– Do urzędu gminy, niemalże z drzwiami, wpadł jeden z mieszkańców, który biegał po pokojach urzędników i szukał wicewójta Roberta Kępę. Znalazł go na drugi dzień i pobił w innym miejscu — poinformowały redakcję osoby związane z miejscowym samorządem. Choć atak na funkcjonariusza publicznego jest ścigany z urzędu, to wokół sprawy zapanowała zastanawiająca zmowa milczenia. Czy w tym przypadku można mówić o niedopełnieniu obowiązku przez włodarza Poczesnej? Dlaczego Artur Sosna nie zgłosił pobicia swojego podwładnego organom ścigania?
Jak nieoficjalnie udało się potwierdzić w kilku niezależnych od siebie źródłach, do fizycznego ataku na Roberta Kępę, zastępcę wójta Artura Sosny, miało dojść tuż przed trzecim weekendem października. W poniedziałek, 21 października, redakcja zwróciła się w tej sprawie do włodarza i odpowiadającej za kontakty z mediami Anety Nawrot.
Dociekaliśmy czy prawdą jest, że doszło do wspomnianego ataku w postaci uderzenia Kępy pięścią w twarz, a także czy wicewójt pojawił się po tym zdarzeniu w pracy, czy ewentualnie udał się na zwolnienie lekarskie lub urlop? Interesowało nas także to czy znane są motywy działania sprawcy, jak i również czy o ataku na funkcjonariusza publicznego została powiadomienia policja? Po tygodniu oczekiwania przyszła lakoniczna odpowiedź.
– Pan Robert Kępa od 17 października jest nieobecny w pracy — poinformowała zdawkowo Aneta Nawrot, pomijając całkowicie resztę pytań redakcji.
Zdecydowanie szybciej, bo 23 października, do sprawy odnieśli się przedstawiciele policji. Choć wiadomość z pytaniami została wysłana do mundurowych z Poczesnej, odpowiedź nadeszła z częstochowskiej komendy.
– Do chwili obecnej do Komisariatu Policji w Poczesnej nie wpłynęło oficjalne zawiadomienie w opisywanej sprawie — przekazała podkom. Barbara Poznańska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.
W kontekście wspomnianego zdarzenia zastanawia swoista zmowa milczenia władz gminy. Jest to o tyle dziwne, iż tryb ścigania przestępstwa naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, a taki status przysługuje Robertowi Kępie jako wicewójtowi, ma charakter publicznoskargowy i podejmowany jest automatycznie z urzędu. To oznacza, że nie jest wymagane złożenie przez pokrzywdzonego wniosku o pociągnięcie sprawcy do odpowiedzialności karnej. Pojawia się natomiast pytanie, czy brak reakcji na fizyczny atak na jednego z najważniejszych gminnych urzędników można w tym przypadku traktować jako niedopełnienie obowiązków przez wójta Artura Sosnę?
Sprawca, który dopuścił się popełnienia przestępstwa naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.
Do tematu powrócimy, jak tylko pojawią się nowe okoliczności.