41-letni mężczyzna w osobowym deawoo i z ponad 1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu zorganizował sobie przejażdżkę po Szarlejce. Wyobraźnią nie popisał się także o siedem lat starszy mieszkaniec Przystajni. Ten z kolei prowadząc motorower po kielichu doprowadził do kolizji drogowej.
Pomimo niezliczonych apeli policjantów z powiatu kłobuckiego, którzy niemalże z cierpliwością buddyjskiego mnicha jak mantrę powtarzają, by nie wsiadać za kółko po spożyciu substancji rozrywkowych, wciąż nie topnieje liczba bezmyślnych kierowców.
Niechlubny, wręcz patologiczny prym w powiatowych statystykach zdarzeń drogowych, do jakich dochodzi pod wpływem alkoholu i narkotyków, wiedzie niestety gmina Wręczyca Wielka. W najnowszym wydaniu drukowanej wersji miesięcznika wPowiecie pisaliśmy o pięciu takich przypadkach w ostatnich tygodniach. Niestety nie trzeba było czekać długo na kolejny.
2 grudnia późnym wieczorem, do kłobuckiej komendy zgłosił się świadek, który poinformował, że w Szarlejce osobowym daewoo porusza się kierowca, którego zachowanie na drodze wyraźnie wskazuje, iż może być nietrzeźwy. Policjanci, którzy natychmiast udali się we wskazane miejsce, dokonali zatrzymania do kontroli opisany przez świadka pojazd.
W trakcie gdy 41-letni mężczyzna poddawany był badaniu alkomatem, który wykazał ponad 1,8 promila alkoholu w organizmie okazało się, że kierowca prowadził pomimo orzeczonego sądownie zakazu kierowania pojazdami mechanicznymi.
Na wyżyny intelektu nie wspiął się również 48-letni mieszkaniec Przystajni, któremu wymiar sprawiedliwości, podobnie jak birbantowi z Wręczycy Wielkiej, także zabrał prawo jazdy. 48-latek prowadząc radośnie i beztrosko swój motorower wzdłuż ulicy Targowej, podczas skrętu w lewo wpadł w poślizg i przewrócił się na jezdnię. Funkcjonariusze, którzy przeprowadzili badanie stanu trzeźwości mężczyzny ustalili, że w chwili zdarzenia miał w organizmie ponad 2,3 promila alkoholu.
Obaj muszą liczyć się teraz z zarzutami karnymi, za które grozi nawet pobyt w więzieniu.