Pod koniec marca w kłomnickim urzędzie gminy miało miejsce otwarcie ofert przedsiębiorców zainteresowanych realizacją budowy wodociągu w miejscowości Garnek. Swoje oferty złożyło osiem podmiotów, z czego pięć zmieściło się w kwocie, jaką na sfinansowanie tego zadania przewidział miejscowy samorząd. Teraz urzędników czeka jeszcze wyłonienie wykonawcy i podpisanie kontraktu.
Planowana inwestycja, która obejmie budowę wodociągów w rejonie ulic Południowej, Lisiej, Poprzecznej, Leśnej i Cegielnianej, zrealizowana zostanie przy wsparciu funduszy pozyskanych z finansowanego przez podatników tzw. Polskiego Ładu. Gmina ma na to przedsięwzięcie zabezpieczone niecałe 1,3 mln zł. Urzędnicy liczą, że wspomniane zadanie uda się ukończyć do połowy października.
Stworzona sieć umożliwi zasilanie w wodę istniejącej rozproszonej zabudowy w tej części Garnka. Zgodnie z projektem powstaną odcinki o łącznej długości sięgającej ponad dwóch kilometrów. Wyłoniony wykonawca będzie musiał między innymi zamontować sześć zasuw, dziewięć hydrantów podziemnych i cztery naziemne, a także wykonać studnię rewizyjną oraz uzbroić węzły za pomocą wodociągowych żeliwnych kształtek. Po zakończonych pracach pozostanie mu jeszcze uporządkowanie terenu robót.
– 30 marca doszło do otwarcia ofert. Mamy teraz miesiąc na szczegółowe ich sprawdzenie i podpisanie umowy – mówi Marlena Bąk, kierownik referatu inwestycji, zamówień publicznych i infrastruktury urzędu gminy.
Przy okazji toczącej się procedury przetargowej, swoje pięć groszy tradycyjnie postanowił dorzucić Paweł Gąsiorski, bloger z Cisia (miejscowość w gminie Blachownia – przyp. red.), niegdyś tamtejszy sołtys i – jak w ubiegłym roku zeznał w sądzie jego były wspólnik – przed laty właściciel szeregu dochodowych stron pornograficznych.
– Na naszą skrzynkę redakcyjną otrzymałem bardzo dziwny list, w którym czytam o możliwym ustawionym przetargu organizowanym przez gminę Kłomnice. Jeżeli okaże się to prawda, to będzie oznaczało, że trzeba będzie przyjrzeć się tej sprawie. Oby ten informator mylił się. Bo to jest niezgodne z prawem (pisownia oryginalna – przyp. red.) – przekonuje w zacytowanym fragmencie.
Rozbawienia zakamuflowanymi insynuacjami blogera nie kryją lokalni urzędnicy zapytani przy okazji przez redakcję o to, jak wygląda przebieg całej procedury przetargowej?
– Swoje zaszyfrowane oferty wykonawcy składają elektronicznie poprzez platformę zakupową. Do dnia ich otwarcia nie mamy wglądu do jakichkolwiek danych firmowych. Jako zamawiający dysponujemy jedynie informacją o tym, ile ofert zostało złożonych w danym postępowaniu. W dniu i o godzinie otwarcia oferty zostają automatycznie odszyfrowane i wówczas następuje wyświetlenie danych firmowych. Dopiero po tym czasie komisja przetargowa przystępuje do sprawdzania poprawności złożonych ofert – wyjaśnia Marlena Bąk, kierownik wspomnianego referatu inwestycji, zamówień publicznych i infrastruktury urzędu gminy.