fbpx

Mstów

Tomasz Gęsiarz: To był bardzo dobry rok

fot. Urząd Gminy Mstów

Z wójtem gminy Mstów rozmawiamy o minionych dwunastu miesiącach, o tym jak przez ten czas rozwinął się samorząd, ale także o obecnych problemach oraz perspektywach i zamierzeniach na najbliższe lata.

Panie wójcie, koniec roku to dobry moment, by dokonać pewnych podsumowań działań jakie zaszły w 2019, a jednocześnie pierwszego roku w pańskiej drugiej kadencji. Zacznijmy może od inwestycji. Co ciekawego udało się zrobić? Co pana zdaniem było najważniejsze?

Jeżeli chodzi o inwestycje to uważam, że był to bardzo dobry rok. Chyba najlepszy na przestrzeni ostatnich kilku lat, przynajmniej odkąd to ja jestem wójtem. Złożyły się na to nie tylko inwestycje realizowane przez samą gminę, a przypomnę te najistotniejsze jak termomodernizacja szkół w Mstowie i Małusach Wielkich czy modernizacja ulicy Starowiejskiej w Jaskrowie, na które otrzymaliśmy dofinansowania unijne. Oprócz tego nowe nakładki drogowe czy chodniki w Kucharach, Cegielni, Wancerzowie, Krasicach, Siedlcu, Zawadzie, Kobyłczycach czy Kłobukowicach. Warto wymienić też termomodernizację remizy OSP Małusy Małe, przy okazji jubileuszu 35-lecia istnienia jednostki. To także trzy duże zadania związane z drogą wojewódzką 786 finansowane w całości przez Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach, warte w sumie około 6,5 mln zł. Chodzi o korektę osławionego „zakrętu śmierci” w Zawadzie. Wiele lat nikt nie mógł nic z tym zrobić. Cieszę się, że za mojej kadencji to się udało. Kolejnymi są korekta geometrii skrzyżowania z ulicą Starowiejską w Jaskrowie czy odwodnienie ulicy Ogrodowej w Mstowie. Oczywiście było sporo mniejszych inwestycji bardzo ważnych z punktu widzenia gminy, jak i dla mieszkańców poszczególnych miejscowości.

Na przykład?

Choćby dobudowa oświetleń ulicznych, odcinków wodociągów, chodników, placów zabaw, itp. Dlatego też sądzę, że ten rok właśnie pod kątem inwestycji był bardzo udany i zrównoważony, bo w każdej miejscowości coś się działo.

Przed rokiem rozmawialiśmy o jednym z ważniejszych wyzwań, przed jakim stoi gmina, czyli rozbudowie oczyszczalni ścieków w Jaskrowie. Na jakim etapie jest to zadanie?

Mamy gotową dokumentację projektową wraz z pozwoleniem na budowę. Wkrótce będziemy ogłaszać przetarg. To bardzo duże zadanie. Szacuję, że na około 10 mln zł, jeżeli nie więcej. Także rozłożymy je sobie na dwa lub trzy lata, aby zanadto nie obciążać budżetu gminy i myślę, że będziemy szukać źródeł zewnętrznych finansowania, by pokryć część kosztów. Mam tu na myśli na przykład dotację i pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, która później jest częściowo umarzalna, z przeznaczeniem na kolejne inwestycje związane z ochroną środowiska. To bardzo korzystne rozwiązanie.

W gminie dzieje się dużo w zakresie inwestycji. Jednocześnie możecie pochwalić się stabilnym, a wręcz powiedziałbym niskim zadłużeniem, chyba jednym z najmniejszych w przeliczeniu na mieszkańca w powiecie częstochowskim. Niech pan uchyli rąbka tajemnicy, jak się to robi, że inwestycji jest sporo, a dług gminy systematycznie maleje?

Faktycznie udało nam się zejść znacznie z zadłużenia. Jak zaczynałem, w 2014 roku, było to ponad 14 mln zł. Teraz zadłużenie jest na poziomie poniżej 7 mln zł, czyli spłaciliśmy go połowę. Mocno liczymy i oglądamy każdą złotówkę. Pozyskujemy maksymalnie, jak się tylko da, środki zewnętrzne. Współpracujemy z powiatem, z województwem w zakresie pieniędzy unijnych czy też krajowych. Myślę, że w tym momencie mamy tak stabilną sytuację finansową, że spokojnie możemy planować kolejne zadania, wspierać je pożyczkami czy kredytami. Bo tylko za własne środki nie da się wiele zrobić, a są zadania jak wspomniana wcześniej oczyszczalnia, do której takie wsparcie będzie wręcz niezbędne.

To porozmawiajmy chwilę o tych wskaźnikach. Samorządowcy z kraju, ale i z naszego regionu, podnoszą głosy, że najbliższy rok będzie niezwykle trudny dla gmin czy powiatów. Twierdzą, że za zadaniami zleconymi przez rząd, nie idzie adekwatna pula pieniędzy. Chodzi mi tutaj w szczególności o oświatę. Do bieżących wydatków na nią samorządy będą musiały dopłacić. Średnio ponad 40 proc., licząc od wysokości subwencji. A mówimy przecież o milionach złotych. Jak to wygląda w Mstowie?

Nie jesteśmy w tym względzie wyjątkiem, bo też tyle dopłacamy do oświaty. U nas jest to około 8 mln zł. Są dwie strony medalu. Z roku na rok subwencja oświatowa rośnie. Podobnie wpływy z udziału w podatku dochodowym. Widzimy to i oczywiście nas to cieszy. Z drugiej strony koszty utrzymania oświaty czy też samych wynagrodzeń też rosną. Bo 75 proc. wydatków na oświatę to są wynagrodzenia i ich pochodne. Wiadomo, że w takiej sytuacji subwencja nie pokrywa ich w całości, więc dokładamy. Wspominałem, podczas naszego ostatniego spotkania, że idealnym dla nas samorządowców rozwiązaniem byłoby, gdyby koszty wynagrodzeń oświatowych pokrywane były w całości z budżetu centralnego. To ideał, ale chyba mało realny. A jak nie ma ideału, to musimy sobie z tą sytuacją radzić. To istotne pytanie z punktu dalszego rozwoju samorządów. Dzięki oddolnym inwestycjom i inicjatywom rozwija się cały kraj, więc nie można dopuścić, by gminy było tylko administratorem i koordynatorem bieżących wydatków i zadań. Rozmowy w tym względzie trwają, chociażby w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Są one trudne, ale mam nadzieję, że władze rządowe wymyślą, zaproponują jakieś mądre rozwiązania, jakiś złoty środek, by obie strony – rządowa i samorządowa – były usatysfakcjonowane. A przecież każdemu z nas zależy, żeby Polska się rozwijała. Osobiście, w codziennej pracy, z polityką krajową nie dyskutuję i doceniam starania władz centralnych. Z jednej strony muszę realizować to co wynika z przepisów, a z drugiej – tak by mieszkańcy byli zadowoleni i żyło im się dobrze.

Mijający rok był również udany dla pana pod kątem rozwoju kariery samorządowca. Został pan członkiem zarządu jednej z największych organizacji samorządowych w kraju. Mam tu na myśli Śląski Związek Gmin i Powiatów.

Rozwój gminy stawiam zawsze ponad ten osobisty, ale nie da się ukryć, że czasami jest to ze sobą powiązane. Faktycznie, takie dwa miłe dla mnie wydarzenia zaistniały. Pierwsze to, o którym pan wspomniał, zostałem członkiem zarządu ŚZGiP. W tym drugim przypadku zostałem wybrany do prezydium Konwentu Burmistrzów i Wójtów Województwa Śląskiego. To ogromne i bardzo miłe dla mnie wyróżnienie, bo gdzieś człowiek jest rozpoznawany, zauważany na poziomie samorządów województwa śląskiego, a przy okazji daje to sposobność nawiązania ciekawych relacji, wymiany doświadczeń, rozmów z naprawdę mądrymi ludźmi. Samorządowcami z krwi i kości, z wielkim doświadczeniem. To o tyle procentuje, że te pomysły można później przenieść na lokalny grunt. Ostatnio również zawiązaliśmy ważne stowarzyszenie.

Związek Gmin i Powiatów Subregionu Północnego Województwa Śląskiego. W jakim celu?

Dokładnie. Po to, by łatwiej i skuteczniej pozyskiwać pieniądze na Regionalne Inwestycje Terytorialne z nowej perspektywy finansowej Unii Europejskiej. Liderem stowarzyszenia, podobnie jak do tej pory, jest miasto Częstochowa. Działalność nowego stowarzyszenia będzie się zatem skupiała na wspieraniu rozwoju Subregionu Północnego Województwa Śląskiego i współdziałaniu na rzecz efektywnego wykorzystywania środków unijnych.

Ten rok nie jest jednak łatwy dla samorządów, ale i ich mieszkańców, jeżeli weźmie się pod uwagę kwestie ochrony środowiska, ściślej gospodarki odpadami. Wójtowie, rady gmin mają w tym aspekcie ciężki, wizerunkowy orzech do zgryzienia, bo znaczne podwyżki podatku śmieciowego stały się powszechne i nieuniknione. Stało się to również na terenie gminy Mstów. W przyszłym roku, jak się słyszy, stawki mogą ponownie pójść w górę. Jest pan w tym względzie na pewno najlepiej poinformowany. Jakie głosy płyną z rynku?

Nam, na poziomie gminy Mstów, udawało się przez długi czas utrzymywać bardzo niską stawkę podatku za odpady. Natomiast przyszedł taki moment, że ta stawka wzrosła. Chciałbym przeciąć mit czy stereotyp, że to rada gminy czy wójt podnoszą stawkę tej opłaty. To swoim mieszkańcom tłumaczyłem wielokrotnie, że w rzeczywistości rolą każdej rady gminy, nie tylko w Mstowie, jest dopasowanie wysokości opłaty do kwoty, która wynika z przetargu. Bo gmina nie może ani dokładać, ani zarabiać na gospodarce odpadami, która się ma samofinansować. A to, że w postępowaniu przetargowym firmy składają wysokie cenowo oferty, to później się niestety przekłada na jednostkową cenę dla mieszkańca.

Z czego to wynika?

Rośnie opłata marszałkowska za składowanie odpadów, za wywóz na wysypiska śmieci, którą ponosi firma odbierająca odpady. Rosną koszty energii, paliwa czy wynagrodzeń dla pracowników, więc to musi się automatycznie przełożyć na ofertę przetargową firmy w danej gminie. Ja się boję, ale oby te obawy się nie sprawdziły, że w przyszłym roku te ceny będą jeszcze wyższe.

Podatek śmieciowy, to w gruncie rzeczy opłata solidarna mieszkańców samorządu. System się musi bilansować. Gmina nie powinna do tego dokładać. Jak mieszkańcy gminy Mstów wywiązują się z tego zobowiązania?

Muszę powiedzieć, że u nas ta ściągalność jest na wysokim poziomie. Naturalne jest, że każdy by chciał płacić jak najmniej. Czasami oczywiście musimy komuś przypomnieć, kogoś upomnieć metodami konwencjonalnymi, urzędowymi, ale i normalną, ludzką rozmową. Tutaj dużo pracy wkładają też sołtysi w terenie, za co im bardzo dziękuję.

Wspomniał pan wcześniej o zawiązaniu stowarzyszenia subregionalnego. W nowej perspektywie finansowej nie będzie już tak dużo pieniędzy z Unii, a na pewno wskaźnik dofinansowania dość znacząco się obniży. Województwo śląskie będzie w tej szczególnej sytuacji, że będzie on kilka procent wyższy niż choćby w łódzkim czy mazowieckim. O jakich projektach pan myśli, co chciałby pan w gminie przy wsparciu pieniędzy unijnych zdziałać? Bo na pewno już jakieś konkretne przymiarki są poczynione.

W nowej perspektywie unijnej będzie troszeczkę inaczej. Jeżeli chodzi o RIT-y, to będą preferowane projekty składane w partnerstwie z innymi samorządami. W takim przypadku te pieniądze będą w miarę pewne, będą prawdopodobnie rozdzielane z trybie pozakonkursowym. Na tę chwilę takie głosy słyszymy z urzędu marszałkowskiego. Po drugie, co akurat nie będzie korzystne dla gmin, przy wnioskach powyżej 5 mln zł podatek VAT nie będzie kwalifikowany, czyli tak naprawdę dofinansowanie spadnie z 85 proc. do około 50 czy 60 proc. A jeżeli dofinansowanie będzie niższe, to wtedy gmina będzie musiała zapewnić większy wkład własny. My mamy dobre wskaźniki finansowe, nasze zadłużenie mocno się zmniejszyło, ale nie da się ukryć, że i w naszym regionie są samorządy, które „oddychają już rękawami”, a włodarze martwią się skąd wezmą pieniądze na wkład własny, jeżeli trzeba będzie dołożyć kilka milionów złotych. Obecnie subregion północny jest liderem jeżeli chodzi o rozliczanie i realizację inwestycji RIT. Wiemy jak te pieniądze wydawać. Rozmowy trwają. Liczę, że pula RIT-ów będzie jak największa i będzie czym dzielić.

Wróćmy na grunt gminy. Jakie są plany inwestycyjne na przyszły rok?

Jesteśmy świeżo po skonstruowaniu projektu budżetu na rok 2020. Jak co roku, plany są ambitne. Około 20 proc. wydatków chcemy tradycyjnie przeznaczyć na inwestycje, czyli mniej więcej około 12 mln zł. To na razie propozycje, bo decyzję o ostatecznym kształcie podejmie rada gminy na sesji budżetowej. Ale z pewnością mogę wspomnieć o rozbudowie oczyszczalni ścieków w Jaskrowie czy modernizacji targowiska w Cegielni wraz z poprawą odwodnienia. Chcemy kontynuować projekty termomodernizacyjne obiektów gminnych, jak na przykład Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Zawadzie. Oczywiście, jak co roku, pojawiają się plany na nowe nakładki asfaltowe na drogach gminnych, m.in. w Mstowie, Siedlcu czy Wancerzowie. Ponadto będziemy kontynuować współpracę z powiatem w zakresie współfinansowania dróg powiatowych i budowy przy nich ciągów pieszych i rowerowych, na przykład w Kłobukowicach czy Kobyłczycach. Warto podkreślić, że droga powiatowa Rudniki-Wancerzów otrzymała dofinansowanie z Funduszu Dróg Samorządowych i w 2020 roku będzie wykonywana. Jest złożony również wniosek do FDS na drogę powiatową Srocko-Siedlec i też liczymy, że uda się wykonać tę inwestycję. Ponadto dwa ważne tematy związane z naszymi strażami pożarnymi. Mam tu na myśli rozbudowę remizy OSP w Mstowie i chcemy również zakupić nowy, średni samochód dla OSP w Jaskrowie na 85-lecie istnienia jednostki. Oprócz tego planujemy wiele mniejszych inwestycji, ale bardzo ważnych z punktu widzenia mieszkańców gminy. Projekt budżetu to na razie szkielet, wokół którego będziemy się starać dobrze gospodarować pieniędzmi.

A co z komunikacją? Widmo likwidacji PKS-u, choć jak zapewniają władze spółki, że jest to tylko restrukturyzacja, zapewne wymusza na gminie opracowanie działań zaradczych, może zastępczych?

To bardzo ważny temat, bo nie ma co ukrywać, że problem komunikacyjny istnieje. Na terenie gminy, w związku z już trwającą likwidacją PKS Częstochowa, przewozy tego operatora funkcjonują bardzo słabo. Szukamy nowych rozwiązań, zewnętrznych firm przewozowych, aby zapewniły nam dowóz, tam gdzie w ogóle nie ma, na przykład Krasice czy Kuchary. Rozmawiamy także z MZDiT w Częstochowie, a propos powrotu MPK do Mstowa. Chciałbym zapewnić, że w projekcie budżetu na ten cel zabezpieczone są finanse. Szczegóły poznamy wkrótce.

A czy będziecie korzystać z tzw. Funduszu Autobusowego?

W tym przypadku dofinansowanie jest tylko na linie nowe lub odtworzenie tych wcześniej zlikwidowanych. Na tę chwilę, większość linii u nas, przynajmniej na papierze, jest utrzymywanych przez PKS, więc nie mamy możliwości, by starać się o pieniądze z funduszu. Zresztą ta 1 złotówka dofinansowania, to i tak jest kropla w morzu potrzeb, bo koszt wozokilometra jest na poziomie między 6 a 8 zł, więc pozostałą część kwoty musi zapewnić gmina. Oczywiście nie wykluczam, że będziemy aplikować o te środki. Bo każda złotówka się liczy.

Dziękuję za rozmowę.

Newsletter

Koronagorączka w Mykanowie. Wójt apeluje o zaprzestanie hejtu wobec chorych i ich rodzin

Mykanów

Maskpol na krawędzi bankructwa? W sprawie spółki interweniuje były wicepremier i minister obrony

Panki

Będą kosić i stawiać snopki. Starostwo szykuje na sobotę festiwal

Mykanów

Pobiegną w szczytnym celu. Mieszkańcy Garnka chcą pomóc 13-latce wygrać ze śmiertelną chorobą

Kłomnice

Newsletter