Reprezentujący okręg wyborczy Kolonia Poczesna radny Michał Kałka tydzień temu opuścił szeregi Klubu Współpraca i Rozwój. O swojej decyzji poinformował podczas niedawnej sesji rady gminy w ogólnikowym oświadczeniu. Choć samorządowiec nie sprecyzował, co było powodem tak radykalnego kroku, to w kuluarach za przyczynę podaje się brak porozumienia z resztą radnych z obozu wójta Artura Sosny. Według naszych rozmówców Kałka dalszą współpracę miał także uzależnić od ewentualnej dymisji Roberta Kępy, jego zastępcy.
– Dojrzałem do decyzji opuszczenia Klubu Współpraca i Rozwój, klubu wspierającego w pracy i decyzjach wójta. Działania obecnych władz są w konflikcie z moimi przekonaniami, a przede wszystkim podważają wartości, które sobą reprezentuję — oświadczył podczas piątkowej sesji rady gminy Michał Kałka.
Jak podkreślił samorządowiec, w jego opinii radny powinien przede wszystkim reprezentować swoją społeczność, pracować dla mieszkańców miejscowości i ludzi, przez których został wybrany oraz szeroko patrzeć na całą gminę. W jego wystąpieniu nie obyło się także bez kuksańca skierowanego w stronę włodarza Poczesnej.
– Można wszystkie swoje działania dokumentować fotograficznie, można chwalić się rzeczami nieistotnymi dla rozwoju naszej gminy, można promować się na łamach czasopism. To już w zasadzie widzieliśmy w wykonaniu poprzednich władz. Czy tego samego oczekujemy w kolejnych latach? Czy to jest droga, którą chcieliśmy iść? — pytał retorycznie. – Chcę, żeby dobro naszej gminy było ponad interesy, ponad walkę o stanowiska i układy. Dla mnie pozyskiwanie funduszy powinno być priorytetem, a co za tym idzie prężny i dynamiczny rozwój gminy. Analizując ostatnie wydarzenia, nie mogę stać i przyglądać się, jak zaczynamy się cofać i nie będę brał za to odpowiedzialności — kontynuował radny.
O powody decyzji Kałki próbował pytać na jego facebook’owym profilu jeden z mieszkańców.
– A może by tak więcej konkretów? O co poszło? — próbował dociekać Jacek Jarawka.
– Panie Jacku konkrety zostały wyłożone. Nie odbierajmy mieszkańcom samodzielnego myślenia — odparł enigmatycznie Michał Kałka.
O tym, o czym oficjalnie i głośno nikt mówić nie chce, o tyle chętniej o szczegółach rozstania samorządowca z klubem opowiadają nasi rozmówcy.
– Tajemnicą Poliszynela jest to, że pomiędzy Michałem a pozostałymi radnymi nie było przysłowiowej chemii. To młody, ambitny facet, który ma pomysł na swoją karierę samorządową. Chciał trochę uznania, chciał trochę porządzić i liczył, że jego zdanie w klubie radnych będzie brane pod uwagę. Tak się nie stało — twierdzi jeden z miejscowych radnych.
Z kolei inny nasz rozmówca z kręgów lokalnej władzy, za powód podaje warunek, jaki ponoć radny Kałka miał postawić, domagając się odejścia z urzędu gminy najbliższego otoczenia wójta Sosny.
– Chodziło głównie o Roberta Kępę (zastępcę wójta — przyp. red.). Po urzędzie chodzi fama, że panowie za sobą nie przepadają i nie mogą się dogadać, ale nie tylko o Kępę chodzi. Mało tego, wśród urzędników głośno jest o sytuacji, gdy wójta odwiedził jeden z mieszkańców Nierady z waszą gazetą w ręku. Podobno trzasnął nią o blat biurka i powiedział Sośnie, że jak w taki sposób będzie zatrudniał rodzinę w urzędzie, to go mieszkańcy własnej miejscowości odwołają — śmieje się redakcyjny informator.