Z ubiegającą się w nadchodzących wyborach o mandat senatorski Moniką Fajer, prezes Fundacji Monika Fajer Zawsze z Ludźmi, rozmawiamy o jej pracy na rzecz osób potrzebujących i kwestiach, którymi kandydatka Konfederacji chciałaby zająć się w przypadku wygrania wyborów do wyższej izby parlamentu.
Mamy w tym sezonie okazję obserwować zażartą walkę o Senat w tzw. obwarzanku, czyli okręgu wyborczym obejmującym powiaty częstochowski, kłobucki, lubliniecki i myszkowski.
Co ma pani dokładnie na myśli?
Jak to bywa w trakcie kampanii. Sporo negatywnych emocji, które jej towarzyszą. Choćby to, że Jarosław Lasecki wypomniał Krzysztofowi Smeli, iż ten był niegdyś funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej. Kpił też z niego, że przegrał wybory na wójta w swojej własnej gminie.
Każdy robi taką kampanię, jaką potrafi najlepiej. Osobiście koncentruję się na pozytywnym przekazie i tym, co mogę zrobić dla wyborców. Nie chcę włączać się w negatywny przekaz moich konkurentów. Prowadzę aktywną kampanię skoncentrowaną przede wszystkim na bezpośrednich rozmowach z mieszkańcami. Czyli to co lubię najbardziej. W kampanii wyborczej nie chodzi o to, by porozwieszać jak najwięcej banerów czy pozaklejać całą okolicę plakatami. W moim odczuciu okres wyborczy, to czas właśnie na osobiste rozmowy z jak największym gronem zwykłych ludzi. Ja do ludzi nie boję się wyjść, nie boję się rozmawiać. Po prostu lubię ludzi i interesuje mnie to, co mają do powiedzenia. Zależy mi na tym, by słuchać co zwykły człowiek ma do przekazania i jak można mu pomóc. Zwłaszcza w takim momencie, kiedy ze swoim problemem zostaje sam.
To nie pierwszy raz kiedy ubiega się pani o mandat. Trudno nie zauważyć, że z wyborów na wybory zdobywa pani coraz większe poparcie wyborców. Cztery lata temu niewiele brakło.
Podchodzę do tego z pokorą. Niewątpliwie jest mi miło, że ludzie doceniają moje zaangażowanie w społeczną pracę, z której osobiście czerpię wiele satysfakcji.
Jak to się wszystko zaczęło? Chodzi mi o pani pracę społeczną i charytatywną.
Zaczęło się od tego, że zawsze lubiłam pomagać. Wiele lat temu, mieliśmy w domu trudną sytuację. Mama wychowała nas sama. Widziałam z jakimi problemami się mierzyła, jak niejednokrotnie ciężko jej było, ale też doświadczałam zauważalnej pomocy ze strony innych ludzi. Obiecałam sobie wtedy, że kiedyś, jak tylko będę miała taką możliwość, to zaangażuję się w pomoc innym ludziom. Zwłaszcza matkom w trudnej sytuacji, samotnie wychowującym dzieci. Udało się i dzisiaj działam dla ludzi, a oni czują, że są dla mnie najważniejsi.
Fundacja Monika Fajer Zawsze z Ludźmi zajmuje się tylko pomocą samotnym matkom?
Nie tylko. Pomagamy każdemu, kto się do nas zgłosi.
Jak wygląda ta pomoc?
To przeróżne działania. Od najprostszego wsparcia polegającego na pisaniu pism, pomocy w przygotowywaniu dokumentów do różnych instytucji, ale i remontujemy mieszkania. Ta pomoc dotyczy zarówno dzieci, jak i osób starszych. Nie wyobrażam sobie sytuacji żebyśmy komukolwiek musieli odmówić wsparcia. Oczywiście jest ono na miarę naszych możliwości, ale żadnego człowieka, jeśli tylko się do nas zgłosi, nie zostawiamy samego sobie.
Na przestrzeni lat zgromadziła pani wokół siebie sporo grupę wolontariuszy. Jak się to pani udało?
To fakt. Mamy, głównie w Częstochowie, dużą grupę wspaniałych osób, które chcą pomagać i czerpią z tego autentyczną radość. Jak się udało skupić ich w jednym środowisku? Wydaje mi się, że poprzez szczere intencje. Uczciwość, taką zwykłą, i efekty, jakie towarzyszą naszej wspólnej działalności. Tworzymy radosną, zaangażowaną i ukierunkowaną na drugiego człowieka drużynę. Nie wiem, ale chyba po prostu dobro przyciąga dobro. Sumuje się i procentuje. Głównie to są osoby dobrze sytuowane, którym się powiodło w życiu zawodowym i chcą dać coś z siebie drugiemu człowiekowi, który nie miał takich możliwości, któremu nie wszystko się poskładało. Podam prosty przykład. Jednej pani, która zmaga się z chorobą nowotworową, będziemy niedługo remontować łazienkę, która jest w stanie wymagającym pilnego remontu. Wystarczyło rzucić hasło i praktycznie z dnia na dzień zgłosiły się trzy osoby, które zdecydowały się pokryć koszty tego remontu. I tak się dzieje za każdym razem.
Przejdźmy do kwestii wyborów. Dlaczego zdecydowała się pani kandydować w tegorocznych wyborach do Senatu?
Nie będę ukrywać, że mandat senatora da mi niewątpliwie jeszcze większe możliwości niesienia wsparcia osobom potrzebującym z naszego regionu, ale oczywiście praca parlamentarzysty to nie działalność charytatywna. To przede wszystkim szansa na wprowadzanie realnych zmian systemowych w skali całego kraju. Jeśli z woli wyborców zostanę senatorem, to zyskam instrumenty, dzięki którym będę miała wpływ na kształtowanie prawa w Polsce. W parlamencie zajmę się wówczas obszarem z zakresu polityki społecznej. W tej problematyce bardzo dobrze się czuję, jestem urodzonym społecznikiem. Znam ludzkie problemy, wiem z praktyki, jak sobie z nimi radzić.
Propozycje partii, z ramienia której ubiega się pani o miejsce w Senacie, w zakresie polityki społecznej skupiają się przede wszystkim na mieszkalnictwie. Jakie propozycje macie tu dla wyborców?
Konfederacja chce obniżyć koszty budowy mieszkań i domów, co ma doprowadzić do zwiększenia ich dostępności. Po wprowadzeniu proponowanych w naszym programie rozwiązań wybudowanie nowego domu czy bloku mieszkalnego będzie o 30 proc. tańsze. Postulujemy choćby uwolnienie obrotu nieruchomościami rolnymi położonymi w miastach, likwidację zezwoleń na wyłączenie gruntu rolnego w mieście z produkcji rolnej czy brak wymogu uzyskiwania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla inwestycji mieszkaniowych. Mamy konkretne rozwiązania, które pozwolą obniżyć cenę średniej budowy domu o powierzchni 100 m² pod miastem z 500 tys. zł do 350 tys. zł. To oczywiście nie jedyny pomysł z zakresu polityki społecznej. Mamy gotowy też projekt ustawy o zniesieniu zakazu pracy dla opiekunów osób z niepełnosprawnościami.
W lutym 2020 roku z inicjatywy pań związanych z Fundacją Kobiety Wolności i Niepodległości powstał Parlamentarny Zespół ds. Opieki Okołoporodowej. Może pani coś więcej powiedzieć o tej inicjatywie?
W prace tego zespołu zaangażowani są zarówno posłowie Konfederacji, jak i działaczki partii z całej Polski. W jego pracach uczestniczą też przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia, konsultanci krajowi, położne, lekarze, ginekolodzy, doule, a także szereg organizacji pozarządowych. W trakcie pandemii zespół zrealizował setki interwencji na prośbę zgłaszających się do wspomnianej fundacji kobiet i ich rodzin. Z jej pomocą zorganizowane zostały webinary ze specjalistami, które dotyczyły praw pacjentek na oddziałach ginekologiczno-położniczych, kwestii wsparcia psychologicznego dla kobiet po stratach oraz o profilaktyce zdrowotnej z fizjoterapeutą uroginekologicznym. Zostały wydane dwa poradniki przygotowane przez prawników dla kobiet rodzących w trakcie trwających lockdown’ów. Zespół z sukcesami walczył o przywracanie porodów rodzinnych, o możliwość wstępu ojców dzieci na oddziały oraz o zaprzestanie separacji matek od dzieci. Na swoim ostatnim posiedzeniu zespół zajmował się tematyką hospicjów perinatalnych. W przygotowaniu są propozycje zmian dostępu do hospicjów bez skierowania oraz udostępnienie planu porodu ułatwiającego pracę szpitali w przypadku choroby nowonarodzonego dziecka. Dzięki wsparciu konsultantów krajowych może on stać się obowiązującym w Polsce standardem. O to warto zabiegać.
Jak wspomniałam na początku, startuje pani w okręgu obejmującym cztery powiaty. Generalnie głównie są to małe miasta i wsie. Nie sposób tym samym nie zadać pytania o propozycje Konfederacji odnośnie polityki rolnej. Jakie tutaj macie rozwiązania programowe?
Bezpieczeństwo żywnościowe jest jednym z najważniejszych elementów systemu bezpieczeństwa narodowego państwa. Polska przez wiele lat cieszyła się statusem kraju, który nie musiał się martwić o dostęp swoich obywateli do żywności. Jednak przyjęta przez rząd polityka zaczęła w ostatnim czasie zaburzać tę stabilną sytuację. Przez to rodzimym rolnikom coraz trudniej utrzymać rentowność swoich gospodarstw. Program rolny Konfederacji składa się z dziesięciu punktów, które pozwolą na odwrócenie niekorzystnego trendu. Przede wszystkim należy zatrzymać nieuczciwą konkurencję z Ukrainy, bowiem decyzja Komisji Europejskiej odnośnie bezwarunkowego otwarcia jednolitego rynku na artykuły rolno-spożywcze z tego kraju stawia pod wielkim znakiem zapytania całą przyszłość polskiego rolnictwa. Kluczowa jest tu także swoboda działalności rolnej, dlatego należy odsunąć urzędnika od rolnika. Dzisiaj każdą czynność farmerzy muszą rejestrować, tworzyć kolejne plany i poświęcać setki godzin roboczych na aktywności, które nie mają żadnego związku z pracą w gospodarstwie. Rolnik nie jest od prowadzenia biura i tworzenia rozbudowanych raportów. Jego zadaniem jest wytwarzanie żywności i innych artykułów rolnych. Nie zgadzamy się też na pełzającą likwidację hodowli i chowu zwierząt w Polsce. Forsowany na forum UE zakaz chowu klatkowego prowadzi do likwidacji istotnej gałęzi polskiej gospodarki. Proponujemy również całkowite uwolnienie rolniczego handlu detalicznego tak, aby każdy rolnik mógł swobodnie sprzedawać płody rolne wyprodukowane w swoim gospodarstwie, bez żadnych zbędnych formalności. To na masową skalę uruchomi w Polsce małe przetwórstwo i rozwinie dostęp do produktów najwyższej jakości sprzedawanych przez rolników bezpośrednio konsumentom.
Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję i proszę o liczny udział w wyborach. Nieobecni nie mają racji. Warto udać się 15 października do komisji wyborczej i oddać ważny głos. Niezależnie kogo się popiera, warto wziąć udział w wyborach. Dziękuję każdej osobie, która poświęciła swój cenny czas, by przeczytać wywiad z moją skromną osobą.
