Włodarz Mykanowa wraz ze swymi zwolennikami prowadził agitację podczas trwania ciszy wyborczej. Twierdzi, że nie był świadomy, iż łamie przepisy. Wątpliwości co do tego nie mieli za to funkcjonariusze policji. W konsekwencji blisko czterdziestu osobom postawiono zarzuty popełnienia wykroczenia.
– Cały czas trwają czynności wyjaśniające dotyczące naruszenia ciszy wyborczej przez osoby, które oznaczały i umieszczały wpisy na koncie jednego z kandydatów na wójta gminy Mykanów na portalu społecznościowym – informuje podkom. Marta Ladowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.
Jak udało nam się dowiedzieć, sprawa dotyczy wójta Dariusza Pomady, który, w finale kampanii wyborczej poprzedzającej ubiegłoroczne wybory samorządowe, umieścił na swoim facebook’owym profilu post podsumowujący prowadzoną przez siebie kampanię. Nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że już w trakcie trwającej ciszy wyborczej stronnicy wójta zaczęli podbijać jego wpis.
– Osoby, o których wszyscy zainteresowani lokalnymi sprawami wiedzą, że w gminie uchodzą za zwolenników wójta, z premedytacją lajkowały i komentowały ten jego post. W odpowiedzi Pomada każdemu dziękował, tym samym, zgodnie z mechanizmem działania facebook’a, udostępniał swój komentarz i pierwotną treść dalej. Z jednej strony to zachowanie można określić jako dość dziecinne, ale z drugiej przede wszystkim nieuczciwe względem tych wszystkich pozostałych kontrkandydatów wójta, którzy przestrzegali ciszy wyborczej i grali fair – mówi jedna z osób pozostająca w opozycji do Dariusza Pomady.
Po spornym wpisie nie ma już śladu na profilu wójta w tym znanym serwisie społecznościowym. Został usunięty. Natomiast z informacji przekazanych przez rzecznik częstochowskiej policji wynika, że sprawa trafiła do sądu.
– Części z osób przedstawiono już zarzuty popełnienia wykroczenia agitacji wyborczej. Łącznie chodzi o blisko czterdzieści osób – dodaje podkom. Ladowska.
Samorządowiec, który wydawać by się mogło, że pierwszy w gminie powinien świecić przykładem i w swej działalności kierować się szacunkiem do prawa, sprawę trywializuje.
– Nie byłem świadomy, że łamię przepisy – twierdzi Pomada. – Co do tego jak wysoki mandat zapłaciłem to jest to moja prywatna sprawa. To była niewielka kwota – dodaje kiedy dopytujemy o szczegóły.
Jak udało nam się ustalić z innego źródła, mandat jakim został ukarany wójt, opiewał na kwotę 600 zł. Osoby, które podbijały post swojego kandydata muszą zapłacić po 180 zł kary.