Marek Dewódzki, założyciel i właściciel renomowanej firmy obuwniczej Demar z Mstowa, został uniewinniony od zarzutów oszustwa na kwotę niemal 70 mln zł. Ponadto sąd uchylił zarząd przymusowy nad przedsiębiorstwem, a także wszelkie inne zabezpieczenia majątkowe, jakie zostały ustanowione przez Prokuraturę Wojskową w Warszawie.
Wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie z 12 listopada bieżącego roku nie tylko oczyścił go z wszelkich zarzutów, ale także zakończył trwające ponad trzy lata postępowanie, które mogło zniszczyć jednego z największych producentów obuwia w Polsce. Sprawa rzuca także poważne światło na błędy w systemie zamówień publicznych, które mogą doprowadzić do tragedii nie tylko firm, ale także ich pracowników.
W styczniu 2022 roku dom Marka Dewódzkiego stał się celem wizyty Żandarmerii Wojskowej. Zatrzymanie właściciela Demaru było pokłosiem śledztwa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prokuratorzy oskarżyli go o dostarczenie wojsku obuwia, które miało nie spełniać wymogów technicznych. W grę wchodziły trzewiki wojskowe o wzorach 933/MON i 933A/MON, produkowane i dostarczone wojsku w latach 2014–2020.
Według śledczych, zastosowana przez Demar włóknina ocieplająca od polskiego producenta nie odpowiadała wymogom przetargu, który wskazywał konkretne amerykańskie materiały. Prokuratura utrzymywała, że firma naraziła skarb państwa na straty wynoszące niemal 70 mln zł.
Zatrzymanie Dewódzkiego było początkiem dramatycznego okresu. Na majątek firmy nałożono zabezpieczenia, w tym zarząd przymusowy oraz zabezpieczono na poczet przyszłych, potencjalnych kar, ruchomości, gotówkę i papiery wartościowe o wartości ponad 30 mln zł.
Sam Marek Dewódzki od początku odpierał wszystkie oskarżenia. Jak podkreślał, każda partia obuwia była szczegółowo kontrolowana przez armię, a proces produkcji – wieloetapowy i transparentny. Kluczowy dowód? Ani jedna para z niemal stu osiemdziesięciu tysięcy par dostarczonych żołnierzom butów nie została zareklamowana. Nie pojawiły się jakiekolwiek wątpliwości wobec jakości obuwia, które dostarczane było przez ponad sześć lat.
– Wszystkie badania w akredytowanych laboratoriach potwierdziły, że nasze produkty spełniają najwyższe standardy. Nigdy wcześniej nie zgłoszono żadnej reklamacji na dostarczane przez nas obuwie 933/MON oraz 933A/MON. Materiał przez nas użyty w tym obuwiu spełniał wszystkie parametry wskazane w specyfikacji przetargowej – bronił się Dewódzki.
Już po kilku miesiącach prowadzonego postępowania sądy zaczęły uchylać decyzje organów ścigania. Sędziowie podważyli decyzje prokuratorów uznając, że w stosunku do Marka Dewódzkiego niezasadne było stosowanie środków zapobiegawczych w postaci dozoru policji, zakazu opuszczania kraju, zaś samo zatrzymanie w celu złożenia wyjaśnień zostało uznane za nielegalne.
Przełom nastąpił w marcu 2023 roku. Urząd Zamówień Publicznych przeprowadził kontrolę spornego przetargu, w ramach którego Demar dostarczał obuwie wojskowe dla 3. Regionalnej Bazy Logistycznej w Krakowie. Wyniki tej kontroli zmieniły bieg sprawy. Okazało się, że to zamawiający – jednostka wojskowa – popełnił błędy proceduralne. W warunkach przetargu wskazano konkretne znaki towarowe, takie jak „Thinsulate” czy „Vibram”, co naruszało przepisy ustawy o zamówieniach publicznych, ograniczając konkurencję.
UZP potwierdził, że włóknina użyta przez Demar spełniała wszystkie wymagania techniczne, a zarzuty wobec firmy były bezzasadne. Krajowa Izba Odwoławcza poparła te ustalenia, podkreślając, że błędy proceduralne leżały wyłącznie po stronie zamawiającego. Mimo to, biznesmen z Mstowa musiał jeszcze przez ponad rok walczyć w sądzie karnym, aby oczyścić swoje imię.
12 listopada Sąd Okręgowy w Krakowie uniewinnił Marka Dewódzkiego, podkreślając, że właściciel Demaru działał zgodnie z prawem. Tym samym potwierdził, że zastosowane ocieplenie w kwestionowanym obuwiu było zgodne z wymaganiami wojskowej specyfikacji technicznej, a proces produkcji przeszedł wszystkie wymagane kontrole. Sąd ponadto uznał, że przepisy zamówień publicznych nie pozwalają na wskazywanie konkretnego producenta materiałów w przetargu.
– Od początku aktywnie współpracowaliśmy ze wszystkimi organami, aby wyjaśnić tę kuriozalną sprawę – komentuje Marek Dewódzki.
Uniewinnienie zakończyło batalię prawną, ale przedsiębiorca nie ukrywa, że trzy lata życia w cieniu nieuzasadnionych oskarżeń odcisnęło mocne piętno na nim samym, firmie i pracownikach. Zarząd przymusowy i medialny rozgłos wokół rzekomego oszustwa wpłynęły na wizerunek przedsiębiorstwa, które od wielu lat jest liderem w produkcji obuwia. Trudno się zatem dziwić, że właściciel nie kryje rozgoryczenia.
– Nikt nie zwróci mi nadszarpniętego dobrego imienia. Przez niemal pięćdziesiąt lat budowałem pozycję swojej firmy, która nagle została podważona. Te trzy lata to była walka o przetrwanie. To było ogromne wyzwanie, które kosztowało mnie i moich pracowników bardzo wiele – mówi.
Demar w swoich zakładach w Mstowie i Nowym Targu zatrudnia ponad czterysta osób. Dla tych pracowników ostatni wyrok sądu to zapewne także ogromna ulga i gwarancja stabilnego zatrudnienia. W planach są inwestycje i nowe zamówienia, także na rynkach zagranicznych.
Marek Dewódzki zapowiada bowiem, że firma będzie kontynuować dynamiczny rozwój, koncentrując się zarówno na rynku wojskowym, jak i cywilnym. Demar planuje udział w kolejnych przetargach na dostawę obuwia dla polskich i zagranicznych służb mundurowych. Jednocześnie właściciel firmy apeluje o większą ochronę przedsiębiorców, którzy stają się ofiarami wadliwych procedur.
– Dzięki determinacji i wsparciu moich partnerów biznesowych udało nam się przetrwać ten trudny czas. Dziękuję im, że cały czas w nas wierzyli i wierzyli w to, że nie jesteśmy oszustami. Nie życzę żadnemu z przedsiębiorców podobnych zdarzeń. My dziś wracamy do pracy ze zdwojoną energią – podsumowuje Dewódzki.