Blachownia
W szpitalu w Blachowni mają już cyfrowy aparat rentgenowski. Będą krótsze kolejki i szybsze wyniki?
W Szpitalu im. Rudolfa Weigla w Blachowni zakończono właśnie modernizację pracowni RTG. Inwestycja obejmowała wymianę dotychczasowego wyposażenia i zakup nowoczesnego aparatu rentgenowskiego opartego na w pełni cyfrowym systemie obrazowania. Dzięki temu pacjenci mają zyskać szybszy dostęp do badań i wyników, a personel medyczny narzędzie ułatwiające codzienną diagnostykę.
– Modernizacja pracowni to kolejny krok w podnoszeniu standardów diagnostyki obrazowej w naszym szpitalu. Chcemy zapewnić pacjentom wysoką jakość opieki, także na etapie diagnostyki, która często decyduje o dalszym postępowaniu medycznym – podkreśla Dominik Słowik, dyrektor placówki.
Badania rentgenowskie należą do podstawowych i najczęściej stosowanych metod diagnostyki obrazowej. Pozwalają ocenić między innymi stan kości, stawów oraz niektórych narządów klatki piersiowej i jamy brzusznej. To badania szybkie, nieinwazyjne, a w wielu przypadkach kluczowe w diagnostyce urazów, bólów kostnych czy schorzeń układu oddechowego.
Nowy system w pracowni RTG blachowniańskiego szpitala umożliwia wykonywanie pełnego zakresu badań radiologicznych, w tym projekcji specjalnych oraz obrazowania kości długich dzięki funkcji łączenia obrazów. Oznacza to większą precyzję, a także krótszy czas oczekiwania na wyniki i większy komfort pacjentów.
– Zastosowane rozwiązania pozwalają uzyskać obrazy o wysokiej rozdzielczości przy jednoczesnej optymalizacji parametrów ekspozycji, co zwiększa bezpieczeństwo pacjentów – dodaje dyrektor Słowik.
Pracownia RTG po modernizacji realizuje badania w ramach umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Badanie można wykonać wyłącznie na podstawie skierowania wystawionego przez lekarza – zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej.
Blachownia
Urzędnik na urzędniku i grubo ponad sześćset tysięcy złotych więcej na płace
Wygląda na to, że Blachownia staje się poligonem doświadczalnym dla administracyjnych eksperymentów. Podczas gdy inne samorządy szukają oszczędności i starają się racjonalizować koszty, tutaj priorytetem wydaje się być rozbudowa urzędniczej armii. Bo jeśli coś nie działa – najłatwiej zatrudnić kolejną osobę, która być może wyjaśni, dlaczego nie działa.
Burmistrz Cezary Osiński od początku swojej kadencji zdaje się wierzyć, że receptą na bolączki gminy jest powiększanie zespołu. Najpierw, w lutym, podniósł dopuszczalny limit zatrudnienia do 57,5 etatu, a niedawno poszedł krok dalej – kolejne zarządzenie przewiduje już 59 etatów. Jeszcze niedawno urząd funkcjonował przy 45 pracownikach. To oznacza, że w ciągu kilku miesięcy administracja urosła o blisko jedną czwartą.
Czy Blachownia w ciągu roku tak gwałtownie się rozrosła, że potrzebuje tylu dodatkowych biurek, foteli i komputerów? Trudno oprzeć się wrażeniu, że zamiast strategii rozwoju gminy, w Blachowni dominuje strategia rozrostu biurokracji. Urzędowy papier przyjmie wszystko, ale budżet już niekoniecznie.
Pod koniec sierpnia rada miejska przyklepała burmistrzowi zmiany w tegorocznym budżecie. Najbardziej rzuca się w oczy wzrost wydatków bieżących o blisko 830 tys. zł, z czego aż 640 tys. zł przeznaczono na płace i składki. Innymi słowy – to mieszkańcy sfinansują kolejne etaty.
Sytuacja finansowa wcale jednak nie wygląda różowo. Gdy Osiński obejmował urząd, niemal od razu sięgnął po kredyt, który w dużej mierze posłużył do bieżącej konsumpcji. Efekt? Zadłużenie gminy w zaledwie pół roku wzrosło z 18,2 mln zł (koniec 2023 roku) do ponad 21,3 mln zł. Według prognoz na koniec bieżącego roku ma sięgnąć już niemal 27 mln zł.
Taka ma być nowa Blachownia?
Blachownia
„Dobry, życzliwy i zawsze uśmiechnięty” – tak wspominają zmarłego policjanta z Blachowni
W miniony czwartek odbył się pogrzeb asp. szt. Adama Plebanka, policjanta z Komisariatu Policji w Blachowni. W uroczystości wzięli udział bliscy, przyjaciele oraz liczne grono funkcjonariuszy i współpracowników. Kierownictwo formacji reprezentował insp. Dariusz Kiedrzyn, Komendant Miejski Policji w Częstochowie.
Asp. szt. Adam Plebanek miał 57 lat. Służbę w policji rozpoczął niemal 36 lat temu i przez cały ten czas związany był z Komisariatem Policji w Blachowni, gdzie pełnił funkcję oficera dyżurnego. 11 września przegrał walkę z ciężką chorobą.
– Jego odejście jest wielką stratą dla lokalnej społeczności i środowiska policyjnego. Był policjantem ambitnym, kompetentnym i oddanym służbie. Wszyscy, którzy znali Adama wspominają go jako ambitnego i kompetentnego policjanta. Był przy tym wszystkim dobrym, życzliwym i zawsze uśmiechniętym człowiekiem – mówiono podczas ceremonii pogrzebowej, która zgromadziła rodzinę, znajomych oraz koleżanki i kolegów z pracy.
W imieniu kierownictwa częstochowskiej komendy wieniec złożył insp. Dariusz Kiedrzyn, który podczas pożegnania wygłosił także słowa uznania i wspomnienia o zmarłym funkcjonariuszu.
Blachownia
Nie żyje policjant z komisariatu w Blachowni
11 września w wieku 57 lat, po ciężkiej walce z chorobą zmarł asp. sztab. Adam Plebanek, oficer dyżurny Komisariatu Policji w Blachowni. – Odszedł ceniony policjant, kolega i przyjaciel, pozostawiając w żałobie rodzinę, bliskich i współpracowników – poinformowało biuro prasowe Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.
Asp. sztab. Adam Plebanek służbę w policji pełnił przez 36 lat. W swojej wieloletniej policyjnej karierze dał się poznać jako empatyczna i profesjonalna osoba pełna optymizmu i pozytywnego nastawienia do życia. W codziennej służbie wyróżniał się optymizmem oraz pozytywnym nastawieniem do ludzi i otaczającej rzeczywistości. Od kilku miesięcy toczył trudną walkę z chorobą, którą niestety przegrał.

fot. Komenda Miejska Policji w Częstochowie
– Jego postawa i zaangażowanie stanowiły wzór dla współpracowników i młodszych policjantów. Jego śmierć to ogromna strata nie tylko dla formacji, ale i dla lokalnej społeczności, której przez lata służył – poinformowała częstochowska komenda.
Blachownia
Mieszkańcy bez odpowiedzi na kluczowe pytania. Ile zapłacą za komunikację?
Spotkanie poświęcone przyszłości transportu publicznego w Blachowni miało rozwiać wątpliwości lokalnej społeczności i dać jasny obraz tego, jak od nowego roku będzie wyglądała komunikacja w gminie. Zamiast tego pozostawiło więcej pytań niż odpowiedzi. Burmistrz Cezary Osiński zapowiedział, w swoim stylu, zmiany, które mają „pozytywnie zaskoczyć”, ale na temat kosztów mówił wymijająco, unikając konkretów.
Przedstawiony mieszkańcom plan zakłada, że przewozy wewnętrzne obsłuży prywatna firma wyłoniona w przetargu, a do Częstochowy dojadą autobusy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Częstochowie. Linia 22 miałaby zostać przedłużona do centrum Blachowni przez ulicę Długą i Piastów, natomiast linia 52 poprowadzona przez Ostrowy, ulicę Częstochowską i Wyrazów. Kiedy jednak padły pytania o koszty, rozmowa gwałtownie się urwała.
– Tutaj rozmawiamy wstępnie o komunikacji, a nie o pieniądzach, ile gmina zapłaci, ile wyniesie wozokilometr. Dzisiaj tego nie wiemy – odpowiedział z rozbrajająca szczerością Osiński na jedno z pytań, które padły z sali, wskazując jednocześnie, że wszystko rozstrzygnie przetarg.
Jednocześnie burmistrz w przypływie emocji tłumaczył, że gminę będzie stać na dwóch przewoźników, bo będzie dążył do tego, by zwiększyć dochody samorządu. Ponadto dla niego samego najważniejsza ma być „przyjazna komunikacja, a nie liczba kursów”. Niestety, konkretnego źródła tych nowych wpływów nie wskazał, a po pytaniu o tę kwestię zrugał byłego radnego Marka Kułakowskiego, wyzywając go, jak ten sam relacjonuje, od hejtera.
Trzeba przyznać, że Osiński ma dość osobliwe poczucie humoru. Dla pasażera komunikacja przyjazna to przede wszystkim taka, która kursuje często, obejmuje wszystkie dzielnice i pozwala punktualnie dojechać do pracy czy szkoły. A ponadto, dla statystycznego blachowniańskiego podatnika, „przyjazność” to także całkowity i jak najniższy wydatek finansowy dla budżetu.
W tej chwili Blachownia na komunikację publiczną wydaje około 2,4 mln zł rocznie. W tym zawiera się spora dotacja z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Na MPK takiej dopłaty niestety nie będzie.
Podczas spotkania zabrakło więc kluczowych danych i konkretów, jak właściwie ma ta komunikacja wyglądać, jaka będzie siatka połączeń po gminie i jak wszystko zostanie ze sobą ostatecznie zgrane? Zamiast tego, Osiński zapowiedział konsultacje i przeprowadzenie ankiety wśród mieszkańców. Czy zatem będą musieli oni wróżyć z fusów, czy może do tego czasu coś się w końcu wyklaruje?
Dyskusja o nowych liniach autobusowych bez znajomości ich kosztów przypomina planowanie podróży „na gapę”. Trzeba czekać i liczyć, jak podnosił burmistrz, że „po przetargu może być taniej”.
Nowa wizja transportu publicznego w Blachowni jawi się dziś bardziej jako polityczna fantazja burmistrza Osińskiego niż realny projekt oparty na twardych liczbach. Chyba nie tak samorząd powinien traktować mieszkańców. W końcu to oni ostatecznie za wszystko zapłacą.
Blachownia
Wstrząs w Blachowni. Urząd traci kluczową osobę odpowiedzialną za gminne inwestycje
Blachownia żegna jednego z najważniejszych ludzi w urzędzie. Michał Bednarczyk (na zdjęciu w środku), kierownik referatu inwestycyjnego i zamówień publicznych, złożył wypowiedzenie i z końcem sierpnia odejdzie z magistratu. Przez lata odpowiadał za realizację strategicznych przedsięwzięć, a w ostatnim roku stał się filarem całej administracji.
Bednarczyk był jednym z architektów inwestycyjnego sukcesu gminy jeszcze za kadencji burmistrz Sylwii Szymańskiej. Skutecznie prowadził projekty warte dziesiątki milionów złotych, sprawnie negocjował z wykonawcami i instytucjami finansującymi, a przede wszystkim gwarantował stabilność i profesjonalizm pracy urzędu.
Po zmianie władzy pozostał na stanowisku. Przez ponad rok towarzyszył Cezaremu Osińskiemu niemal na każdym kroku – podczas negocjacji, posiedzeń oraz spotkań dotyczących najważniejszych spraw gminy. Burmistrz nie ruszał się bez niego, bo to właśnie Michał Bednarczyk zapewniał przygotowanie merytoryczne i fachowe, intelektualne zaplecze.
Teraz urząd zostaje bez człowieka, który na wylot znał wszystkie procedury i spinał całość inwestycyjnej układanki. Tymczasem stawką są przedsięwzięcia infrastrukturalne finansowane ze środków zewnętrznych, wymagające ścisłej kontroli i terminowości. W dużej mierze to projekty przygotowane jeszcze w poprzedniej kadencji, które obecny burmistrz odziedziczył i musi doprowadzić do końca. Ich łączna wartość sięga kilkudziesięciu milionów złotych.
Odejście Bednarczyka to poważny wstrząs dla Blachowni. Gmina traci człowieka, który przez lata zapewniał ciągłość i bezpieczeństwo realizacji najważniejszych zadań. To również kolejny niepokojący sygnał, który zmusza do zadania pytania o powody odejścia urzędnika, jak i wewnętrzną atmosferę wśród pracowników magistratu.
– Jeśli z urzędu odchodzą najlepsi fachowcy, to trudno mówić o przyszłości i stabilności rozwoju samorządu – komentuje gorzko w rozmowie z redakcją jeden z tamtejszych urzędników.
Blachownia
Powiatowe dożynki tym razem w Blachowni. Chłopcy z Placu Broni gwiazdą wieczoru
W niedzielę Blachownia będzie gospodarzem jubileuszowych 25. Dożynek Powiatowych. To najważniejsze święto plonów w powiecie częstochowskim, podczas którego rolnicy i mieszkańcy wspólnie podziękują za tegoroczne zbiory.
Obchody rozpoczną się zbiórką delegacji gminnych z wieńcami i sztandarami. W samo południe w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski odprawiona zostanie nabożeństwo dożynkowe. Następnie barwny korowód przejdzie na miejscowy stadion, gdzie rozpocznie się część artystyczna i oficjalna.
Na scenie pojawi się między innymi Chór Pochodnia, Orkiestra Estradowa MDK oraz Powiatowa Orkiestra Dobrych Uczynków. W programie zaplanowano także prezentacje kół gospodyń wiejskich w trzech odsłonach oraz wręczenie nagród w konkursach „Produkujący Producent Rolny” i „Ekologiczna Zagroda”.
Wieczorna część wydarzenia upłynie pod znakiem koncertów. O godz. 18.30 wystąpi zespół The Clutches, godzinę później grupa Ludox, a po nich na scenie pojawią się Chłopcy z Placu Broni, jako gwiazda wieczoru.
Blachownia
Mobilne planetarium Centrum Nauki Kopernik odkryje w Cisiu tajemnice nocnego nieba
W przyszłym tygodniu Cisie na dwa dni stanie się miejscem, w którym będzie można spojrzeć w niebo w zupełnie nowy sposób. 18 i 19 sierpnia do Publicznej Szkoły Podstawowej im. Marii Skłodowskiej-Curie przyjedzie Planetobus z Centrum Nauki Kopernik. To niezwykły pojazd, który przemierza Polskę, by zabierać dzieci, młodzież i dorosłych w fascynującą podróż po kosmosie.
Planetobus kryje w swoim wnętrzu rozkładane planetarium. Namiot w kształcie kopuły o średnicy siedmiu metrów, może jednorazowo pomieścić około trzydzieści osób. Na półkolistym suficie wyświetlane są pokazy astronomiczne prowadzone na żywo przez edukatorów z Centrum Nauki Kopernik. Dzięki nowoczesnej projekcji można zobaczyć rozgwieżdżone niebo nawet w środku dnia, poznać zjawiska astronomiczne i odkryć sekrety konstelacji aktualnie widocznych nad Polską.
– By poczuć się jak astronom, wystarczy podnieść głowę i spojrzeć w niebo. Jak wyglądają gwiazdozbiory nieba wiosennego? Gdzie ich szukać? Kiedy nastąpi najbliższe częściowe zaćmienie Słońca? Podczas pokazów będzie okazja, by tego wszystkiego się dowiedzieć – zachęcają organizatorzy.
Uczestnicy poznają między innymi mgławicę M27 „Hantle”, mniej znaną nazwę Mgławicy Orzeł z gwiazdozbioru Węża oraz dowiedzą się, dlaczego w astrologii rzadko wspomina się o trzynastym znaku zodiaku – Wężowniku.
Jak podkreślają organizatorzy, astronomia jest dziedziną dostępną dla każdego. Do rozpoczęcia obserwacji nie potrzeba teleskopu ani specjalistycznego sprzętu, gdyż wystarczy bezchmurne niebo, miejsce z dala od świateł i odrobina cierpliwości. Pokazy mają zainspirować do takich właśnie samodzielnych odkryć.
Udział w wydarzeniu jest bezpłatny. Wizyta w Cisiu odbywa się w ramach programu „Nauka dla Ciebie”, realizowanego wspólnie przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Centrum Nauki Kopernik.
Blachownia
„Nie mam już nic do stracenia”. Tylko innowacyjne leczenie w USA może uratować życie Wiktorii
Wiktoria Rybak z gminy Blachownia od prawie dekady walczy z guzem mózgu. Gdy lekarze w Europie rozłożyli ręce, pojawiła się ostatnia szansa na eksperymentalne leczenie w Stanach Zjednoczonych. Czasu jest niewiele.
Wiktoria miała zaledwie kilkanaście lat, gdy w 2015 roku usłyszała diagnozę – guz pnia mózgu. Od tego momentu jej życie stało się nieustanną walką. Konsultacje w wielu szpitalach, biopsje, operacje, chemioterapie, radioterapie. Każda z metod dawała nadzieję na zatrzymanie choroby, ale guz za każdym razem wracał.
Najtrudniejszym momentem był rok 2017. Przeszła wtedy skomplikowaną kraniektomię i częściową resekcję guza. Po operacji spędziła ponad trzy tygodnie na oddziale intensywnej terapii, z czego dwa w śpiączce farmakologicznej.
– Lekarze kazali rodzinie się ze mną żegnać. Jednak wróciłam i krok po kroku uczyłam się od nowa mówić, chodzić, żyć – mówi Wiktoria.
Dwa lata temu guz ponownie dał o sobie znać. Leczenie chemioterapią przestało działać, a nowotwór rósł coraz szybciej. Wiktoria podjęła próbę immunoterapii w Niemczech, finansowanej dzięki ogromnemu wsparciu darczyńców. Niestety, terapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Choroba postępowała, a kolejną koniecznością była druga radioterapia. Tylko po to, by choć na chwilę spowolnić rozwój guza.
Dziś lekarze w Europie niestety nie mają już młodej mieszkance gminy Blachownia nic do zaoferowania. Pojawiła się jednak nadzieja na innowacyjne leczenie kliniczne w Stanach Zjednoczonych, prowadzone w ramach prawa „Right-to-Try”.
To program umożliwiający pacjentom w ciężkim stanie dostęp do eksperymentalnych metod, jeśli wyczerpali już wszystkie inne możliwości. Terapia, do której zakwalifikowano Wiktorię, opiera się na podawaniu antyneoplastonów oraz leków wspierających. Nie jest dostępna powszechnie, a decyzję o dopuszczeniu Wiktorii podjęto właśnie dlatego, że bez skutku przeszła już trzy operacje, dwie chemioterapie, dwie radioterapie i immunoterapię.
– Leczenie może dać mi życie. Niesie ze sobą ryzyko, lecz ja nie mam już nic do stracenia. To moja ostatnia szansa. Chcę walczyć – apeluje do wszystkich ludzi o dobrych sercach.
W internecie trwa zbiórka (tutaj) na pokrycie kosztów leczenia, które wynoszą ponad 1,2 mln zł. Każda złotówka i każde udostępnienie może zbliżyć Wiktorię do rozpoczęcia terapii. Czasu jest niestety niewiele, gdyż środki trzeba zebrać do końca sierpnia.
Blachownia
Burmistrz Osiński nie ryzykuje. Święty Mikołaj melduje się w lipcu
Choć kalendarz wskazuje środek wakacji, w gabinecie burmistrza Blachowni już zawitał duch Bożego Narodzenia. Cezary Osiński – znany między innymi z tego, że zapomniał zlecić badania wody w miejskim zalewie – tym razem postanowił nie zostawiać niczego na ostatnią chwilę. Dlatego już w lipcu zwołał naradę w sprawie… Mikołajek.
W spotkaniu uczestniczyli pomocnicy Świętego Mikołaja, którzy wspólnie z włodarzem rozpoczęli planowanie grudniowej operacji specjalnej. Co wydarzy się 6 grudnia? To na razie pilnie strzeżona tajemnica. Wiadomo tylko, że ustalana jest trasa przejazdu świętego brodacza oraz lista prezentów dla najmłodszych.
Można przypuszczać, że omawiana była również logistyka. Czy Mikołaj poruszać się będzie klasycznym zaprzęgiem, elektrycznym reniferem, czy może autobusem MPK Częstochowa, których przywrócenie do Blachowni pozostaje, jak na razie, jedną z niezrealizowanych obietnic wyborczych burmistrza?
To, że przygotowania do mikołajkowej imprezy ruszyły już w lipcu, rodzi kolejne pytania. Skoro do zorganizowania rozdania paczek potrzeba ponad czterech miesięcy planowania, to ile czasu zajmą bardziej złożone inwestycje, z których wiele wciąż pozostaje w fazie zapowiedzi? Z obietnicą basenu ze strefą relaksu burmistrz już przegrał.
Oczywiście można to tłumaczyć ostrożnością i dbałością o szczegóły. Niespodzianki przecież nie organizuje się z dnia na dzień. A jeśli już chodzi o niespodzianki, to burmistrz Osiński z pewnością potrafi zaskakiwać. Choćby tym, jak w zaledwie półtora roku doprowadzić do wzrostu zadłużenia gminy z 18 mln zł do prawie 27 mln zł.
Jedno jest pewne. Grudzień w Blachowni zapowiada się naprawdę emocjonująco. Pytanie tylko, czy bardziej dla dzieci, czy dla podatników?
Blachownia
Dzikie kąpielisko pod okiem urzędników. Sanepid alarmuje, władze Blachowni się kompromitują
Zalew w Blachowni przez tygodnie funkcjonował jako kąpielisko – bez zgłoszenia, bez ratowników, bez badań wody i wbrew wszelkim przepisom. Mimo to władze miasta nie tylko nie zareagowały, ale swoją biernością umożliwiały de facto nielegalne korzystanie z akwenu. Dopiero zdecydowana interwencja sanepidu wymusiła działanie. Efekt? Oświadczenie gminy, które nie tyle wyjaśnia, co pogrąża samorząd i pokazuje skalę zaniedbań.
W piśmie z 4 lipca, do którego dotarła redakcja wPowiecie, Powiatowy Inspektor Sanitarny w Częstochowie zażądał od burmistrza Cezarego Osińskiego pilnych wyjaśnień. Sanepid próbował ustalić kto zarządza zbiornikiem, kto go udostępnił i kto odpowiada za jego funkcjonowanie? Jego pracownicy podkreślali, że teren przy ulicy Wczasowej – z plażą, wypożyczalnią sprzętu wodnego i punktem gastronomicznym – działał jak pełnoprawne kąpielisko, choć nigdy nie przeszedł żadnej formalnej procedury dopuszczającej do takiego użytku.
Nie było zgłoszenia, nie było badań jakości wody, nie było nadzoru ratowniczego ani nawet tablic ostrzegających przed kąpielą. Całość funkcjonowała poza systemem nadzoru sanitarnego. A wszystko to działo się za wiedzą i milczącą zgodą urzędu, który – jak ustaliliśmy – był zaangażowany w organizację atrakcji poprzez podległy Ośrodek Sportu i Rekreacji w Blachowni. To właśnie OSiR ogłosił 1 maja w mediach społecznościowych otwarcie sezonu letniego, zapraszając do korzystania z zalewu i rowerków wodnych. Bez żadnych formalności, bez kontroli i jakichkolwiek zabezpieczeń.
Odpowiedzialność za tę sytuację spada jednak bezpośrednio na burmistrza Cezarego Osińskiego. To on jako organ wykonawczy gminy decyduje o sposobie użytkowania mienia komunalnego. OSiR nie sprawuje trwałego zarządu nad akwenem, a więc nie mógł samodzielnie podejmować takich decyzji.
– Zbiornik wodny w Blachowni kategorycznie nie powinien być wykorzystywany do kąpieli – mówi Dariusz Nowicki, zastępca powiatowego inspektora sanitarnego.
Sanepid zwrócił uwagę, że nawet samo udostępnienie zalewu do pływania z wykorzystaniem sprzętu wodnego powinno być poprzedzone badaniami wody i objęte cyklicznym monitoringiem. Tymczasem przez cały początek sezonu nie wykonano nic poza stworzeniem wrażenia, że wszystko jest legalne i bezpieczne. To właśnie wprowadzało mieszkańców i turystów w błąd oraz dawało im fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Prawdziwym kuriozum okazało się jednak oświadczenie wydane przez urząd miejski 22 lipca. Niemal trzy tygodnie po piśmie sanepidu. Dokument, który miał łagodzić napięcie i uspokoić opinię publiczną, w rzeczywistości tylko potwierdził zarzuty. Gmina przyznała w nim, że zalew nie ma statusu kąpieliska, ale mieszkańcy mimo to korzystają z niego w celach wypoczynkowych. Urzędnicy zapewnili również, że „sukcesywnie badają jakość wody”, a wyniki nie wykazały obecności groźnych dla zdrowia drobnoustrojów.
Problem w tym, że – jak wynika z pisma sanepidu – do 4 lipca nie istniał żaden nadzór sanitarny nad tym zbiornikiem. Nie było badań, nie było zgłoszeń, ani procedur. Wszystko wskazuje na to, że próbki, na które dziś powołuje się gmina, zostały zlecone dopiero po interwencji sanepidu. Oświadczenie to jest więc nie tylko spóźnione i wymuszone, ale i wydaje się być sprzeczne z faktami. Wygląda jak nerwowa PR-owa reakcja na oficjalne pismo inspekcji i nieudolna próba ratowania wizerunku po tygodniach zaniechań.
Burmistrz Osiński tym samym sam sobie strzelił w stopę. Potwierdził, że władze wiedziały o tym, że ludzie się kąpią, i że nie zrobiły nic, by to ukrócić. Tolerowały dzikie kąpielisko, którym sama gmina de facto zarządza, i dopiero pod presją zaczęły wykonywać obowiązki, które powinny być standardem, a nie wyjątkiem.
Blachownia
Zaginiony senior z Blachowni odnaleziony po trzech dniach poszukiwań. Żyje, ale trafił do szpitala
Zakończyły się intensywne poszukiwania 74-letniego mieszkańca Blachowni, który zaginął w piątek 18 lipca. Mężczyzna został odnaleziony w poniedziałek na terenie leśnym w gminie Wręczyca Wielka, około dziesięciu kilometrów od miejsca zamieszkania. Był wyczerpany i zdezorientowany, ale żywy. Trafił do szpitala.
Mężczyzna wyjechał rowerem z domu przy ulicy Maślickiej około godz. 9 i nie wrócił, nie kontaktując się z rodziną. W ciągu trzech dni prowadzono szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą. W działania zaangażowano policjantów z Blachowni, strażaków, leśników oraz grupy ochotników i wolontariuszy. Przeczesywano kompleksy leśne w powiatach częstochowskim i kłobuckim, zarówno z lądu, jak i z powietrza, wykorzystując drony.
Po nocnej przerwie, w poniedziałek rano, akcja została wznowiona. Kilka godzin później leśniczy z leśnictwa Jezioro w Nadleśnictwie Herby natknął się na zaginionego mężczyznę w trudno dostępnym, podmokłym terenie. Jak ustalono, 74-latek stracił rower w grząskim gruncie i zdołał o własnych siłach wydostać się na suchy obszar, gdzie ostatecznie został odnaleziony.
W związku ze stanem wyczerpania i dezorientacją senior został przewieziony do szpitala. Według nieoficjalnych informacji od osób znających mężczyznę, czemu wyraz dawali w mediach społecznościowych już po szczęśliwym zakończeniu poszukiwań, nie była to pierwsza sytuacja, w której mężczyzna oddalił się z miejsca zamieszkania bez wiedzy rodziny.
Służby apelują do bliskich osób starszych o wzmożoną czujność oraz rozważenie środków zapobiegawczych, które mogą pomóc uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.
Blachownia
Policja poszukuje zaginionego 74-latka z Blachowni. Prośba o pomoc w odnalezieniu mężczyzny
Policjanci z Komisariatu Policji w Blachowni prowadzą poszukiwania 74-letniego Zygmunta Wypchlaka, który w piątek 18 lipca około godz. 9.00 wyjechał rowerem z domu przy ulicy Maślickiej w Blachowni i do tej pory nie powrócił ani nie skontaktował się z rodziną.
Funkcjonariusze apelują do wszystkich osób, które widziały mężczyznę lub mają jakiekolwiek informacje o jego miejscu pobytu, o pilny kontakt z najbliższą jednostką policji.
Zygmunt Wypchlak ma około 165 cm wzrostu, siwe, krótkie włosy i wygląda na około 75 lat. W dniu zaginięcia ubrany był w ciemną kurtkę, ciemne spodnie i czapkę z daszkiem. Porusza się rowerem typu „damka” w kolorze niebieskim.
– Każdy, kto ma informacje mogące pomóc w odnalezieniu mężczyzny, proszony jest o kontakt telefoniczny pod numerem alarmowym 112 lub bezpośrednio z Komisariatem Policji w Blachowni pod numerem 47 85 806 10. Apelujemy o czujność i zwracanie uwagi na osoby odpowiadające podanemu rysopisowi. Każda, nawet pozornie nieistotna informacja, może pomóc w szybkim odnalezieniu zaginionego – podkreślają mundurowi.
Blachownia
Przejażdżka, która skończyła się w szpitalu. Groźny wypadek 14-latka na hulajnodze
W Blachowni doszło do groźnego wypadku z udziałem 14-letniego użytkownika hulajnogi elektrycznej. Chłopiec, który w wyniku utraty panowania nad pojazdem przewrócił się i doznał obrażeń ciała, został przetransportowany do szpitala. Policjanci z Częstochowy prowadzą czynności mające na celu wyjaśnienie okoliczności zdarzenia.
Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że 14-letni kierujący hulajnogą poruszał się z prędkością niedostosowaną do warunków i możliwości technicznych pojazdu. W pewnym momencie stracił równowagę i upadł na jezdnię. Mimo że w zdarzeniu nie brały udziału inne pojazdy, jego skutki okazały się na tyle poważne, że konieczna była interwencja zespołu ratownictwa medycznego.
Nagranie z monitoringu, które zarejestrowało moment wypadku, zostało zabezpieczone i ma pomóc w ustaleniu szczegółowego przebiegu zdarzenia. Policjanci apelują jednocześnie o ostrożność, szczególnie w okresie wakacyjnym, kiedy to wzmożony ruch jednośladów i pojazdów sprzyja sytuacjom niebezpiecznym.
– Letnia pogoda zachęca do aktywności na świeżym powietrzu, ale nie zwalnia z obowiązku przestrzegania przepisów i zachowania zdrowego rozsądku. Apelujemy do rodziców i opiekunów, by przypominali dzieciom o zasadach bezpiecznego poruszania się po drogach — podkreślają mundurowi.
Częstochowska policja przypomina, że odpowiedzialne korzystanie z urządzeń transportu osobistego, takich jak hulajnogi elektryczne, wymaga nie tylko umiejętności, ale i ostrożności. Przestrzeganie podstawowych zasad bezpieczeństwa, takich jak kontrola prędkości, właściwe wyposażenie ochronne czy obserwacja otoczenia, pozwala uniknąć wielu niebezpiecznych sytuacji.
Blachownia
Marynarka od wyborczej obietnicy, a spodnie od kreatywnej księgowości
Gdyby ktoś szukał symbolicznego zdjęcia podsumowującego pierwszy rok rządów Cezarego Osińskiego w Blachowni, mógłby spokojnie sięgnąć po fotografię z niedawnej imprezy częstochowskiego starostwa. Burmistrz paraduje w niecodziennym zestawie — elegancka marynarka, spodnie od dresu i zawieszony na szyi medal. I choć można by uznać, że to tylko przypadkowa stylizacja z turnieju sportowego, to trudno nie odnieść wrażenia, że ta scena to doskonała metafora jego pierwszego roku rządów – niedopasowanie, chaos, brak spójności, a wszystko owinięte w pozory aktywności.
Cezary Osiński wygrał wybory na fali negatywnych emocji, które rozpętał wspólnie z małżeństwem Mandryków i blogerem z Cisia – tym samym, którego później, już jako burmistrz, oficjalnie rozgrzeszył, udając, że kłamstwa, które były narzędziem kampanijnej dezinformacji, można po wyborach puścić w niepamięć. Objął władzę na fali narracji o katastrofie budżetowej, wizerunkowym upadku gminy i zadłużeniu, które rzekomo paraliżowało rozwój Blachowni. Przekonywał, że tylko on może zatrzymać postępującą degrengoladę. Tyle, że to w jego pierwszym roku kadencji mieliśmy do czynienia z serią spektakularnych porażek – od organizacyjnych, przez finansowe, po wizerunkowe.
Największą z nich okazała się zakończona fiaskiem prowokacja. Powzięta z pompą kontrola rządów Sylwii Szymańskiej miała być dowodem na wieloletnie nadużycia. Tymczasem upadła w cieniu cichego skandalu. Sama komisja rewizyjna nawet nie podjęła działania. Zero wniosków, zero refleksji. Radni, którzy z taką zawziętością wspierali tę polityczną zemstę, sami ostatecznie ośmieszyli się na forum publicznym.
W tym czasie jednak Blachownia przestała wygrywać. I to dosłownie. Gmina przegrała szereg kluczowych konkursów o środki unijne, w tym jedne z najważniejszych na dofinansowanie dla szkół w Ostrowach i Blachowni, budowę PSZOK-u czy kolejnych etapów budowy kanalizacji. Inne samorządy w regionie pozyskały miliony na rozwój oświaty i innej gminnej infrastruktury. W Blachowni słychać było tylko głośne utyskiwania na poprzednie władze, które nomen omen zostawiły po sobie kilkanaście zabezpieczonych finansowaniem projektów do realizacji, na łącznie kilkadziesiąt milionów złotych.
W międzyczasie wystrzeliło też zadłużenie gminy. Gdy Osiński przejmował urząd, niemal od razu zaciągnął ogromny kredyt, który w głównej mierze przeznaczono na niczym nieskrępowaną urzędniczą konsumpcję. Znalazło to mocne odbicie w ogólnym zadłużeniu samorządu. Po półroczu jego rządów, na koniec poprzedniego roku wzrosło ono już do ponad 21,3 mln zł, z dotychczasowego poziomu 18,2 mln zł na koniec roku 2023. W planach jest już jednak prognozowane 25,6 mln zł zadłużenia na rok bieżący. Dla porównania – przez całą dziesięcioletnią kadencję poprzedniczki dług wzrósł o niespełna 4 mln zł, przy jednoczesnych wydatkach inwestycyjnych sięgających ponad 100 mln zł. Osiński tymczasem nie może się pochwalić żadną większą inwestycją czy inicjatywą, które choćby próbowałyby uzasadnić tak ogromny wzrost długu.
A co mieszkańcy dostali w zamian? Kreatywną księgowość w budżecie na 2025 rok, która była tak twórcza, że Regionalna Izba Obrachunkowa w Katowicach jednym ruchem ją obaliła, kwestionując uchwałę budżetową. To był jeden z największych samorządowych blamaży ostatnich lat w całym subregionie północnym. Dodajmy do tego lawinowy wzrost zatrudnienia w urzędzie i kosztów jego funkcjonowania. Po drodze zrezygnowano z Dni Blachowni, mimo że burmistrz jeszcze przed rokiem deklarował rozbudowanie tej sztandarowej imprezy do wydarzenia trzydniowego. W konsekwencji trudno uciec od wrażenia, że to pęknięcie deklaracji nowego otwarcia.
Ani widu, ani słychu też po obiecywanych projektach. Ani jednej symbolicznej łopaty, o której można by było powiedzieć, że to własna łopata Osińskiego. Co więcej? Burmistrz zaczął sam je porzucać, jak choćby w kwestii budowy „Orlika” w Łojkach, na którą zdobył 1,5 mln zł dofinansowania. I jeszcze ten basen, który miał być symbolem nowej władzy. Basen, który Osiński obiecał jako priorytet, a który dziś jest już tylko memem.
Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze kontrowersje związane z zapowiadaną budową nowoczesnych bloków mieszkalnych. Miały one powstać dzięki współpracy lokalnej spółdzielni z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Projekt zakładał stworzenie dostępnych mieszkań dla rodzin, seniorów i osób z niepełnosprawnościami. Choć spółdzielnia zabezpieczyła finansowanie w wysokości 43,5 mln zł, inwestycja utknęła w martwym punkcie. Powodem jest brak zgody na przekazanie gminnej działki pod budowę osiedla, które dałoby szansę na osiedlenie się w gminie kilkuset nowych osób.
Z bezpośrednich kontaktów z urzędem można dodać jeszcze jedno. Rządy Osińskiego charakteryzuje narastający brak transparentności. Zarówno mieszkańcy, jak i przedstawiciele mediów coraz częściej spotykają się z odmowami odpowiedzi na pytania dotyczące działalności urzędu. Wnioski o udostępnienie informacji publicznej pozostają bez konkretnej odpowiedzi, odsyłając wnioskodawców z kwitkiem. Wszystko to jawi się jako kopia najgorszych nawyków władzy.
Rok po wyborach, mieszkańcy Blachowni nie mają już chyba złudzeń, bo frustracja narasta. Jest drożej, chaotycznie i z coraz większym długiem. A marynarka i spodnie po rozgrzewce to iście polityczny freestyle, szczególnie w konkurencji „rzut odpowiedzialnością na poprzedników”.
Blachownia
Obwodnica Blachowni i Herb coraz bliżej. Wniosek o decyzję środowiskową złożony
Plany budowy obwodnicy Blachowni i Herb nabierają tempa. Do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Katowicach trafił wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla inwestycji, która ma wyprowadzić ruch tranzytowy z tych miejscowości i poprawić bezpieczeństwo mieszkańców. Projekt, realizowany w ramach rządowego Programu Budowy 100 Obwodnic, obejmie ponad dwanaście i pół kilometra nowej drogi w ciągu DK46.
Pierwsze kroki w kierunku realizacji inwestycji podjęto już w 2020 roku, kiedy ogłoszono przetarg na opracowanie studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego. Rok później podpisano umowę z biurem projektowym z Katowic, które przygotowało trzy warianty przebiegu trasy, uwzględniając różne możliwości połączenia z autostradą A1 i lokalnym układem dróg.
Na podstawie analizy wielokryterialnej najwyżej oceniony został wariant tzw. brązowy. Trasa ominie od północy miejscowości Herby, Pietrzaki i Trzepizury, a od południa dzielnicę Blachowni – Ostrowy. Obwodnica zostanie włączona do autostrady A1 poprzez istniejący węzeł Częstochowa Blachownia. Co istotne, przebiegać będzie głównie przez tereny leśne, co pozwoli ograniczyć ingerencję w tereny zamieszkałe.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach przeanalizuje wszystkie warianty pod kątem ich wpływu na przyrodę i krajobraz, a także przeprowadzi konsultacje społeczne. Mieszkańcy i samorządy będą mogli zgłaszać swoje uwagi oraz opinie, co jest istotnym elementem całego procesu.
Po uzyskaniu decyzji środowiskowej nastąpi dalsze uszczegółowienie projektu i przeprowadzenie badań geologicznych. Przetarg na realizację inwestycji w systemie „Projektuj i buduj” ma zostać ogłoszony w czwartym kwartale 2026 roku, a same prace budowlane przewidziano na lata 2029-2031.
Budowa obwodnicy ma kluczowe znaczenie nie tylko dla Blachowni i Herb, ale także dla całego regionu. Nowa trasa pozwoli na wyprowadzenie ruchu tranzytowego z terenów zabudowanych, zwiększając bezpieczeństwo mieszkańców. Jednocześnie poprawi płynność ruchu na drodze krajowej nr 46, będącej ważnym połączeniem między Lublińcem a Częstochową.
Dodatkowo planowana obwodnica stanowi istotny element przyszłej sieci drogowej, łącząc autostradę A1 z planowaną drogą ekspresową S11. Dzięki temu podróżni będą mogli sprawniej przemieszczać się między regionami, a lokalny układ drogowy zostanie znacznie odciążony.

Reklama
Blachownia
Policja poszukuje sprawcy ataku na 15-latka. Rozpoznajesz tego mężczyznę?
Kryminalni z Komisariatu Policji w Blachowni prowadzą śledztwo w sprawie uszkodzenia ciała 15-letniego chłopca, który został zaatakowany przez nieznanego mężczyznę.
Do zdarzenia doszło 24 czerwca 2023 roku podczas obchodów Dni Konopisk. Według ustaleń funkcjonariuszy sprawca uderzył nastolatka, powodując u niego obrażenia. Dotychczasowe działania śledczych nie doprowadziły do jego identyfikacji, dlatego policja zdecydowała się opublikować wizerunek mężczyzny i apeluje o pomoc mieszkańców.
– Każdy, kto rozpoznaje tego mężczyznę, proszony jest o skontaktowanie się z funkcjonariuszami Komisariatu Policji w Blachowni pod numerem 47 858 06 10 lub zgłoszenie sprawy na numer alarmowy 112 – informuje biuro prasowe Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.
Policja zapewnia pełną anonimowość osobom, które przekażą informacje mogące pomóc w ujęciu sprawcy.
– Każdy sygnał może być kluczowy dla rozwiązania tej sprawy – dodają funkcjonariusze.

Reklama
Blachownia
Biurokratyczna ekspansja w Blachowni? Za przerost administracji zapłacą mieszkańcy
Czy władze Blachowni planują duże zwiększenie liczby etatów w urzędzie miejskim? Wiele na to wskazuje, gdyż burmistrz Cezary Osiński postanowił namieszać w jednym z załączników do regulaminu organizacyjnego z 2022 roku. Akurat w tym dotyczącym liczby etatów w urzędzie.
Wprowadzone z początkiem lutego zmiany przewidują wzrost zatrudnienia na poziom pięćdziesięciu siedem i pół etatu, co oznacza dodatkowe pięć i pół etatu w porównaniu z dotychczas obowiązującym dokumentem. W odniesieniu do poprzedniej kadencji, kiedy w urzędzie pracowało czterdzieści pięć osób, skala dopuszczalnej liczby etatów urzędniczych jest więc bardzo znacząca.
Mimo prób uzyskania szczegółowych informacji na temat osób zatrudnionych obecnie w urzędzie miejskim, władze miasta nie udzieliły wyczerpujących odpowiedzi. Burmistrz Osiński ograniczył się tylko do stwierdzenia, że po 6 maja ubiegłego roku, kiedy to objął urząd, zatrudnił trzy osoby. Nie był jednak skory do odpowiedzi na jakie stanowiska i w jakim trybie zostało przeprowadzone to zatrudnienie.
Czy zamiast inwestować więcej w infrastrukturę, edukację czy inne usługi publiczne, nowy burmistrz zamierza uszczęśliwić mieszkańców jeszcze większą liczbą urzędników? Niestety, jak na razie zamiast klarownej wizji rozwoju gminy Osiński zafundował Blachowni jedynie wizję rozpasionej machiny urzędniczej.
Bez wątpienia rozrost etatów będzie się wiązał dodatkowymi obciążeniami dla budżetu gminy, a w konsekwencji – dla samych mieszkańców. Nowe etaty nie sfinansują się przecież same.
Blachownia
Tajemnicza śmierć w Gorzelni. Policja ustala tożsamość zmarłej
Policjanci z Blachowni prowadzą śledztwo w sprawie zwłok kobiety, które 17 lutego zostały odnalezione na terenie nieużytków rolnych w Gorzelni. Śledczy ustalają jej tożsamość oraz okoliczności zgonu.
W miniony poniedziałek, w godzinach porannych, dyżurny policji otrzymał zgłoszenie o makabrycznym odkryciu. Przypadkowy przechodzień natrafił na ciało kobiety w wieku około 40–50 lat w pobliżu ulicy Blachowiańskiej. Na miejsce natychmiast skierowano patrol policji, który potwierdził zgłoszenie.
Jak poinformowali funkcjonariusze, przez kilka godzin pod nadzorem prokuratora trwały oględziny miejsca zdarzenia. Wstępne ustalenia nie wykazały udziału osób trzecich, jednak przyczyna zgonu pozostaje nieznana. Decyzją prokuratora ciało zabezpieczono do sekcji zwłok, która ma wyjaśnić, co doprowadziło do śmierci kobiety.
Policja apeluje do osób mogących pomóc w identyfikacji zmarłej o kontakt z komisariatem w Blachowni. Śledczy analizują zgromadzone dowody i badają wszelkie okoliczności tego tragicznego zdarzenia.

REKLAMA
Blachownia
Miały być szkoły przyszłości, a jest kolejna klapa
Nowoczesne oraz dobrze wyposażone klasy, dynamiczne zajęcia rozwijające zainteresowania uczniów czy nauczyciele posługujący się najnowszymi metodami nauczania i technologiami. Taką właśnie wizję obiecywał unijny projekt dotyczący rozwoju kształcenia ogólnego, który miał być realizowany w dwóch blachowniańskich szkołach — w Łojkach i Ostrowach. Niestety, dziś wiadomo już, że ta wizja – przynajmniej na razie – nie stanie się rzeczywistością. Urząd marszałkowski odrzucił aplikację samorządu o dofinansowanie sięgające niemal 1,3 mln zł.
Z informacji opublikowanych przez Urząd Marszałkowski w Katowicach wynika, że złożony przez administrację Cezarego Osińskiego wniosek gminy Blachownia został zdyskwalifikowany zarówno na etapie formalnym, jak i merytorycznym. Nie został skierowany do dalszych negocjacji, tak jak ma to miejsce w przypadku innych stu czterdziestu pięciu projektów edukacyjnych z całego województwa.
Na rozwój kształcenia ogólnego w tych dwóch placówkach Blachownia chciała pozyskać niemal 1,3 mln zł. Sam projekt przewidywał wsparcie działań oświatowych na poziomie nieco ponad 1,4 mln zł. Dyskwalifikacja złożonego projektu już na tym wstępnym etapie oznacza, że pojawiły się poważne braki i uchybienia.
Skutkiem tego jest realna strata dla szkół i edukacji miejscowych dzieci oraz młodzieży. Placówki nie zostaną doposażone w nowoczesny sprzęt, nie pojawią się dodatkowe zajęcia stymulujące rozwój uczniów, a nauczyciele nie wezmą udziału w zaplanowanych szkoleniach poszerzających ich zawodowe kompetencje.
Warto przypomnieć, że wcześniejszy wniosek na rozwój Szkoły Podstawowej nr 1 w Blachowni, złożony jeszcze przez poprzednie władze w ramach programu „Mój rozwój – moja przyszłość”, otrzymał dofinansowanie w wysokości aż 1,65 mln złotych. Jest to najlepszy dowód na to, że pieniądze na edukację faktycznie można skutecznie zdobywać. Trzeba tylko wiedzieć jak to robić.
Co poszło nie tak tym razem i czy do Blachowni czasami nie powróciły demony przeszłości sprzed kilkunastu lat, kiedy to samorząd miał ogromne problemy z pozyskiwaniem środków unijnych?
Niewątpliwie pozyskiwanie funduszy europejskich wymaga znakomitej znajomości przepisów, profesjonalnego opracowania dokumentów oraz dbałości o każdy szczegół formalny. Można jednak mieć uzasadnioną nadzieję, że samorząd, który decyduje się na rywalizację o fundusze, jest przygotowany merytorycznie, by sprostać tym wymogom. Skoro tak, to czy odrzucenie wniosku na tak wczesnym etapie oznacza, że zabrakło wiedzy, kompetencji i odpowiedniego nadzoru nad procesem przygotowania dokumentacji?
Inicjatywy edukacyjne mają ogromne znaczenie dla lokalnej społeczności, mogą pozytywnie wpływać na rozwój dzieci i młodzieży. W dobie coraz większej konkurencji na rynku pracy, w czasach rosnących wyzwań technologicznych, wartościowe zajęcia dodatkowe czy nowoczesne narzędzia dydaktyczne stają się kluczem do sukcesu i – mówiąc wprost – inwestycją w przyszłość kolejnych pokoleń.
Obserwując kolejny w ostatnich tygodniach blamaż burmistrza Blachowni i jego ekipy, trudno oprzeć się wrażeniu, że z szumnie zapowiadanych „szkół przyszłości”, tutejszy samorząd może póki co liczyć jedynie na nauczkę na przyszłość. Pod warunkiem oczywiście, że włodarz zacznie wyciągać wnioski z popełnianych co chwila błędów i wdroży jakiś plan naprawczy. Niestety rządy Osińskiego stają się coraz droższe. Nie tylko w zakresie finansowym, ale także biorąc pod uwagę skalę i zakres niewykorzystanych szans.
Blachownia
Wstyd dla gminy. RIO kwestionuje kreatywną księgowość administracji Osińskiego
Projekt budżetu gminy na nowy rok jeszcze nigdy nie wzbudził takich kontrowersji jak ten przygotowany przez nowego burmistrza Cezarego Osińskiego i podległych mu urzędników. Regionalna Izba Obrachunkowa, która każdego roku musi zaopiniować plan dochodów i wydatków każdego samorządu, nie zostawiła na nim suchej nitki, kwestionując kluczowe założenia i wytykając kreatywną księgowość, która miała ukryć dziury w finansach. Pierwszy autorski budżet Osińskiego stał się już symbolem chaosu i niepewności, bo nawet przychylnych mu radnych nie przekonuje.
RIO w swojej opinii zakwestionowała przede wszystkim wysokość wolnych środków, które miały stanowić znaczną część finansowania przyszłorocznego deficytu budżetowego. Okazało się, że środki te są bardziej wirtualne niż rzeczywiste, co postawiło pod znakiem zapytania wiarygodność całego budżetu. Do tego doszły błędy formalne, między innymi źle wyliczona rezerwa kryzysowa, która – jak wskazała RIO – nie spełnia wymogów ustawowych.
– Tego w historii Blachowni jeszcze nie było. Wstyd dla gminy – skomentował całą sytuację były radny miejski Marek Kułakowski.
Kreatywna księgowość nowej blachowniańskiej administracji nie przeszła niezależnej weryfikacji, a Osiński musiał naprędce gasić pożar autopoprawkami. Zepchnięty do defensywy burmistrz autopoprawką ściął więc wydatki o prawie 6 mln zł, z czego najwięcej cięć dotyczyło administracji publicznej, oświaty i inwestycji sportowych. Co ciekawe, z budżetu „wyleciało” 1 mln zł na budowę kompleksu sportowego „Orlik” w Łojkach, a wydatki na inne kluczowe zadania inwestycyjne zostały przycięte.
Dziury łata się więc na szybko, aby w papierach się zgadzało. Pomimo jednak wprowadzonej autopoprawki projekt i tak nie uzyskał pozytywnej opinii radnych z komisji budżetu. To kolejny cios dla Osińskiego.
Za projektem i autopoprawkami głosowało zaledwie dwóch jej przedstawicieli – Ewa Contucci i Jacek Rogut – podczas gdy czworo (Barbara Bagmat, Ewelina Gajzner, Tomasz Rećko i Marcin Matuszewski) stanowczo się sprzeciwiło. Reszta wstrzymała się od głosu, co pokazuje, że nawet radni sprzyjający burmistrzowi nie kwapią się do pełnej odpowiedzialności za przyszłoroczny budżet.
Wprowadzone zmiany budzą bowiem jeszcze więcej pytań. Była burmistrz Sylwia Szymańska twierdzi, że środki zniknęły „na papierze”, ale faktyczne wydatki nie zostały ograniczone, co budzi obawy o transparentność zarządzania finansami publicznymi. Jak wskazuje, w założeniach budżetowych już teraz brakuje ponad 2 mln zł na oświatę oraz 1,8 mln zł na administrację, a taka sytuacja może grozić poważnymi konsekwencjami, od opóźnień w wypłatach wynagrodzeń po spadek jakości usług świadczonych mieszkańcom.
Finansowy pożar w Blachowni będzie więc trwał, a burmistrz znowu pójdzie utartą ścieżką do banku. Projekt przyszłorocznego budżetu zakłada bowiem wzrost zadłużenia gminy. Osiński chce zaciągnąć 6,5 mln zł nowego kredytu. Włodarz wraz ze skarbnik próbują przekonywać, że jest on niezbędny, aby zakończyć i rozliczyć inwestycje, które zastali. Oponenci wskazują natomiast, że środki na ich realizację były wcześniej zabezpieczone, a decyzja o kredycie jest kolejnym krokiem ku niekontrolowanemu zadłużeniu gminy.
Pytają również Osińskiego, co zrobił z 2,5 mln zł kredytu, który zaciągnął w czerwcu tego roku? Na co dokładnie poszły te pieniądze? Radni i mieszkańcy do dziś nie uzyskali jasnych wyjaśnień w tej kwestii i konkretnego rozliczenia.
-
Poczesna2 miesiące temuTragiczny wypadek na trasie między Sobuczyną a Nieradą. Nie żyje 34-letnia kobieta
-
Blachownia3 lata temuPodwójna kompromitacja byłego sołtysa. Przegrał dwa procesy i wyszło, że jednak zarabiał na pornografii
-
Poczesna1 rok temuW gminie huczy, policja o niczym oficjalnie nie wie, a wójt milczy i unika odpowiedzi
-
Dąbrowa Zielona2 lata temuCórka wójt z koleżanką hurtowo wynosiły gazety ze sklepów. Lokalnemu układowi nie spodobał się artykuł
