fbpx

Blachownia

Sytuacja napięta jak belki na jazie. Do kogo należy korba?

fot. Piotr Biernacki

Do niecodziennego zdarzenia miało dojść w ostatnim czasie w urzędzie miejskim. Do burmistrz Sylwii Szymańskiej zawitali przedstawiciele starostwa powiatowego, którzy dzierżąc w dłoni reklamówkę, chcieli przekazać korbę i klucze do kłódki od jazu w Blachowni. O całym zdarzeniu poinformował na swoim blogu Marek Kułakowski, wiceprzewodniczący rady miejskiej.

– Pani burmistrz chcieliśmy przekazać korbę do obsługi jazu (czyli regulacji zapory, a tym samy podnoszenia lub obniżenia lustra wody na zbiorniku wodnym – przyp. red.). Do tego są jeszcze klucze od kłódki. Proszę tylko pokwitować odbiór tych przedmiotów – takie mniej więcej słowa padły z ust dwóch urzędników z wydziału zarządzania kryzysowego częstochowskiego starostwa – relacjonuje Kułakowski.

To w jego zarządzie jest znajdująca się w drodze powiatowej zapora. I także starostwo wyremontowało przed siedmioma laty przepust. W chwili obecnej wymaga on jednak kolejnych nakładów. Powiat już wcześniej chciał przekazać pieczę nad budowlą gminie, jednakże burmistrz nie wyraziła na to zgody. Niedawne, można rzec, symboliczne i nieco tragikomiczne przekazanie władztwa również się nie powiodło.

– Burmistrz złożyła podpis, ale pod oświadczeniem, że nie przyjmuje żadnych „podarków”, bowiem urząd nie ma wiedzy co do stanu jego własności. Od czterech lat trwają ustalenia. Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie” z siedzibą w Poznaniu uważa, że jaz nie należy do ich spółki. Jednak gdyby Blachownia chciała przejąć to urządzenie to „Wody Polskie” są gotowe na przekazanie obiektu i pobierać stosowne opłaty za jego dzierżawę. Ale szkopuł w tym, że gmina Blachownia nie jest właścicielem budowli hydrotechnicznej. Starostwo częstochowskie też nie chce słyszeć o tamie. Stąd prawdopodobnie wysłanie dwóch zmyślnych „heroldów” do Blachowni, nie z nagimi mieczami, a z korbą i kluczami w reklamówce foliowej – komentuje humorystycznie radny w swoim blogowym wpisie.

Jednak sytuacja, a przede wszystkim stan techniczny zapory bynajmniej nie wywołuje uśmiechu na ustach włodarzy miasta. Jaz trzeba zmodernizować. Przez belki przelewa się woda. Już w połowie wakacji Sylwia Szymańska próbowała zainteresować tą pilną sytuacją wojewodę śląskiego i parlamentarzystów. Sprawa jest jak widać bardzo dynamiczna i wymaga szybkiego działania.

– Trochę rozumiem zagrywkę starostwa bo stan techniczny jazu w Blachowni jest chyba w coraz gorszym stanie. Po ostatnim jego remoncie w 2012 roku, gdzie do metalowych elementów zamontowano stare drewniane bele, które podobno były w dobrym stanie, widać, że woda przelewa się w dolnych partiach zapory, między dolnymi podkładami. Strach pomyśleć co się może stać jeśli któraś z belek drewnianych nie wytrzyma naporu wody. I wtedy problem z podtopieniami mogliby mieć mieszkańcy Gnaszyna i dalszych dzielnic Częstochowy – zauważa radny Marek Kułakowski.

Newsletter

Koronagorączka w Mykanowie. Wójt apeluje o zaprzestanie hejtu wobec chorych i ich rodzin

Mykanów

Maskpol na krawędzi bankructwa? W sprawie spółki interweniuje były wicepremier i minister obrony

Panki

Będą kosić i stawiać snopki. Starostwo szykuje na sobotę festiwal

Mykanów

Pobiegną w szczytnym celu. Mieszkańcy Garnka chcą pomóc 13-latce wygrać ze śmiertelną chorobą

Kłomnice

Newsletter