W miniony czwartek do mieszkańców gminy Dąbrowa Zielona trafiło drukowane wydanie dodatku wyborczego wPowiecie, w którym redakcja podsumowała kontynuowany od lutego cykl artykułów o lokalnym układzie rządzącym od lat gminą. Nazajutrz, po tygodniach oczekiwań, głos w końcu zdecydował się zabrać Krzysztof Kucharski, przewodniczący rady gminy, który jest częścią wspomnianego układu firmowanego przez poległą w tegorocznych wyborach samorządowych Marię Włodarczyk. Niestety jej protegowany kandydat wciąż unika odpowiedzi na nasze pytania. Kreuje się za to na ofiarę rzekomych pomówień. – Dlatego zdecydowałem wnieść protest wyborczy i zawiadomić prokuraturę – obwieścił dziś światu na swym facebook’owym profilu. Raz, że Kucharski pomylił sobie protest z pozwem, to jeszcze nie doczytał § 4 art. 212 KK, który wyraźnie mówi, że tego typu sprawami nie zajmują się organy ścigania, a reguluje je instytucja oskarżenia prywatnego. Pomijając już to, że aspirujący do funkcji wójta samorządowiec powinien mieć jako taką orientację w podstawowych kwestiach prawnych, grubą skórę i odporność na krytykę swych poczynań, nie wiedzieć też czemu w swe facebook’owe oświadczenie wplątał leciwych rodziców, o których w żadnym z tekstów nic nie wspominaliśmy.
Pozostaje zadać pytanie, skoro Kucharski tak poczuł się urażony, to dlaczego pozwu wyborczego nie złożył już wczoraj? Dzisiaj już byłoby po sprawie, przynajmniej w pierwszej instancji. Redakcja nie otrzymała do tej pory żadnego pozwu z sądu. Póki co zapraszamy do lektury.
Minęły prawie dwa miesiące od publikacji głośnego artykułu, którego treść przed mieszkańcami chciała ukryć córka wójt Marii Włodarczyk i jednocześnie dyrektorka miejscowego przedszkola. Julita Mirowska wspólnie z Renatą Hasikowską, również dyrektorką, ale tutejszej szkoły, hurtowo wynosiły egzemplarze gazety wPowiecie z lokalnych sklepów. Do postawionych wówczas pytań wciąż nie zechciał odnieść się kandydujący na urząd wójta Krzysztof Kucharski.
Przewodniczący rady gminy ochoczo za to promuje się w portalu prowadzonym przez Pawła Gąsiorskiego, byłego wydawcy szeregu serwisów pornograficznych. Bloger, który jeszcze półtora roku temu nie oszczędzał obecnych władz gminy, teraz wykazuje się dużą wyrozumiałością wobec rządzących Dąbrową Zieloną samorządowców. Czy za Kucharskim, oprócz odchodzącej z urzędu Włodarczyk, stoi także Gąsiorski?
Przypomnijmy. Pod koniec lutego w drukowanym wydaniu miesięcznika wPowiecie i na stronie portalu wpowiecie.pl ukazał się artykuł o Krzysztofie Kucharskim, przewodniczącym rady gminy i namaszczonym — jak twierdzili rozmówcy gazety — przez Marię Włodarczyk kandydacie na schedę po niej.
– Problem w tym, że Krzysztof Kucharski to osoba wyjątkowo uległa wobec Marii Włodarczyk. Wielu mieszkańców obawia się, że tak naprawdę to ona będzie dalej rządzić. Tylko że zza jego pleców – mówiła pragnąca zachować anonimowość jedna z osób zatrudnionych w tutejszym urzędzie gminy. – To zaufany człowiek pani wójt, mówi na niego pieszczotliwie „Krzysiu”. Tam, gdzie Maria Włodarczyk, tam zawsze on. W gminie słyszy się opinie, że jego kandydatura ma zapewnić wójt i jej rodzinie spokój oraz dalszy wpływ na gminę. Od lat funkcjonuje w stworzonym, obecnym układzie. Jego żona jest kierownikiem Środowiskowego Domu Samopomocy w Soborzycach – nadmienia redakcyjne źródło.
Z dziennikarskiego obowiązku postanowiliśmy przyjrzeć się potencjalnemu wójtowi. Temu, co robi, gdzie pracuje, jakie ma kompetencje, ale i pomysły na gminę. Chcieliśmy także skonfrontować zasłyszane informacje. Z oświadczenia majątkowego samorządowca wynikało, że utrzymuje się on z funkcji przewodniczącego rady. Z diet otrzymał w sumie niecałe 26 tys. zł, osiągnął też dochód z gospodarstwa rolnego na poziomie 6 tys. zł. Żadnych innych dochodów nie wykazał, mimo iż zadeklarował posiadanie udziałów w dwóch spółkach.
W świetle powyższych zasadne było zadanie mu przynajmniej dwóch pytań. W jaki sposób, żyjąc de facto jedynie z diety radnego, Kucharski jest w stanie za tak niewielkie pieniądze, poniżej najniższej płacy minimalnej, utrzymać rodzinę i siebie samego? I w końcu, jak zamierza budować sukcesy gminy, skoro sam zdaje się mieć problemy z osiąganiem własnych sukcesów zawodowych?
Podczas rozmowy telefonicznej z pracownikiem sekretariatu urzędu gminy poprosiliśmy o kontakt do przewodniczącego. Podobna prośba została dodatkowo wysłana na adres poczty elektronicznej urzędu. Pomimo potwierdzenia odczytania wysłanej wiadomości, jakie nazajutrz do nas dotarło, do momentu zamknięcia lutowego wydania ani Krzysztof Kucharski, ani żadna inna osoba z urzędu gminy nie zechciała się z nami skontaktować.
We wspomnianym artykule pojawiła się też garść informacji na temat wójt Włodarczyk. Ta była nauczycielka, rządząc gminą blisko czternaście lat, w międzyczasie zdążyła przejść na emeryturę. Z jej oświadczenia majątkowego za 2022 rok wynika, że z tytułu wynagrodzenia za swoją pracę otrzymała we wspomnianym czasie ponad 235 tys. zł. Jednocześnie w analogicznym okresie pobierała świadczenie emerytalne, które sięgnęło prawie 95,5 tys. zł.
Kilka lat temu gminną opinią publiczną wstrząsnęła informacja o zatrudnieniu w samorządowych jednostkach córek Marii Włodarczyk. Jedna z nich, Julita, jako dyrektor Gminnego Przedszkola w Dąbrowie Zielonej, w 2020 roku była drugim, po mamie, najlepiej zarabiającym funkcjonariuszem publicznym w gminie. Kolejna z córek – Paulina – też w tym okresie świadczyła pracę w tej instytucji.
– Często słyszy się w rozmowach z mieszkańcami, że ludzi irytuje ten brak umiaru – komentował nasz rozmówca z urzędu gminy, snując jednocześnie przypuszczenia, że to z tego względu Maria Włodarczyk mogła uznać, że jest już niewybieralna, jeśli chodzi o funkcję włodarza i zdecydować się na kandydowanie do rady powiatu.
Na tym odcinku przepadła. Za co, w opinii mieszkańców, z którymi rozmawialiśmy po niedawnych wyborach, może podziękować jednej ze swojej latorośli i faktowi stworzenia w gminie ścisłego układu rodzinno-towarzyskiego, z którego jej najbardziej zaufani czerpią ogromne profity z pracy w jednostkach publicznych.
O artykule zrobiło się głośno, gdy wyszło na jaw, że jej córka Julita Mirowska wraz z koleżanką Renatą Hasikowską, również dyrektorką, ale miejscowej szkoły podstawowej — jeździły charakterystycznym, czarnym lincolnem po sklepach i wynosiły z nich gazety. W niektórych sklepach dochodziło do wręcz dantejskich scen. Jak relacjonowano zachowanie wspomnianych pań, ludziom wyrywano je nawet z rąk.
– Wsadziliście kij w mrowisko. Układ wystraszył się prawdy. Miało być spektakularne i ciche zakneblowanie prasy, a wyszła kompromitacja kończącej karierę wójta Włodarczyk oraz porażająca bezmyślność połączona z nieudolnością zatrudnionej przez nią córki — komentowano w licznych mailach i telefonach do redakcji.
O ile opublikowany materiał obnażył szereg niewygodnych dla tego układu kwestii, o tyle uczciwie trzeba przyznać, że informacje o Julicie Mirowskiej, jako drugim po mamie najlepiej zarabiającym urzędniku w gminie, jako pierwszy opisał Paweł Gąsiorski.
– Postanowiłem stworzyć ranking najlepiej zarabiających urzędników w gminie Dąbrowa Zielona. Zdecydowanie numerem jeden jest Wójt Maria Włodarczyk. Za pracę w urzędzie zarabia 138 217,33 zł. Do tego otrzymuje 67 971,59 zł z tytułu emerytury. Tuż za jej plecami jest jej córka, Julita Mirowska. Córka Wójta zarabia łącznie jako dyrektor gminnego przedszkola w Dąbrowie Zielonej 109 338,80 zł. Co ciekawe, w Gminnym Przedszkolu w Dąbrowie Zielonej pracuje też druga córka wójta, Paulina (pisownia oryginalna — przyp. red.) – napisał pod koniec maja 2021 roku na jednym ze swoich portali internetowych Gąsiorski, publikując zestawienie, w którym wspomniana Renata Hasikowska, z którą Mirowska urządziła gazetowy rajd po gminie, znalazła się na wysokim miejscu tego swoistego rankingu zarobków z kwotą ponad 101 tys. zł.
Kim jest Paweł Gąsiorski? To właściciel stron internetowych zajmujących się tematyką samorządową. Bloger z Cisia (miejscowość w gminie Blachownia — przyp. red.) jest właścicielem wielu stron publikujących wiadomości na lokalne tematy. Portal dotyczący gminy Dąbrowa Zielona prowadzi od 2020 roku. Wcześniej, zanim Gąsiorski zajął się tematyką samorządową, prowadził liczne strony z pornografią. Zarabiał na nich za pomocą płatnych sms-ów umożliwiających dostęp do pornograficznych treści. Pod koniec 2022 roku przegrał dwie sprawy, jakie za rzekome zniesławienie wytoczył właścicielom gazety wPowiecie. Podczas toczących się procesów przedstawionych zostało szereg dowodów na to, że Gąsiorski nie tylko prowadził strony z pornografią, ale ta aktywność generowała kolosalne pieniądze. Jak zeznał przed sądem, były wspólnik Pawła Gąsiorskiego, w jednym tylko roku ich spółka z tego tytułu odnotowała obrót na poziomie około 3 mln zł.
W relacji naszego informatora, opublikowanie zestawienia dochodów najlepiej zarabiających pracowników samorządowych, również wzbudziło w ówczesnym czasie potężny niepokój w siedzibie urzędu gminy.
– A najciekawsze jest to, że stopniowo od tego czasu Paweł Gąsiorski jakoś dziwnie zaczął pokornieć i zauważalnie zaczął się na jego stronie pojawiać trend wskazujący, że jeśli chodzi o naszą gminę, to przechodzi mu rewolucyjny zapał — nadmienia nasz rozmówca. – Pobieżna analiza zawartości artykułów publikowanych na jego stronie wyraźnie to pokazuje. Proszę sobie to przejrzeć. Od 2022 roku widać na stronie systematyczne ocieplanie wizerunku zarówno Marii Włodarczyk, jak i Krzysztofa Kucharskiego. Trwa to do chwili obecnej. Od 2023 roku Kucharski niepodzielnie tryumfuje praktycznie w każdym „rankingu” radnych publikowanym na tej stronie, a ostatnio publikowane są tam artykuły sponsorowane, także te wyborcze — dodaje.
Po opublikowaniu kilka tygodni temu na łamach wPowiecie artykułu, który zatrząsł lokalną opinią publiczną, nikt z urzędu gminy nie zechciał odnieść się do treści zawartych we wspomnianym materiale. Popierany zaś przez Marię Włodarczyk kandydat na schedę po niej, kilkukrotnie w różnych odstępach czasu telefonował do redaktora naczelnego wPowiecie. Nie próbował jednak przedstawić swojego stanowiska i odnieść się do postawionych w artykule pytań. Chciał się za to spotkać, by porozmawiać o… współpracy. Redakcja nie uznała jednak za zasadne, by układać się z samorządowcem.
