fbpx

Powiat częstochowski

Naczelny Sołtys Częstochowy: Charakteryzuje nas oryginalne brzmienie i styl, który trudno pomylić z innymi

fot. Sołtys

Z Jakubem Sołtysikiem, wokalistą i gitarzystą formacji Sołtys, o tworzonych przez niego rock’owych klimatach, o koncercie, który odbędzie się w najbliższy piątek i muzycznych planach na nadchodzący rok, rozmawia Adrian Biel.

W twórczości, którą promujesz, na próżno szukać odwoływań do tematyki agrarnej, a mimo to nazwałeś swoją kapelę – Sołtys. Rozumiem, że nie jest to też pokłosie aspiracji do bycia przedstawicielem społeczności wiejskiej, bo przecież chłopak jesteś miastowy. Wnioskuję, że nazwa kapeli wzięła się od nazwiska?

Tak, Sołtys to moja ksywa od lat. Ten Sołtys jest przede wszystkim przedstawicielem oryginalnego brzmienia i stylu, który trudno porównać z inną kapelą.

Dobrze się reklamujesz.

Robię w marketingu. Tak na co dzień, kiedy akurat nie gram (śmiech).

Jesteś głównodowodzącym w zespole. Piszesz wszystkie teksty, aranżujesz kawałki. A co z resztą tej waszej muzycznej rady sołeckiej?

Oprócz mnie w drużynie jest Jacek Szafran z gitarą prowadzącą, basista Robert Czech, nasz nowy perkusista Grzegorz Rurański oraz Magdalena Wojciechowska i Dominika Skowron, które stanowią nasz chórek. Zespół istnieje od niespełna trzech lat. Wychodzimy z założenia, że to co gramy musi odpowiadać wszystkim członkom zespołu, bo inaczej nic z tego nie będzie. Najważniejsza jest muzyka.

Kiedy poczułeś, że muzyka to właśnie ten obszar, w którym chcesz się realizować?

Początki sięgają czasów liceum. To wtedy nastąpiło swoiste zachłyśnięcie się muzą i pojawiła się silna potrzeba tego żeby w ogóle grać. Impuls, by złapać za gitarę, przyszedł w momencie gdy koledzy ze szkoły zagrali Enter Sandman grupy Metallica. Tak to zabrzmiało, że mnie całkowicie urzekło. To brzmienie, ta współpraca z perkusją. Kupiłem pierwszą, ruską z resztą gitarę, i się zaczęło.

Sam się nauczyłeś na niej grać?

Tak. Miałem jednego kumpla Krzyśka, z którym rywalizowałem o to kto lepiej zagra dany numer. Dobrze to wspominam, bowiem był to bardzo ciekawy etap pod względem mojej edukacji muzycznej. Dobra, zdrowa rywalizacja. Kiedy mnie czymś zaskoczył, to potrafiłem siedzieć po szkole w domu bite dwa tygodnie, uczyć się danego kawałka, aż opanowałem go do perfekcji i spokojnie mogłem go publicznie zaprezentować. Mieliśmy w liceum zespół, który nazywał się Chleb ze Smalcem, graliśmy covery różnych zespołów. Bardzo fajne czasy.

A później na wiele lat wyjechałeś z Polski.

Tak. Wszystko na nowo się zaczęło kiedy wróciłem do kraju z emigracji, po 15 latach. Skrzyknąłem się z moimi dwoma przyjaciółmi, z których jeden był bębniarzem, a drugi gitarzystą i graliśmy sobie tak dla rozrywki raz w tygodniu. Aż w końcu sięgnąłem po mikrofon, napisałem jeden, drugi, trzeci kawałek i poszło.

Gdzieś mi utkwiło, jak kiedyś wspomniałeś, że pierwszy utwór, który stworzyłeś to Somebody Else. Nie będę ukrywał, że to mój ulubiony kawałek Sołtysa. Możesz coś więcej o nim powiedzieć?

Naprawdę? To bardzo się cieszę. Historia jest taka, że napisałem go w Hiszpanii, na jednej imprezie, typowej domówce w iście międzynarodowym towarzystwie Łotysza, Amerykanki i jednego kolegi z Luksemburga. Szybko powstał. Siedzieliśmy później całą noc i go śpiewaliśmy.

Niewątpliwie się udał.

Też mam takie wrażenie. Jest prosty, wpada w ucho. Kto nie słyszał, to zachęcam. W tym moim tworzeniu piosenek miałem wcześniej spory rozrzut. Od folku do grunge’owej mocnej jazdy. Teraz, przez to, że poznałem publiczność, która przychodzi na nasze koncerty wiem dokładnie już co chcę grać, czego ludzie chcą słuchać i to jest fajne. Cały czas zawężam to co robię.

Tworzycie rytmiczne, rockowe numery. Spotkałem się z opinią, że choć Sołtys to świeżynka na lokalnym muzycznym rynku, to jednak dynamicznie się rozpychająca. Pierwszy raz słyszałem was w połowie czerwca podczas Częstochowskiego Festiwalu Kultury Alternatywnej Frytka OFF-jazd. Nie powiem, fajnie wyszło.

Staramy się, aby każdy nasz koncert nosił znamiona solidnej imprezy, podczas której wszyscy będą się świetnie bawić. Przy okazji zachęcam, by zajrzeć 27 grudnia do częstochowskiego klubu Rura. Damy tam ostatni w tym roku koncert. A z racji, iż to będzie nasz jedyny koncert klubowy w tym roku w Częstochowie, to postaramy się, by dostarczyć publiczności sporo dobrej i niezapomnianej rozrywki. Zagramy zarówno starsze kawałki, jak i kilka nowych numerów. Także przybywajcie.

Będzie porządna petarda?

Będzie się działo. Obiecuję.

Jakie plany na przyszły rok?

Jeszcze więcej porządnego, rock’owego grania. Szykujemy kolejne utwory, planujemy sporo koncertów w całym kraju, również we współpracy ze znanymi artystami.

Podasz jakieś szczegóły?

Nie chcę ich zdradzać na tym etapie, ale gwarantuję, że będzie ciekawie. Mamy już parę zaproszeń na kilka festiwali. Chcemy jak najwięcej grać, z czego w Częstochowie maksymalnie dwa razy w roku, żeby nie znudzić.

A co z graniem w okolicznych gminach. Można liczyć, że gdzieś wystąpicie?

Jak najbardziej. Mamy taki pomysł, aby w przyszłości zrealizować trasę osadzoną w formie kameralnych występów po stodołach. Zrobić serię takich koncertów i cykl zakończyć w klubie Stodoła w Warszawie.

Mógłby być problem ze zmieszczeniem wszystkich chętnych w takiej stodole. Na początek może jakiś tradycyjny plener w którejś z gmin powiatu częstochowskiego lub kłobuckiego?

Bardzo chętnie. Jesteśmy otwarci.

W zeszłym roku wypuściliście jedną płytę EP. Jest dostępna zarówno fizycznie, jak i na platformach streaming’owych. Będzie nowy krążek w 2020 roku?

Teraz zamierzamy skoncentrować się głównie na streaming’u. Planujemy systematycznie wypuszczać nowe piosenki, promować je klipami, cały czas przypominać o sobie koncertując i konsekwentnie budować rozpoznawalność. W nadchodzącym roku chcemy się skupić na regularnym wypuszczaniu nowego materiału. Na chwilę obecną mamy około dwudziestu utworów, a moja głowa wypełniona jest pomysłami na kolejne.

Obyś nie ustawał w swej artystycznej płodności. Dziękuję za rozmowę.

Ja również i zapraszam na nasz koncert 27 grudnia do Częstochowy. Będzie moc.

Newsletter

Koronagorączka w Mykanowie. Wójt apeluje o zaprzestanie hejtu wobec chorych i ich rodzin

Mykanów

Maskpol na krawędzi bankructwa? W sprawie spółki interweniuje były wicepremier i minister obrony

Panki

Będą kosić i stawiać snopki. Starostwo szykuje na sobotę festiwal

Mykanów

Pobiegną w szczytnym celu. Mieszkańcy Garnka chcą pomóc 13-latce wygrać ze śmiertelną chorobą

Kłomnice

Newsletter