Tysiące zwolenników Rafała Trzaskowskiego pojawiło się w sobotnie popołudnie na Placu Biegańskiego w Częstochowie. Przemówienie kandydata na urząd prezydenta z ramienia Koalicji Obywatelskiej poprzedziło wystąpienie jego małżonki.
– Znam miasto bardzo dobrze ponieważ moja koleżanka, z którą mieszkałam na studiach w akademiku, pochodzi z Częstochowy – podkreśliła Małgorzata Trzaskowska.
Wcześniej żona polityka spotkała się z częstochowskimi amazonkami, z którymi rozmawiała o problemach z dostępem do opieki zdrowotnej, badań profilaktycznych i rehabilitacji, ale także i o edukacji prozdrowotnej.
– Trzeba natychmiast przywrócić programy profilaktyczne dla kobiet. Trzeba zwiększyć wynagrodzenia pielęgniarek, lekarzy i innych pracowników służby zdrowia – mówiła zanim oddała głos swojemu małżonkowi.
Rafał Trzaskowski podróżuje po Polsce z dwoma mównicami. Jedna jest dla niego. Druga z kolei dla kontrkandydata, z którym w najbliższą niedzielę zmierzy się w drugiej turze wyborów.
– Są nas tu dziś tysiące, ale brakuje jednej osoby. Prezydenta Andrzeja Dudy. Brakuje z tej prostej przyczyny, że pan prezydent nie chce stanąć do debaty. I dlatego postanowiliśmy wozić ze sobą tą drugą mównicę, żeby prowadzić debatę korespondencyjną. Do momentu, kiedy prezydent zdecyduje się podjąć rękawice i odbyć rozmowę o naszych wszystkich problemach – zaznaczył na wstępie.
Jak podkreślił Trzaskowski, dzisiaj trzeba patrzeć w przyszłość i zająć się ważnymi tematami. Uważa, że różnica pomiędzy nim, a obecną głową państwa jest prosta. Jak podkreślał prezydent Warszawy, on obawia się czasem jedynie swojej małżonki, natomiast Andrzej Duda obawia się prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
– Przed nami koniec pewnej epoki. Nie ma już na polskiej scenie politycznej Donalda Tuska i może czas, by zniknął z niej Jarosław Kaczyński – stwierdził, czym wyraźnie wzbudził entuzjazm przybyłych na spotkanie z nim zwolenników.
Trzaskowski zaproponował, by spojrzeć w przyszłość i zająć się tym co naprawdę istotne. W jego opinii Polska potrzebuje silnego i niezależnego prezydenta.
– W momencie, gdy rząd będzie chciał podejmować dobre decyzje dla obywateli, to prezydent powinien z rządem współpracować, a nawet pobudzać do działania. Kłaść na stół projekty ustaw. Na przykład o kwocie wolnej od podatku, emeryturze wolnej od podatku czy pomocy frankowiczom. Tak powinien zachowywać się prezydent – wymieniał. – Silny i niezależny prezydent musi być też gotowy do tego, by wetować wszystkie rozwiązania, które są złe dla obywateli. Jeśli rządzący będą chcieli podnosić podatki, znowu łamać konstytucję i naruszać demokrację to powiem im gromkie: nie – dodawał, a tłum w odpowiedzi skandował, że chce zmiany.
Rafał Trzaskowski wytykał Andrzejowi Dudzie, że ten słucha jedynie kolegów partyjnych z prezesem PiS na czele.
– A ustawy podpisuje w nocy, gdy słabo widać, w ostatniej chwili i nawet nie wiem czy je wcześniej czyta – punktował.
Swojemu kontrkandydatowi wytknął również to, że prezydenturę zaczął od ułaskawienia nadużywających prawa kolegów partyjnych. Odniósł się także do medialnych doniesień, według których Andrzej Duda ułaskawił skazanego za pedofilię.
– Nie ma mowy o ułaskawieniu koleżanek i kolegów, ale nie ma też mowy o ułaskawianiu kogoś, kto zamachnął się na coś najważniejszego, na rodzinę. Nie ma mowy o ułaskawieniu pedofila. Kiedy będę prezydentem zadbam o to, by system ułaskawień był całkowicie przejrzysty. By wyłączyć z niego takie przestępstwa jak gwałt, pedofilia czy morderstwo ze szczególnym okrucieństwem – zadeklarował.
Polityk Platformy Obywatelskiej nawiązał też do ośmioletnich rządów jego partii z PSL-em.
– Udało się zrobić wiele dobrych rzeczy, ale oczywiście też popełnialiśmy błędy. I co najważniejsze ponieśliśmy karę, bo przecież przegraliśmy wybory. Jestem w stanie jasno o tym mówić. O tym, co było dobre i co było złe. To mnie różni od mojego konkurenta politycznego, że potrafię powiedzieć co PiS robił dobrze – obiecując przy okazji, iż program 500+ to projekt, który ma zamiar bronić.
Zapowiedział, że stworzy apolityczną kancelarię prezydenta, w której dominować będą eksperci i społecznicy. A każdy kto będzie chciał z nim pracować, ten będzie musiał najpierw złożyć legitymację partyjną.
– Ale najpierw potrzebny jest ten ostatni zryw, determinacja i przekonywanie ludzi. Jak to razem zrobimy to zwyciężymy – zagrzewał zwolenników do pomocy. – Jest tu z nami jeden pan, który jak słyszę ma inne zdanie. Wielkie brawa dla niego. Ten pan się wyrywa, żeby przemówić za prezydenta Andrzeja Dudę. Chcę zupełnie serio powiedzieć, że ten pan ma odwagę. Andrzej Duda nie miał odwagi, a ten pan przyszedł tu sam i zaraz chętnie z nim porozmawiam – stwierdził.