Podczas jednej z sierpniowych sesji Rady Miejskiej w Blachowni, radni zadecydowali o przeprowadzeniu dodatkowej kontroli przez komisję rewizyjną decyzji podejmowanych przez byłą burmistrz Sylwię Szymańską. Wniosek, złożony przez Pawła Gąsiorskiego, kontrowersyjnego wydawcę lokalnego serwisu o gminie i zagorzałego przeciwnika Szymańskiej, miał na celu ponowne przyjrzenie się działaniom poprzednich władz. Gąsiorski próbował wykorzystać nową sytuację polityczną, aby po raz kolejny postawić byłej burmistrz zarzuty, które już wcześniej zostały uznane za bezpodstawne.
Po trwającym prawie trzy lata postępowaniu, głównie z nadania blogera z Cisia, częstochowska prokuratura, po zapoznaniu się z materiałami zgromadzonymi w toku postępowania oraz po zaciągnięciu opinii biegłych, umorzyła śledztwo. W żadnej z podnoszonych przez Gąsiorskiego kwestii nie dopatrzyła się złamania prawa przez urzędników i samą Szymańską. Samo postanowienie o umorzeniu dochodzenia zawiera aż trzydzieści siedem stron, a dokumenty w sprawie, które lokalni urzędnicy latami dostarczali do prokuratury, zajmują aż dwadzieścia dwa tomy akt.
Sierpniowa decyzja radnych, w tym Edyty Mandryk, przewodniczącej rady, która najmocniej wspierała wniosek Gąsiorskiego, miała wywołać jednak kolejny wstrząs w gminie. Po burzliwych dyskusjach i oficjalnym przegłosowaniu kontroli, komisja rewizyjna… nie podjęła się zadania. A miała na to czterdzieści pięć dni.
To ogromna porażka dla całego politycznego zaplecza obecnego burmistrza Cezarego Osińskiego, która uwidoczniła braki kompetencyjne tych, którzy wspierali wniosek — Edyty Mandryk, Ewy Contucci, Olgi Janas, Radosława Michalika, Joanny Piątkowskiej, Jacka Roguta, Piotra Włoczka i Jakuba Próby.
Fiasko tej prowokacji uwidoczniło, że decyzja o rozpoczęciu kontroli okazała się jedynie politycznym teatrem, bo ostatecznie radni nie byli w stanie ani przygotować, ani wykonać narzuconego planu działań. Komisja rewizyjna wycofała się z całej sprawy po cichu i w milczeniu.
Widocznie uznano, że taki krok będzie mniej kompromitujący niż otwarte przyznanie, że za rządów Szymańskiej wszystkie procedury odbywały się zgodnie z prawem. Nie można wykluczyć także, że wsadzeni na minę radni z komisji rewizyjnej wystraszyli się podważenia kompetencji częstochowskich prokuratorów.
Polityczne kalkulacje, które miały rzucić cień na rządy Sylwii Szymańskiej, spełzły więc na niczym, a radni w rytm gry Gąsiorskiego sami zapędzili się w kozi róg. Zamiast spektakularnego triumfu, który miał wstrząsnąć lokalną polityką, Blachownia dostała kolejną odsłonę politycznej farsy.
Bloger z Cisia, Edyta Mandryk, burmistrz Osiński i ich polityczni sojusznicy muszą teraz stawić czoła swojej nieudanej intrydze, która ostatecznie obnażyła desperację w próbie dyskredytacji, za wszelką cenę, byłej burmistrz.