Nowoczesne oraz dobrze wyposażone klasy, dynamiczne zajęcia rozwijające zainteresowania uczniów czy nauczyciele posługujący się najnowszymi metodami nauczania i technologiami. Taką właśnie wizję obiecywał unijny projekt dotyczący rozwoju kształcenia ogólnego, który miał być realizowany w dwóch blachowniańskich szkołach — w Łojkach i Ostrowach. Niestety, dziś wiadomo już, że ta wizja – przynajmniej na razie – nie stanie się rzeczywistością. Urząd marszałkowski odrzucił aplikację samorządu o dofinansowanie sięgające niemal 1,3 mln zł.
Z informacji opublikowanych przez Urząd Marszałkowski w Katowicach wynika, że złożony przez administrację Cezarego Osińskiego wniosek gminy Blachownia został zdyskwalifikowany zarówno na etapie formalnym, jak i merytorycznym. Nie został skierowany do dalszych negocjacji, tak jak ma to miejsce w przypadku innych stu czterdziestu pięciu projektów edukacyjnych z całego województwa.
Na rozwój kształcenia ogólnego w tych dwóch placówkach Blachownia chciała pozyskać niemal 1,3 mln zł. Sam projekt przewidywał wsparcie działań oświatowych na poziomie nieco ponad 1,4 mln zł. Dyskwalifikacja złożonego projektu już na tym wstępnym etapie oznacza, że pojawiły się poważne braki i uchybienia.
Skutkiem tego jest realna strata dla szkół i edukacji miejscowych dzieci oraz młodzieży. Placówki nie zostaną doposażone w nowoczesny sprzęt, nie pojawią się dodatkowe zajęcia stymulujące rozwój uczniów, a nauczyciele nie wezmą udziału w zaplanowanych szkoleniach poszerzających ich zawodowe kompetencje.
Warto przypomnieć, że wcześniejszy wniosek na rozwój Szkoły Podstawowej nr 1 w Blachowni, złożony jeszcze przez poprzednie władze w ramach programu „Mój rozwój – moja przyszłość”, otrzymał dofinansowanie w wysokości aż 1,65 mln złotych. Jest to najlepszy dowód na to, że pieniądze na edukację faktycznie można skutecznie zdobywać. Trzeba tylko wiedzieć jak to robić.
Co poszło nie tak tym razem i czy do Blachowni czasami nie powróciły demony przeszłości sprzed kilkunastu lat, kiedy to samorząd miał ogromne problemy z pozyskiwaniem środków unijnych?
Niewątpliwie pozyskiwanie funduszy europejskich wymaga znakomitej znajomości przepisów, profesjonalnego opracowania dokumentów oraz dbałości o każdy szczegół formalny. Można jednak mieć uzasadnioną nadzieję, że samorząd, który decyduje się na rywalizację o fundusze, jest przygotowany merytorycznie, by sprostać tym wymogom. Skoro tak, to czy odrzucenie wniosku na tak wczesnym etapie oznacza, że zabrakło wiedzy, kompetencji i odpowiedniego nadzoru nad procesem przygotowania dokumentacji?
Inicjatywy edukacyjne mają ogromne znaczenie dla lokalnej społeczności, mogą pozytywnie wpływać na rozwój dzieci i młodzieży. W dobie coraz większej konkurencji na rynku pracy, w czasach rosnących wyzwań technologicznych, wartościowe zajęcia dodatkowe czy nowoczesne narzędzia dydaktyczne stają się kluczem do sukcesu i – mówiąc wprost – inwestycją w przyszłość kolejnych pokoleń.
Obserwując kolejny w ostatnich tygodniach blamaż burmistrza Blachowni i jego ekipy, trudno oprzeć się wrażeniu, że z szumnie zapowiadanych „szkół przyszłości”, tutejszy samorząd może póki co liczyć jedynie na nauczkę na przyszłość. Pod warunkiem oczywiście, że włodarz zacznie wyciągać wnioski z popełnianych co chwila błędów i wdroży jakiś plan naprawczy. Niestety rządy Osińskiego stają się coraz droższe. Nie tylko w zakresie finansowym, ale także biorąc pod uwagę skalę i zakres niewykorzystanych szans.