmowy stwierdzenia wygaśnięcia mandatu radnego”.
– Rada, w drodze uchwały, odmówiła stwierdzenia wygaśnięcia mandatu radnego Artura Warzochy i tym samym zablokowała wojewodę śląskiego, który mógłby wprowadzić zarządzenie zastępcze, wygaszające mandat Warzochy. Byłoby to możliwe, gdyby Rada Miasta Częstochowy uchwały nie podjęła i odmówiła zajęcia się tym tematem. W ten sposób radni przerzuciliby odpowiedzialność na wojewodę, a ten mógłby usunąć radnego z panteonu sław. Warzocha z kolei zaskarżyłby niewątpliwie decyzję wojewody do sądu, przed którym eksradny musiałby udowodnić, gdzie tak naprawdę mieszka – zrelacjonowała głosowanie Renata Kluczna, redaktor naczelna Tygodnika „7 Dni”.
Zadzwoniliśmy do Artura Warzochy, by uzyskać komentarz i odpowiedzi na kilka pytań. W świetle informacji od różnych osób, które często widują samorządowca spacerującego z psem w sąsiedztwie jego domu w Wierzchowisku, trudno było nie zacząć rozmowy od tej kwestii.
– A gdybym spacerował z pieskiem w Olsztynie, to co by to oznaczało? Albo w Ełku czy w Zakopanem, bo tam też mi się zdarzało spacerować z pieskiem – obruszył się Artur Warzocha.
Równie niezadowolony był, kiedy padło kolejne pytanie — czy w takim razie jedynie odwiedza żonę, z którą przecież nie mieszka, skoro centrum swojej aktywności ulokował w wynajmowanym mieszkaniu w Częstochowie?
– Kto powiedział, że nie mieszkam z żoną? – wypalił nagle Warzocha, choć nie ciągnął dalej tego wątku i tym samym nie udało się ustalić, czy trzyosobowa rodzina radnego kolektywnie i solidarnie przeniosła się do wynajmowanego lokum w mieście, a w dużym, nowoczesnym domu został tylko pies. – Z Częstochową jestem związany od prawie czterdziestu lat. Codziennie w Częstochowie spędzam wiele godzin. Moje życie koncentruje się wyłącznie w Częstochowie. Nie mam żadnych związków z władzami gminy Mykanów, nie uczestniczę w życiu gminy, ani w żadnych wydarzeniach. To, że wybudowałem dom jako lokację kapitału na terenie tej gminy, to jeszcze o niczym nie świadczy. Radni, posłowie, senatorowie, ministrowie mają domy w różnych miejscach. Ważne jest to, gdzie koncentrują się moje interesy życiowe. Nawet działalność gospodarczą mam zarejestrowaną w Częstochowie. Proszę pamiętać o tym, że jeszcze rada miasta wyraziła swoją opinię, a wojewoda to uszanował. Wszyscy mnie codziennie widzą w Częstochowie. Na ulicach, w miejscach publicznych, na sesjach rady miasta. Spotykam się z ludźmi, zakupy robię w Częstochowie, korzystam z oferty różnych instytucji, mam tam swojego fryzjera, do magla pranie oddaję — usilnie próbował przekonywać, zdając się nie dostrzegać, że momentami potyka się o własną logikę.
Artur Warzocha poprosił o autoryzację swoich wypowiedzi. Zgodnie z przepisami miał na to maksymalnie 24 godziny. Nie zrobił tego jednak, choć od rozmowy upłynęło już blisko dwa tygodnie. Udzielone przez niego wypowiedzi, przesłane mu wcześniej mailowo, zostały zatem wiernie przytoczone w tekście. Podczas rozmowy 2 lutego Warzocha poprosił o wstrzymanie publikacji na kilka dni, by mógł przedstawić dokumenty potwierdzające jego racje. Do tej pory nie skontaktował się z redakcją. Trudno nie nabrać wrażenia, iż gdyby w podobny sposób Warzocha traktował swojego psa, zwierzę przez analogiczny okres zdążyłby gruntownie zasikać cały dwustumetrowy dom samorządowca.
– Temperatura taka, że aż tusz w długopisach zamarza, ale my zbieramy podpisy poparcia dla obywatelskiego kandydata na prezydenta – napisał 11 lutego na swoim profilu facebookowym radny, relacjonując, jak bardzo jest zajęty.

REKLAMA
