fbpx

Miedźno

Piotr Derejczyk: Mieszkańcy oczekują dobrej infrastruktury i oferty kulturalnej. Staramy się to zapewnić

fot. Piotr Biernacki

Z wójtem gminy Miedźno rozmawiamy o pracy samorządowej, realizowanych inwestycjach, problemach w porozumieniu z radą, ale i o planach oraz wizji rozwoju gminy na kolejne lata.

Kiedy dwa lata temu udzielał nam pan wywiadu, spotkaliśmy się w gorącym politycznie okresie dla gminy. Rysował się wówczas widoczny konflikt pomiędzy panem, a grupą ośmiu radnych. Było to tuż po sesji absolutoryjnej, na której rada gminy, głosami nowo ukształtowanej większości, nie udzieliła panu ani absolutorium z wykonania budżetu, ani wotum zaufania. Rok później, spośród tych dwóch najważniejszych dla każdego włodarza uchwał, radni poparli tylko udzielenie absolutorium. W tym roku obie zostały już przyjęte. Czy to oznaka normalizacji stosunków czy też chwilowa odwilż, bo obserwując sesje, te napięcia, z mniejszym lub większym natężeniem pojawiają się co jakiś czas. 

Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Konflikt występuje cały czas. Współpraca z częścią radnych jest po prostu trudna albo nie ma jej wcale. Uważam, że konflikt jest sterowany z zewnątrz, spoza rady, a momentami nawet spoza gminy. Widać, to zwłaszcza wtedy, gdy kończą się niektórym uczestnikom debaty przygotowane wcześniej notatki. Jeżeli chodzi o absolutorium, to przesłanek merytorycznych, by go nie udzielać nigdy nie było. W końcu chodzi o realizację budżetu, za którym radni głosowali, i który, przy ich sporym udziale podlegał w ciągu roku zmianom. Przy wotum zaufania natomiast wchodzimy w sferę emocji, gdzie niekoniecznie bierze się pod uwagę fakty, ale tak naprawdę nastawienie do osoby wójta. To podlega wewnętrznej, osobistej ocenie radnych. Jeżeli wotum się nie udziela, to powinno się być konsekwentnym i oddać głos mieszkańcom w referendum. Gdy go nie dostawałem, wzywałem radnych, by nasz spór pozwolili rozstrzygnąć mieszkańcom. Nie zdecydowali się na to. Trudno mi wyjaśnić i nawet zrozumieć, dlaczego po dwóch latach decyzja radnych była w tym roku inna. Szczerze mówiąc nie zastanawiam się nad nią. W całej bieżącej kadencji pracuję na rzecz gminy z takim samym zaangażowaniem, niezależenie od tego czy radni udzielili mi wotum zaufania czy nie. Czas nie stoi w miejscu. Bieżąca kadencja zbliża się ku końcowi. Mam nadzieję, że następna będzie w naszej gminie spokojniejsza.   

Porozmawiajmy więc o tej działalności samorządu. Tym z czego najmocniej rozliczany jest wójt są inwestycje i realizacja budżetu. Jak to wyglądało w ubiegłym roku? 

Uważam, że bardzo dobrze. Zrealizowaliśmy dochody na poziomie ponad 51 mln zł, a wydatki wyniosły około 43,5 mln zł, przy czym te inwestycyjne to niemal 9 mln zł. Nieco mniej niż zakładaliśmy, ale nałożyło się na to kilka niezależnych od nas powodów, związanych z procedurami rozliczeń zrealizowanych i zakończonych zadań inwestycyjnych czy przesunięciami w terminach płatności. Osiągnęliśmy więc sporą nadwyżkę budżetową 7,6 mln zł. Najwięcej wydaliśmy na drogi – 6,5 mln zł. Przebudowane zostały ulice Św. Jadwigi i Łokietka w Miedźnie,  a w Ostrowach nad Okszą kolejne siedem – Topolowa, Zakładowa, Wąska, Brzozowa, Cicha, Bór i Leśna. Największym zadaniem była oczywiście kontynuacja przebudowy ulic Dębowej, Sosnowej, Ogrodowej oraz Polnej w Miedźnie. To właśnie kończymy. Dosłownie na dniach uroczyście te szlaki otworzymy. Spore wydatki ponieśliśmy także na modernizację budynków publicznych – stworzenie świetlicy wiejskiej w budynku byłej szkoły w Izbiskach i termomodernizację Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Mokrej. 

Jak ten proces inwestycyjny przebiega obecnie? Inne samorządy napotykają dzisiaj spore komplikacje związane w większości przypadków ze znacznym wzrostem cen materiałów i usług, a co się z tym wiąże renegocjacją zawartych wcześniej kontraktów z wykonawcami. 

Priorytetową inwestycją jest oświetlenie w naszej gminie, realizowane w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. To skala wielkości nieporównywalna do żadnej z naszych inwestycji, może poza kanalizacją. To naprawdę duża inwestycja, ponad 22 mln zł. Pożądana społecznie i również trudna, z tego względu, że obejmuje obszar całej gminy. Nie pomijamy żadnego sołectwa. Przetarg na nią rozstrzygnęliśmy w roku 2020, w styczniu 2021 roku podpisaliśmy umowę, a wykonanie przypada na ten rok, kiedy cała gospodarka boryka się z dużym kryzysem po covidzie i także z sytuacją wynikającą z wojny na Ukrainie. I ona stwarza nam obecnie największe wyzwanie, bo nie problem, to by było za duże słowo. Wiąże się to z tym, że wykonawca oczekuje, w jakiejś mierze słusznie, zwiększenia wynagrodzenia. I tutaj jesteśmy na etapie uzgadniania o ile i w jakim zakresie jesteśmy w stanie, i czy powinniśmy te oczekiwania spełnić. Wzrost cen jest przesłanką obiektywną, wszyscy to obserwujemy, więc i samorządy, w tej pierwszej fazie, będą musiały zmierzyć się z koniecznością urealnienia kosztorysów zadań inwestycyjnych. 

Wspomniał pan o finalizacji budowy czterech dróg w Miedźnie. To inwestycja za prawie 10 mln zł. W przygotowaniu są następne spore projekty jak przebudowa siedmiu ulic w Borowej i kolejnych kilku w Kołaczkowicach i Wapienniku. Nie obawia się pan, że inflacja może zagrozić ich realizacji? 

Obecnie ogłaszane przetargi już te zmiany rynkowe w jakieś mierze uwzględniają, więc liczymy, że nie będzie zaskoczeń. Aczkolwiek nie ma co liczyć, że będzie tanio. Kończąca się modernizacja układu drogowego w Miedźnie, czyli Dębowej, Sosnowej, Ogrodowej i Polnej, to tak naprawdę pierwszy etap dużych inwestycji drogowych w naszej gminie. W Borowej prace wkrótce się zaczną. W tym przypadku jesteśmy już po przetargu. Był on zgodny z przygotowanym przez nas kosztorysem. W ciągu najbliższych tygodni będziemy ogłaszać przetarg na Kołaczkowice i Wapiennik. To są dwa duże zadania sięgające łącznie wydatków na około 20 mln zł w najbliższych trzech latach. Na pierwsze pozyskaliśmy 4,7 mln zł z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg, a na kolejne 9,5 mln zł z Polskiego Ładu. Także te dwa główne przedsięwzięcia w tym i przyszłym roku będą w największej mierze kształtować naszą sytuację budżetową. 

A co z Ostrowami nad Okszą i Mokrą? 

Każdego roku mocno inwestujemy i w te sołectwa. W Ostrowach nad Okszą wydatki na drogi w ubiegłym roku sięgnęły 2,2 mln zł. Dosłownie kilka dni temu dotarła do nas kolejna świetna wiadomość o przyznaniu przez urząd marszałkowski niemal 2,4 mln zł dofinansowania z unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Właśnie na modernizację kolejnych dróg w tej miejscowości. Pracujemy ponadto nad modernizacją ogrzewania w tamtejszej szkole. W Mokrej natomiast trwa remont placówki oświatowej. Zakończyliśmy termomodernizację, a ostatnio podpisaliśmy umowę na przebudowę jej wnętrza i zagospodarowanie terenu. Po zakończeniu prac będzie ona nowoczesna i bezpieczna. Łączne nakłady to niemal 4 mln zł. 

Czyli dzieci jeszcze w tym roku do swojej szkoły nie wrócą? 

Niestety tak się ułożył ten rok poprzedni i początek bieżącego, że nie byliśmy w stanie zakończyć inwestycji w Mokrej do końca sierpnia tego roku. Z tego względu nauka będzie kontynuowana jak w roku ubiegłym, czyli z dowozem uczniów do szkoły w Miedźnie, a przedszkolaków do przedszkola w Ostrowach nad Okszą. Szkoła oczywiście zachowuje swoją odrębność organizacyjną. Myślę, że warunki, jakie stworzymy w szkole po zakończeniu remontu zrekompensują te obecne niedogodności związane z dowozem dzieci. 

Sporo modernizujecie obiektów użyteczności publicznej?

To jest trzecie tak duże zadanie w naszych placówkach oświatowych w ostatnich kilku latach. Wspomniałem wcześniej o przebudowie byłej szkoły w Izbiskach. To zadanie zakończyliśmy już wiosną tego roku, a przed nami jeszcze termomodernizacja i przebudowa remiz we Władysławowie i Borowej. To też spore inwestycje, za łącznie 6,9 mln zł, po których zakończeniu powstaną w tych miejscowościach swoiste centra kulturalno-społeczne. W tym właśnie przypadku odczuliśmy wspomniany przez pana wzrost cen. Zakładaliśmy, że będzie nieco taniej. Z budżetu gminy dołożymy około 2,1 mln zł. Pozostałą część kosztów pokryje wartość pozyskanego dofinansowania z Polskiego Ładu oraz funduszy unijnych. 

Jak przy skali takich wydatków udaje się wam trzymać w ryzach zadłużenie? Na koniec ubiegłego roku gmina miała kwotowo najmniejsze zadłużenie pośród wszystkich samorządów z powiatu kłobuckiego. Tylko nieco ponad 4,5 mln zł. 

Zasadniczo staramy się na każdy grosz i inwestycję patrzeć bardzo ostrożnie i nie podejmować działań zbyt ryzykownych, by nie zadłużać się ponad potrzebę. Pieniądze takie uruchamiamy rzeczywiście wtedy, kiedy są one potrzebne. I to jest główna przyczyna, dlaczego jest ono relatywnie na tak niskim poziomie. 

W tym roku przystąpiliście do Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej, do spółki SIM Śląsk Północ. Chcecie wybudować mieszkania w Ostrowach nad Okszą. Jak to wygląda na chwilę obecną? 

Niedawno spółka została zarejestrowana. My przygotowaliśmy koncepcję architektoniczną. Po wniesieniu aportu do spółki, co ma nastąpić na przełomie września i października, SIM zleci opracowanie dokumentacji projektowej. To już jest faza, gdzie wchodzimy w realizację inwestycyjną. To ciekawy i pożądany z naszej perspektywy projekt, bo daje on szansę na wybudowanie dwudziestu czterech nowoczesnych mieszkań. Dla tych osób, które, szczególnie w obecnej sytuacji, kiedy ceny kredytów mieszkaniowych wzrastają i odsetki są naprawdę spore, tracą zdolność kredytową, ale stać je płacić czynsz. A płacąc czynsz są w stanie dojść do własności. Postrzegam uczestnictwo w SIM jako dużą szansę rozwojową dla naszej gminy. Młode rodziny, które u nas dzisiaj mieszkają i nie stać ich na wybudowanie domu, przenoszą się do Częstochowy, Kłobucka lub jeszcze dalej. Budownictwo wielorodzinne daje szansę na wynajęcie swojego mieszkania. Chcemy im stworzyć taką szansę u nas. Ostrowy nad Okszą są o tyle dobrą lokalizacją, że miejscowość zapewnia spełnienie wszelkich potrzeb bytowych. Jest piękna szkoła, sklepy i dobra dostępność komunikacyjna, ale i również świetne warunki do odpoczynku i rekreacji poprzez bliskość zalewu i uroków przyrody. 

Demografia jest bezwzględna. Czy to jeden ze sposobów na przezwyciężenie niekorzystnych trendów? 

Ubywanie mieszkańców jest widoczne. Może nie w liczbie zameldowanych czy zamieszkałych osób, ale w liczbie dzieci, które chodzą do naszych szkół czy też liczbie osób zdeklarowanych w systemie gospodarki odbioru odpadów. Te dane różnią się znacząco między sobą. Przez ostatnie osiem lat liczba dzieci uczęszczających do naszych szkół spadła o blisko dwieście osób. To sporo. To świadczy o tym, że ludzi młodych, mających dzieci w wieku szkolnym ubywa. Zostają w metropoliach po studiach albo szukają swojego miejsca w sąsiedztwie – Częstochowie, Kłobucku czy Radomsku, mając na uwadze strefę przemysłową, która tam aktywnie się rozwija. I to jest to ryzyko, któremu w jakiejś mierze musimy przeciwdziałać. Nie da się ukryć, że nasze położenie sprawia, iż jesteśmy nijako uzależnieni od Częstochowy. Jeżeli miasto będzie się rozwijać, to nasi mieszkańcy nie będą za pracą wyjeżdżać dalej. Tutaj będą mieszkać, a pracować w Częstochowie czy najbliższej okolicy. Te wskaźniki są bardzo mocno ze sobą powiązane. 

Czy gmina nie ma możliwości inspirowania miejsc pracy, ściągnięcia inwestorów, którzy utworzą mniejsze bądź większe zakłady na waszym terenie? 

Lokalizacja naszej gminy daje nam potencjalnie bardzo dużą szansę. Jesteśmy w bliskim sąsiedztwie trzech węzłów autostradowych i dobrej linii kolejowej. Problemem, na który napotykamy jako samorząd, jest brak własności komunalnej w gruntach. Była na to szansa w trakcie scalenia, które trwało w Ostrowach nad Okszą między 1985 a 1998 rokiem. W jego trakcie gmina przekazała około sto dwadzieścia hektarów na wytyczenie dróg poscaleniowych. Gdyby część tego areału została przeznaczona na działki przemysłowe, to dzisiaj mielibyśmy inwestorów. Ale niestety tego nie ma i do tego już wrócić nie możemy. W nowym studium, które opracowaliśmy, wyznaczyliśmy kilka obszarów, na których jest możliwe, naszym zdaniem, prowadzenie działalności gospodarczej. Wiązałoby się to z potrzebą wykupu gruntów i ich scaleniem. W przyszłości będziemy się starali to uczynić, gdyż tylko to da nam gwarancję pozyskania inwestora. Byłby to kolejny impuls do dynamiczniejszego rozwoju gminy. Nie ukrywam jednak, że to trudny proces. Wpływy z podatku CIT mamy jedne z najmniejszych w powiecie kłobuckim. Nadrabiamy za to wpływami z PIT, które sięgają 10 mln zł. To z kolei czołówka powiatu. Nasi mieszkańcy pracują więc dzisiaj w swoich mikrofirmach lub, jak wspomniałem, dojeżdżają do pracy w Częstochowie czy Kłobucku. Od nas oczekują dobrej infrastruktury i oferty kulturalnej. To staramy się na ten moment zapewnić najlepiej jak potrafimy. 

Dziękuję za rozmowę.

Newsletter

Koronagorączka w Mykanowie. Wójt apeluje o zaprzestanie hejtu wobec chorych i ich rodzin

Mykanów

Będą kosić i stawiać snopki. Starostwo szykuje na sobotę festiwal

Mykanów

Maskpol na krawędzi bankructwa? W sprawie spółki interweniuje były wicepremier i minister obrony

Panki

Pobiegną w szczytnym celu. Mieszkańcy Garnka chcą pomóc 13-latce wygrać ze śmiertelną chorobą

Kłomnice

Newsletter