Wraca temat toalety w centrum Blachowni i permanentnego braku podstawowego środka czystości w tym miejscu. Okazuje się, że po odtrąbieniu pierwszego powyborczego sukcesu nowej władzy w gminie, burmistrz zapomniał wyposażyć obiekt choćby w mydło.
– Jedną z pierwszych decyzji burmistrza Osińskiego był remont i otwarcie ubikacji — ucieszył się kilka miesięcy temu miejscowy bloger i pochwalił włodarza za sprawne podjęcie interwencji w celu rozwiązania nieczynnego klozetu.
Jak jednak informują mieszkańcy, sukces ma niestety połowiczny charakter.
– Co prawda jest papier toaletowy, wystawiony w sile kilku rolek o różnym stopniu zużycia, który stawiany jest na parapecie, ale w toalecie nie ma mydła. To jakiś absurd — zwrócił się do nas z prośbą o nagłośnienie sprawy pan Adam.
Na potwierdzenie zastanego stanu rzeczy, podczas odwiedzin wspomnianego przybytku, mieszkaniec Blachowni podesłał zdjęcie. Faktycznie, jak wynika z fotografii, w obiekcie nie ma śladu po dozowniku czy przynajmniej po tradycyjnej kostce mydła.
– Urzędnicy nie zadbali też o elektryczną suszarkę do rąk czy choćby zwykłe ręczniki papierowe. Póki jest ciepło, to pal licho, ręce szybko schną na dworze, ale co będzie zimniejszą porą? Kompletna amatorka i kolejny obok braku mydła idący za tym brak wyobraźni. Nie wiem, czy burmistrz ma zwyczaj myć ręce po korzystaniu z toalety z użyciem mydła, ale dla mnie to rzecz oczywista i podstawowy element higieny osobistej — konstatuje nasz rozmówca.