Gmina Rędziny poniosła kolosalne straty finansowe w związku z naliczeniem kar umownych przy realizacji jednej z kluczowych inwestycji ostatnich lat. Chodzi o budowę kanalizacji sanitarnej przy ulicy Kościuszki i przyległych arterii, finansowaną ze środków tzw. „Polskiego Ładu”. Zamiast zakończyć się sukcesem, projekt stał się przykładem niekompetencji administracyjnej i kosztownego błędu, który ostatecznie obciążył także i lokalny budżet.
Projekt budowy sieci kanalizacyjnej w ciągu ulic Kościuszki, Cmentarnej, Piaskowej, Okupnickiej, Wesołej, Żabiej, Stawowej i Łąkowej był jednym ze sztandarowych zadań poprzedniego wójta Pawła Militowskiego. Przetarg ogłoszono trzy lata temu, a do wybudowania było niemal pięć kilometrów sieci, kilkaset przyłączy i kilkadziesiąt studni. Inwestycja była współfinansowana z rządowego programu. Jej koszt, wraz z wykonaniem nieprzewidzianych wcześniej robót dodatkowych, wyniósł około 14,5 mln zł. Nieco ponad 7,9 mln zł miało być pokryte ze środków pozyskanego dofinansowania.
Ukończenie inwestycji i jego ostateczne rozliczenie zbiegło się jednak z ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi. Militowski reelekcję przegrał, a w jego miejsce mieszkańcy na sternika samorządowych spraw powołali Adama Jarugę, dotychczasowego radnego powiatowego. To właśnie jego administracja była odpowiedzialna za ostateczne rozliczenie inwestycji. Tu też zaczęły się problemy. Urzędnicy naliczyli wykonawcy, czyli firmie prowadzonej przez Stanisława Krupińskiego z Wrzosowej, kary umowne w wysokości ponad 1,2 mln zł. Łącznie za czterdzieści dwa dni opóźnienia.
Kwotę tę potrącono z końcowego wynagrodzenia wykonawcy, co zgodnie z regulaminem Rządowego Funduszu Polski Ład: Programu Inwestycji Strategicznych, skutkowało automatycznym zmniejszeniem rządowego dofinansowania. W efekcie zamiast przyznanych pierwotnie 7,9 mln zł, gmina otrzymała jedynie 6,7 mln zł.
To jednak nie koniec. Wykonawca, nie zgadzając się z wysokością potrąceń, wszedł z gminą w spór. Zgodnie z zaprezentowanym przez siebie stanowiskiem godził się z karami do kwoty niecałych 250 tys. zł. Skierował więc sprawę do mediacji. Jej wynikiem, w ramach zawartego porozumienia gmina zobowiązała się do wypłaty rekompensaty w wysokości 601 tys. zł.
Wójt Jaruga przystał na ugodę, przyznając, że opóźnienia wyniosły dwadzieścia jeden dni, czyli równo połowę wcześniej podniesionego okresu. Dodajmy, że pieniądze te musiały być wypłacone już wprost z budżetu gminy. Zgodnie z ugodą, trafić na konto firmy miały do końca kwietnia.
Dlaczego włodarz Rędzin nie wykorzystał drogi sądowej do obrony swoich racji, ale szybko przystał na ugodę, przyznając się tym samym do popełnienia błędu, czego skutkiem była utrata dużej części dofinansowania rządowego? Do dziś nie wiadomo też, na jakiej podstawie kary pierwotnie zostały naliczone w aż tak znacznej wysokości. Czy poprzedzały je jakiekolwiek rozmowy z wykonawcą? Brakuje także informacji o tym, z jakiego źródła sfinansowano wypłatę odszkodowania. Czy zostały użyte środki własne gminy, czy też konieczne było zaciągnięcie kredytu lub pożyczki?
28 maja, a następnie 9 czerwca redakcja zwróciła się do Urzędu Gminy Rędziny z prośbą o informację i wyjaśnienie tych kwestii. Do momentu publikacji niniejszego tekstu postawione pytania pozostały bez reakcji. Zarówno ze strony wójta Adama Jarugi, jak i odpowiednich komórek urzędowych.
W świetle dostępnych dokumentów i informacji publicznych nie ma wątpliwości, że błędne decyzje rędzińskich władz doprowadziły do sytuacji, w której gmina zapłaciła dwa razy. Raz, tracąc część dofinansowania, i po raz kolejny, kiedy Jaruga polecił wypłacić rekompensatę z budżetu samorządu. Wszystko to obciąża lokalne finanse i wymaga postawienia pytania o odpowiedzialność osób decyzyjnych. Kto odpowie za tak kosztowny błąd?