Z wójtem gminy Przyrów o osiągnięciach mijającego roku, problemie gospodarki odpadami i oświaty oraz o planach na najbliższe dwanaście miesięcy rozmawia Piotr Biernacki.
Przełom roku to czas na pewne podsumowania. Sporo się działo w gminie w tym okresie. Jak pan ocenia te dwanaście miesięcy?
Faktycznie, to był bardzo szczególny rok dla gminy i mieszkańców, zwłaszcza w kontekście wielkiego jubileuszu 650-lecia lokacji Przyrowa. Głównym mottem wielu uroczystości i imprez przez nas zorganizowanych była właśnie promocja tego doniosłego dla naszej społeczności wydarzenia. Ale życie gminy ogniskowało się również oczywiście wokół codziennych spraw. Cały czas inwestujemy w infrastrukturę, programy społeczne, rozwijamy działające stowarzyszenia i instytucje, które wspierają nas w tworzeniu coraz lepszych warunków egzystencji mieszkańców.
Wśród tych spraw gospodarczych, co pana zdaniem zasługuje na uwagę? Mówiąc kolokwialnie, czym chciałby się pan pochwalić czytelnikom w regionie?
Udało się przede wszystkim dokończyć budowę kanalizacji w Sygontce, która to inwestycja trwała prawie dwa lata. Tam też również niedawno sfinalizowaliśmy duży projekt przebudowy ulicy Konopnickiej i części ulicy Kościelnej w ramach dotacji z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. W miejscowości Bolesławów także powstała droga, na którą uzyskaliśmy wsparcie z urzędu marszałkowskiego. Przygotowaliśmy się też do kilku ważnych zadań na przyszły rok. Głównie są to kwestie związane z odnawialnymi źródłami energii, zarówno dla gospodarstw indywidualnych, jak i dla obiektów publicznych. Złożyliśmy w tym zakresie trzy wnioski, obecnie trwa ich ocena. Nie sposób nie wymienić również zakończenia procedury dotyczącej budowy nowej oczyszczalni ścieków. Mamy już pozwolenie na budowę, staramy się o finansowanie. Jak na warunki naszej gminy, to będzie bardzo duża inwestycja. Kilkumilionowa, niezwykle potrzebna. Obecna instalacja, funkcjonująca od ćwierć wieku, jest już mocno wyeksploatowana. Trzeba ją zastąpić nowoczesnym obiektem, który będzie spełniał wszystkie standardy, zarówno jeżeli chodzi o moc przerobową, jak i oddziaływanie na środowisko. Przy tej okazji chcemy tam wybudować farmę fotowoltaiczną, która będzie pracowała na potrzeby tej oczyszczalni, by obniżyć koszty oczyszczania ścieków w naszej gminie.
Zakończyliście także modernizację targowiska.
Tak, także na to zadanie pozyskaliśmy finansowanie, a nasi mieszkańcy mogą w odpowiednich warunkach sprzedawać produkt lokalny o każdej porze, w każdy dzień. Mam nadzieję, że miejsce będzie cieszyło się dużym powodzeniem i ta gałąź gospodarki oraz przedsiębiorczości mieszkańców będzie się rozwijać, a po wytworzone, lokalne produkty będzie zaglądać do nas również spora grupa nabywców z innych miejscowości. Na pewno będzie można kupić świetnej jakości ryby, warzywa, sery czy też przetwory.
Gmina wzbogaciła się o kilka nowych pojazdów. Może pan powiedzieć coś więcej na ten temat?
Nabyliśmy śmieciarkę do zbierania odpadów komunalnych, gdyż te usługi realizuje gminny zakład, a do druhów z OSP Przyrów przyjechał nowy wóz pożarniczy typu średniego, co udało się zrealizować dzięki bardzo dużemu dofinansowaniu z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Narodowego i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Urzędu Marszałkowskiego. Oczywiście, także gmina i sama jednostka w tym zakupie partycypowała. Poprawi to znacznie bezpieczeństwo. Tym bardziej, że poprzedni samochód takiego typu, bardzo stary i wysłużony, jednostka sprzedała rok temu.
A co z terenami nad zbiornikiem wodnym? Z realizacją tego zadania były spore kłopoty już przed rokiem. Unieważniliście kilka przetargów, gdyż ceny wykonawców was przyblokowały.
Niestety niewiele w tej kwestii się zmieniło. Cały czas walczymy o zagospodarowanie tego terenu. Nie byliśmy w stanie wyłonić wykonawcy, bo oferty mocno przewyższały nasze możliwości, bądź też w postępowaniu nikt się nie zgłaszał. Ale będziemy próbować dalej. Dokonaliśmy pewnych modyfikacji w projekcie. Czekamy na ponowne podpisanie umowy z marszałkiem województwa. Wcześniejszą musieliśmy wypowiedzieć, gdyż nie udało się jej przeprowadzić w kształcie poprzedniego projektu. Plan jest taki, by to zaczęło funkcjonować przed sezonem letnim, w czerwcu przyszłego roku.
Wspomniał pan, że gmina sama zagospodarowuje odpady komunalne. Kwestia śmieci to obecnie jeden z wielu gorących tematów w samorządach, a dla niektórych włodarzy i duży problem ze skonstruowaniem finansowania tego systemu. Gmina nie korzysta z usług firmy zewnętrznej, więc w Przyrowie jest tanio?
Jesteśmy po podpisaniu umowy z RIPOK-iem w Zawierciu, który wygrał przetarg na składowanie odpadów. Niestety wzrost kosztów za tonę odebranych od nas śmieci niesegregowanych jest na poziomie prawie 71 proc., czyli podwyżka była nieunikniona. Po przeprowadzonej analizie zmieniliśmy system pobierania opłat. Od przyszłego roku opłata będzie naliczana od ilości osób faktycznie zamieszkujących w gospodarstwie domowym. Chciałbym podkreślić słowo „zamieszkuje”, a nie – „jest zameldowanych”. Nie chcielibyśmy spowodować jakichś akcji wymeldowywania się osób z terenu gminy. Z pełną świadomością podkreślam, że opłaty naliczane będą od osoby tylko faktycznie mieszkającej na terenie gminy. Ta stawka, która byłaby w stanie pokryć wszystkie koszty systemu jest na poziomie 15 zł od osoby za odbiór odpadów posegregowanych. Chcemy też wprowadzić bonusy za kompostowanie, za prywatne zagospodarowanie strumienia odpadów zielonych. Posiadający kompostownik będzie miał opłatę niższą, o 3 zł miesięcznie od każdego mieszkańca nieruchomości. W przypadku odbioru odpadów zmieszanych, niesegregowanych, jest to 45 złotych od mieszkańca.
To sporo. A jakie ceny mieliście dotychczas?
Do tej pory za składowanie tony odpadów zmieszanych płaciliśmy 295 zł. Teraz będzie to 508 zł. Problem wzrostu cen dotyczy wszystkich gmin i moim zdaniem to ostatni dzwonek, by rządzący krajem się obudzili i coś w tym kierunku przeciwdziałali. Bo trend się nasila i pogłębia. Proszę sobie wyobrazić, że kolejna oferta, druga pod względem ceny, opiewała na 790 zł za tonę odpadów zmieszanych, czyli wzrost byłby makabrycznie wysoki. Raz, że wzrasta opłata za odpady zmieszane, ale wzrost tyczy się również tych segregowanych. Do tej pory płaciliśmy odbiorcom złotówkę za tonę tworzywa sztucznego, szkła czy papieru. Obecnie będziemy płacić 350 zł, czyli wzrost jest 350-krotny. Coś trzeba zrobić z tym systemem, bo to strzeli. Ludzie w pewnym momencie nie będą w stanie tych opłat wytrzymać, a z kolei przepisy zabraniają gminom dokładać do niego.
A może trzeba coś poprawić? Ile śmieci produkuje statystyczny mieszkaniec gminy? Jak wygląda kwestia segregacji?
System gospodarki odpadami w samorządzie ma się równoważyć, czyli tak naprawdę zadaniem rady gminy jest określenie wysokości opłaty, by wszystko się bilansowało. W naszym przypadku ciężko mówić o jakichś działaniach, które mogłyby to usprawnić. Statystycznie mieszkaniec produkuje 155 kg odpadów rocznie, przy średniej krajowej 340 kg. Tak więc naprawdę produkuje ich mało, a mimo to koszty systemu rosną. Jeżeli pójdziemy w kompostowanie, to oczywiście ilość tych odpadów jeszcze się zmniejszy. Zobaczymy jak to działanie zafunkcjonuje. Sama segregacja wygląda nieźle. W naszym terenie nie ma blokowisk. W domach jednorodzinnych mieszkańcy świetnie sobie z segregacją radzą, więc firmy odbierające taki przesegregowany materiał są w stanie go bez większych kosztów przerobić czy sprzedać. Bez szybkich działań ustawowych, zmieniających odgórnie cały system, obawiam się, że ceny będą niestety lawinowo wzrastać. Samorządy, ich związki, mocno lobbują nad nowymi rozwiązaniami, by ten niepokojący trend przystopować.
Mijający rok był bardzo dobry dla pana osobiście. Został pan członkiem zarządów dwóch ważnych organizacji – Krajowej Rady Izb Rolniczych oraz Związku Gmin i Powiatów Subregionu Północnego Województwa Sląskiego. Widać, że cieszy się pan dużym zaufaniem wśród mieszkańców i samorządowców z regionu.
Rolnictwo to jest moje drugie zajęcie. Od 1988 roku prowadzę gospodarstwo. Znajduje na to czas, a wręcz pracując na roli odpoczywam. Jak wyjdę z biura i przesiądę się na traktor to dla mnie bardzo duża przyjemność. W związku z tym, moje funkcjonowanie w samorządzie rolniczym trwa już od dwudziestu dwóch lat. Nie są to łatwe wybory, gdyż są czterostopniowe. To dla mnie ważne, z racji tego, że w KRIR biorę udział w wielu pracach w zakresie obszaru rolnictwa. Tworzymy, opiniujemy prawodawstwo, ale i cele czy też warunki finansowania programów rolniczych. Szybka wiedza pozwala skutecznie przygotować się na kolejne wyzwania, a później zaszczepiać rozwiązania i realizować sprawnie zadania również na terenie gminy. O pewnych kwestiach, priorytetach, wiem po prostu wcześniej. Praca w samorządzie terytorialnym dobrze się uzupełnia z pracą w samorządzie rolniczym.
Wystarcza czasu na wszystko?
Musi wystarczyć. Z pewnych funkcji już zrezygnowałem, biorąc pod uwagę właśnie ten brak czasu. A kwestia stowarzyszenia subregionalnego to sprawa nowa. Kiedy dyskutowaliśmy, o tym jak stowarzyszenie ma wyglądać, poruszyliśmy specyfikę samorządów mniejszych. Ta specyfika małych gmin do tej pory nie była w subregionie wystarczająco reprezentowana, a często dochodzi do konfliktu interesów pomiędzy miastem, a małą, wiejską gminą. I tak wyobrażam sobie tam swoją rolę, by tworzyć rozwiązania korzystne również dla gmin mniejszych. Zresztą wszyscy samorządowcy wiążą z tą organizacją duże nadzieje, bo to ciało niezwykle ważne w zakresie dbania i pozyskiwania funduszy unijnych z perspektywy finansowej, która zacznie obowiązywać od 2021 roku. Nasz subregion jest liderem na poziomie kraju w kontraktowaniu i wydawaniu pieniędzy unijnych, także mam nadzieję, że ta polityka i te wskaźniki zostanie utrzymana na właściwym poziomie, albo jeszcze ją polepszymy.
A jak radzicie sobie w sprawie oświaty? Wzrosną wynagrodzenia, wzrosną koszty dla gminy w przyszłym roku.
Musimy sobie radzić, ale nożyce się rozwierają. Gdzieś cięcia trzeba będzie robić. W przyszłym roku nasi mieszkańcy dołożą do tego co powinno sfinansować państwo około 2 mln zł. Oczywiście pośrednio, poprzez budżet gminy, ale to przecież pieniądze z podatków, z dochodów gminy.
Pryska mit o bezpłatnej oświacie?
Ten system finansowania, który jest teraz po prostu się nie sprawdza. Nie załatwia problemu finansowania oświaty w żaden sposób. Już wielokrotnie podnosiłem, że są dwa proste rozwiązania. Rząd finansuje wynagrodzenia, a gminy łożą na infrastrukturę szkolną albo subwencja będzie szła na oddział szkolny, a nie na ucznia. To oddział tworzy koszt. Niezależnie czy jest w klasie pięciu czy dwudziestu pięciu uczniów to koszty są niemal porównywalne.
Mam rozumieć, że będziecie ograniczać inwestycje na terenie gminy?
To trudna sprawa, bo skutki finansowania oświaty odbijają się na budżetach gmin. Są dla nas mocne. Mam nadzieję, że jeszcze nie będziemy musieli tego robić. Tym bardziej, że sporo kosztownych wyzwań przed nami, o których wspomniałem na początku. Na razie nie wpadamy w panikę, ale trzymamy rękę na pulsie. Oczyszczalnia ścieków, czekająca na kanalizację Julianka, odcinki dróg, odnawialne źródła energii czy przydomowe oczyszczalnie ścieków to chcemy wdrażać w najbliższych miesiącach. W sumie prognozujemy wydatki inwestycyjne na dużym, jak dla nas, poziomie około 5 mln zł. Zobaczymy jakie jeszcze programy się pojawią, na co będziemy mogli pozyskać pieniądze. Kwestia przyszłorocznych inwestycji uzależniona jest w dużym stopniu od powodzenia wniosków, które już są w ocenie, a w szczególności aplikacji na oczyszczalnię ścieków.
Dziękuję za rozmowę.