fbpx

W POWIATACH

Izabela Leszczyna: Najważniejsze zadanie to zatrzymanie drożyzny

fot. Archiwum

Z Izabelą Leszczyną, posłanką i wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej, rozmawiamy o polityce rządu oraz programie Koalicji Obywatelskiej i jej pomysłach na wygranie wyborów.

Pani poseł, w ławach parlamentarnych zasiada pani od czterech kadencji. Jakby pani podsumowała tę właśnie mijającą? Jak ona wyglądała z pani punktu widzenia?

Pierwsze co przychodzi mi do głowy to chaos, stopniowo przeradzający się w rządy autokratyczne. Nominaci partii rządzącej, Prawa i Sprawiedliwości, zniszczyli instytucje demokratyczne i zasady państwa prawa. Gdzieś zniknęła nie tylko kultura polityczna, ale też kultura osobista ministrów, którzy przestali uznawać funkcję kontrolną Sejmu. PiS agresywną retoryką, oszczerstwami wobec opozycji, dezinformacją i mało przejrzystymi procedurami legislacyjnymi wytworzył wręcz toksyczną atmosferę. Zmiany regulaminu sejmowego zniweczyły to, co jest istotą parlamentaryzmu i demokracji, czyli wypracowanie poprzez dialog i debatę publiczną, dobrego prawa. Posłowie opozycji byli notorycznie eliminowani z wszelkiej dyskusji. Niejednokrotnie wyłączano nam mikrofony, gdy chcieliśmy się wypowiedzieć w ważnych dla Polaków kwestiach, które akurat nie były po myśli partii rządzącej. Podobnie sytuacja wyglądała w czasie pracy w komisjach. Ostatnie cztery lata to powolne zwijanie się Sejmu, zabijanie jego funkcji kontrolnej. To sytuacja niespotykana, odkąd jestem posłem.

Jest pani członkiem komisji finansów publicznych. Ostatnio rząd przedstawił projekt przyszłorocznego budżetu. Zapewne był on już w jakimś stopniu procedowany. Jak go pani ocenia, jako była wiceminister finansów?

Ustawa o finansach publicznych ma nadrzędną zasadę – pieniądze publiczne powinny być wydawane w sposób celowy i oszczędny. Rząd Mateusza Morawieckiego do finansów publicznych wprowadził „wolną amerykankę”. Z tym stwierdzeniem zgadzają się niemal wszyscy ekonomiści, zresztą sam PiS tego już nawet nie ukrywa. Jak uświadomimy sobie, że rządzący wyrzucili w błoto 1,5 mld zł na budowę elektrowni w Ostrołęce, 70 mln zł na nieprzydatne respiratory od handlarza bronią, zaciągnęli ponad 400 mld zł długu poza budżetem państwa, czyli poza kontrolą społeczną, czy wydali 7 mld zł na niepotrzebne łóżka covidowe, a w tym czasie mieliśmy ponad dwieście tysięcy nadmiarowych zgonów Polaków, to obraz stanu państwa maluje się dramatycznie. To wszystko pokazuje kompletny brak umiejętności zarządzania pieniędzmi podatników. Budżet kancelarii premiera Morawieckiego wzrósł wielokrotnie. Kłamali, że ich rządy będą tanie i skromne, a tak naprawdę skala marnotrawstwa pieniędzy jest gigantyczna. Także w spółkach skarbu państwa. Jak donosiły media, państwowe, giełdowe spółki wypłaciły ludziom związanym z PiS około 45 mln zł nagród.

Ale wracając do przyszłorocznego budżetu?

Rząd PiS zaplanował wydać 165 mld zł więcej niż wynoszą dochody budżetowe. To największa dziura budżetowa w historii. Czyli już teraz założyli, że na to, co sami zapisali w budżecie, zabraknie 165 mld zł. Trzeba będzie się zadłużyć o tę kwotę i jeszcze bardziej powiększyć już i tak katastrofalne zadłużenie Polski. PiS zwiększył nasze zadłużenie o ponad bilion złotych. Jeśli podzielimy ten dług na nas wszystkich, to na każdego z nas, zgodnie z projektem budżetu na przyszły rok, przypadnie ponad 56 tys. zł!

Mówi się o wielkich wydatkach na zdrowie czy na zbrojenia.

Tak to tłumaczy rząd. Ale kłamie. Wydatki z budżetu państwa na ochronę zdrowia mają wynieść w przyszłym roku dokładnie 0,87 proc. PKB. Reszta to są składki, które płacą Polacy w postaci podniesionej do 9 proc. składki zdrowotnej. I tę płaci każdy – emeryt, przedsiębiorca czy etatowy pracownik. Z budżetu pieniędzy na zdrowie jest wstydliwie mało. Polska jest w ogonie państw europejskich, które inwestują w ochronę zdrowia. Co do zbrojeń, to znowu w tym przypadku rząd kłamie. Jasne jest, że armię trzeba modernizować, co do tego jest pełna zgoda. Jednakże PiS robi to, zaciągając długi w innych państwach, jak choćby w Korei Południowej lub w Stanach Zjednoczonych, czy poprzez wydatki z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, który także jest poza budżetem. Więc to, czym rząd uzasadnia ten ogromny deficyt, to tylko wytrych propagandowy. Potrzeby pożyczkowe państwa w przyszłym roku to 340 mld zł. Finanse publiczne są naprawdę zdewastowane. Inwestycje są w zapaści, a przecież to jest serce gospodarki. To, co ją napędza. Spadły one z ponad 20 proc. PKB za naszych czasów do 16 proc. PKB. W gospodarce widać recesję i mamy bardzo wysoką, dwucyfrową inflację. Drugą najwyższą w Europie po Węgrach.

No właśnie, niewątpliwie inflacja i ogromny wzrost cen od kilku lat spędza sen z powiek Polaków. Jakie pomysły ma Koalicja Obywatelska, by tę sytuację naprawić i zahamować inflację?

Bez wątpienia będzie to absolutny priorytet – wzmocnienie polskiego złotego i zatrzymanie drożyzny to najważniejsze zadanie po wygranych wyborach. Jak to zrobić? Po pierwsze, musimy zdjąć pisowską blokadę z pieniędzy unijnych, z Krajowego Planu Odbudowy i Funduszu Spójności. KPO to 270 mld zł, a dwa razy tyle jest w Funduszu Spójności. Założone w tych programach cele już powinny być realizowane. Tych pieniędzy nie dostaniemy, jeśli nie przywrócimy praworządności w naszym kraju. To warunek konieczny. PiS upartyjniając władzę sądowniczą poszedł na wojnę z podstawowymi zasadami unijnymi i łamie traktaty unijne. Niezależność sądów to fundament demokracji, fundament Unii Europejskiej. Dopóki rządzi PiS tej praworządności nie będzie, bo oni nie zgodzą się na niezależne sądy. Upartyjnione sądy mają im zapewnić bezkarność. Odblokowanie tych pieniędzy to natychmiastowe umocnienie złotówki i odzyskanie wiarygodności na rynkach finansowych. Polska wróci do wspólnoty europejskiej. Staniemy się znowu przewidywalnym krajem. Silny złoty i niższa inflacja to niższe koszty obsługi długu. A wzrost inwestycji dzięki środkom unijnym to dalsze hamowanie inflacji. Natomiast to, co od wielu miesięcy robi Adam Glapiński, jest działaniem na szkodę portfeli Polaków i całej gospodarki. Zlikwidujemy podatek Belki, to znaczy, że jeśli ktoś ma oszczędności, to na lokacie w banku będzie mógł więcej zarobić. I jeszcze jeden z najważniejszych czynników antyinflacyjnych – musimy zapewnić tani prąd, dzięki transformacji energetycznej.

Dlaczego jest to tak ważne? Jak to zrobić i czy w ogóle można to zrobić w krótkim czasie?

Cała gospodarka musi mieć prąd. Tani prąd, bo tylko wtedy polskie firmy będą konkurencyjne. A dlaczego prąd jest drogi? Bo przez osiem lat PiS „zaorał” energię wiatrową, nie zainwestowano w sieci dystrybucyjne niskiego napięcia, dlatego nawet jak Polacy mają fotowoltaikę na dachu, to ta energia nie jest odbierana. Właśnie ze względu na niewydolność sieci. Bez dużych inwestycji w energetykę nie będzie taniego prądu. Nie uda się to bez środków europejskich. Europa odchodzi od węgla. Na to zgodził się zresztą sam Morawiecki, natomiast sekwencja kolejnych ruchów rządu jest pokazem ignorancji i braku jakiejkolwiek koordynacji i logiki działań. PiS walczy z odnawialnymi źródłami energii, a jednocześnie doprowadza do zamykania kopalń. Drogi prąd zniszczy konkurencyjność naszego przemysłu, naszych przedsiębiorców, a co za tym idzie – naszą gospodarkę i nasze budżety domowe. Przemyślana transformacja energetyczna to największe wyzwanie, przed jakim stoi nasze państwo. My chcemy, by mieszkańcy uniezależnili się od państwowych monopolistów i mieli dostęp do tanich źródeł własnej energii.

Wspomniała pani o braku inwestycji. Nie tak dawno rząd ogłosił przecież wielką inwestycję Intela w Polsce. Coś więc jednak się dzieje.

Inwestycja Intela pod Wrocławiem to będzie ułamek tego, co Intel zamierza zainwestować w Europie. Planowana fabryka Intela w Niemczech to inwestycja rzędu 30 mld euro. U nas ma być 4 mld euro. Nie wykorzystaliśmy szansy po pandemii, kiedy zerwane zostały łańcuchy dostaw. Pandemia pokazała, że często głównym dostawcą produktów, półproduktów i surowców w wielu branżach są Chiny. To uświadomiło wszystkim, jak światowa gospodarka uzależniona jest od Państwa Środka. Postawiono na większą dywersyfikację dostaw. Kiedy globalni gracze przewartościowują swoje strategie rozwojowe, przenoszą produkcję i zakłady, to pisowski rząd śpi, a nawet gorzej, bo walcząc z Unią i upartyjniając sądy zniechęca inwestorów do Polski. Takich inwestycji w nowe, strategiczne technologie, powinniśmy ściągać do Polski dużo więcej. Nasz kraj to świetnie przygotowani specjaliści, doskonała lokalizacja w centrum Europy, dobra infrastruktura komunikacyjna i niestety wciąż niższe, a więc konkurencyjne, płace.

Mówiąc o niezależności sądów stwierdziła pani, że PiS ich upartyjnieniem chce sobie zapewnić bezkarność. Koalicja Obywatelska po przejęciu władzy zapowiada rozliczenie czy wręcz osadzenie głównych decydentów tej partii w więzieniach. Kogo i za co?

Rozliczymy te osiem lat rządów PiS-u. To jest także w przedstawionych przez Koalicję Obywatelską 100 konkretach na pierwsze sto dni naszych rządów. Wskazujemy nazwiska osób, wobec których mamy już sformułowane wnioski do prokuratury i Trybunału Stanu. Warunek pierwszy – trzeba na nowo uniezależnić prokuraturę od wpływów politycznych. Minister Sprawiedliwości nie może być Prokuratorem Generalnym zarazem. Jarosław Kaczyński będzie odpowiadał za sprawstwo kierownicze, za nielegalną próbę zmiany ustrojowej, bowiem politycy PiS-u bez zmiany Konstytucji ustawami zmieniali ustrój. Nie podobał im się trójpodział władzy. Prokuratura zbada działania Szumowskiego, Cieszyńskiego, Macierewicza, Kamińskiego i jego ludzi, którzy nielegalnie inwigilują Polaków Pegasusem oraz hejterów z Ministerstwa Sprawiedliwości. Przed Trybunałem Stanu będą z kolei odpowiadać Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki, Jacek Sasin, Zbigniew Ziobro, Adam Glapiński oraz szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za to, co zrobił z telewizją publiczną i mediami w Polsce. Lista zarzutów i przypadków złamania prawa jest bardzo długa.

Rozwińmy wątek stu propozycji na pierwsze sto dni waszego rządu. Podzieliliście je na kilkanaście obszarów, w tym choćby propozycje kierowane do rodzin, ludzi młodych ludzi, seniorów, kobiet, przedsiębiorców. Sporo miejsca poświęciliście służbie zdrowia, podatkom, budownictwu mieszkaniowemu czy energetyce. Może zacznijmy po kolei. Na co Polacy mogą liczyć jeśli 15 października zdecydują się powierzyć ster rządów w kraju największej opozycyjnej formacji?

To jest przede wszystkim program, który ma posprzątać bałagan po złej władzy i rozwiązać najważniejsze problemy Polaków. Niekompetencja PiS-u, pomimo znacznych transferów socjalnych z naszych wspólnych przecież pieniędzy, tak naprawdę doprowadziła do zubożenia naszego społeczeństwa. Tylko cztery ostatnie lata ich rządów to skumulowana inflacja, która sięga prawie 50 proc. Tylko w te cztery lata z kont i portfeli Polaków wyparowały setki miliardów złotych oszczędności, bo zjadła je właśnie inflacja. Młodych ludzi nie stać na mieszkanie, bo zła polityka fiskalna i monetarna wywindowała oprocentowanie kredytów. W naszych propozycjach chcemy wprowadzić nieoprocentowane kredyty na zakup lub remont mieszkania dla osób do czterdziestego piątego roku życia, chcemy przeznaczyć 10 mld zł na budownictwo komunalne, na remonty pustostanów. Zasób mieszkań jest duży w Polsce, trzeba je tylko na nowo oddać ludziom, wprowadzić na rynek. Pisowskie Mieszkanie Plus zbankrutowało. Proponujemy także comiesięczne 1,5 tys. zł dla kobiet, które przed ukończeniem trzeciego roku życia dziecka powracają do pracy z urlopu macierzyńskiego, a dla przedsiębiorców wprowadzimy zasadę płacenia podatku dochodowego tylko od zapłaconych faktur. Dzięki temu tysiące małych przedsiębiorców unikną zapaści finansowej, a pracownicy zachowają miejsca pracy. Zmniejszymy ponadto inne zobowiązania podatkowe. To aż nieprawdopodobne, ale PiS obciążył Polaków ponad trzydziestoma nowymi daninami i podatkami. Kwota wolna od podatku wzrośnie do 60 tys. zł, uważamy, że będzie to duża motywacja do podejmowania pracy i ograniczenia szarej sfery. Przedsiębiorcy zyskają jeden miesiąc wolny od składek na ubezpieczenia społeczne, za to otrzymają wtedy świadczenie urlopowe. Ponadto ZUS przejmie od pierwszego dnia płatność za zwolnienia lekarskie pracowników w mikroprzedsiębiorstwach. Zracjonalizujemy także wysokość składki zdrowotnej, będzie zryczałtowana.

A w służbie zdrowia? Ten temat co wybory budzi emocje i ciągle jest źle, ciągle mówi się o słabej jakości usług zdrowotnych.

Ochrona zdrowia w Polsce umiera w oparach obłudy ze strony rządzących. Wspominałam już o katastrofalnej w skutkach walce z pandemią, o wydaniu miliardów złotych na łóżka, respiratory, szpitale tymczasowe. W służbie zdrowia chcemy przede wszystkim poprawić dostęp do lekarzy specjalistów, szczególnie w małych miejscowościach, bo tam sytuacja jest najgorsza. Brakuje specjalistów, a kolejki są nawet na kilka lat do przodu. Nie ma szans, by szybko dostać się do specjalistów, nie ma szans na szybką konsultację, zabieg czy operację. Żeby ochrona zdrowia była na miarę naszych oczekiwań, to trzeba ją realnie dofinansować, doinwestować i efektywnie zorganizować cały system, a nie pozorować działania. Obecnie wydatki na polską ochronę zdrowia są jednymi z najniższych w Europie. Nie ma programów profilaktycznych, a jak jakieś są, to poza skierowaniem na badania nikt się później pacjentem nie interesuje. Wśród naszych propozycji jest bon zdrowotny na profilaktykę i leczenie stomatologiczne dla dzieci i młodzieży, zniesienie limitów NFZ na leczenie szpitalne, wprowadzenie czytelnego, ale przyjaznego dla pacjenta, systemu rejestracji wizyt u lekarzy. Zapewnimy prawo do bezpłatnego znieczulenia przy porodzie, opieki okołoporodowej, badań prenatalnych i pełną refundację in vitro. Na obszarach pozbawionych odpowiedniej diagnostyki stworzymy Powiatowe Centra Zdrowia zapewniające powszechny i równy dostęp do diagnostyki, leczenia ambulatoryjnego i świadczeń specjalistycznych. Pieniądze, te miliardy złotych, które idą obecnie na propagandowe szczucie na opozycję w TVP Info, pójdą na walkę z rakiem oraz na opiekę psychologiczną i psychiatryczną dla dzieci. To potwornie zaniedbana sfera, przez co cierpią polskie dzieci.

Szczególnie bliski, z racji wykształcenia, powinien być pani temat edukacji. Na jej zły stan zwracają uwagę właściwie wszystkie ugrupowania.

Bardzo ważne jest, aby polska edukacja była ciekawsza i bardziej praktyczna. Musimy odchudzić podstawę programową. W czasach, kiedy wszyscy mamy encyklopedię we własnej kieszeni, w telefonie, kiedy sztuczna inteligencja zaczyna odgrywać coraz większą rolę, w Polsce wymagamy od dzieci, by znały na pamięć wszystkie dopływy Wisły czy Odry. To niedorzeczne. Dziecko musi nauczyć się rozumienia świata, a nie wkuwania wiedzy na pamięć. Szkoła i nauczyciele muszą rozwijać w dzieciach pasje i zainteresowania. Szkoła ma rozwijać a nie indoktrynować, jak to próbuje robić minister Czarnek. Aby to zrobić, zawód nauczyciela musi odzyskać właściwą mu godność, pozycję i autonomię. Chcemy wprowadzić gamę zajęć dodatkowych, by w autorskich zajęciach dzieci odkrywały swój potencjał, a uczniowie słabsi otrzymali wsparcie. Płace w szkolnictwie muszą być wyższe, minimum o 30 proc. Nauczyciel więcej zarobi na jednym etacie, w jednej szkole, prowadząc dodatkowe zajęcia, niż dzisiaj na dwóch etatach. Poświęci więcej uwagi swoim uczniom. Praca, która nie niesie za sobą odpowiedniej gratyfikacji finansowej, demotywuje i to widzimy w oświacie.

Poznaliśmy propozycje dla kraju, a czy może ma pani jakieś propozycje stricte dla regionu częstochowskiego?

Przede wszystkim chcemy wszystkim samorządom, także tym w naszym regionie, oddać pieniądze, które zabrał im PiS. Polski Ład odchudził samorządy o kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie. Tego nie rekompensuje rozdawanie kartonowych czeków na inwestycje lokalne. Samorządy powinny mieć silne dochody własne. Po to one powstały, by na szczeblu lokalnym decydować o tym, co jest dla lokalnej społeczności ważne. Po to wybiera się sołtysów, wójtów, burmistrzów, prezydentów i radnych, by reprezentowali interesy mieszkańców. W naszej propozycji samorządy otrzymają więcej zadań, ale też znacznie więcej pieniędzy na ich realizację. Chcemy wzmocnić pozycję samorządów, których PiS nie lubi i zwalcza, próbując uzależnić od władzy centralnej. Rozwój samorządów wzmocni ponadto budownictwo komunalne. W samej Częstochowie na mieszkanie komunalne oczekuje około tysiąca rodzin. Wspomniałam wcześniej, że na taki program chcemy przeznaczyć 10 mld zł. Nowe mieszkania i te istniejące, ale wyremontowane, o niskich czynszach, zatrzymają mieszkańców w naszych małych ojczyznach. Trzeba ponadto wzmocnić szpitale powiatowe w naszym subregionie, bo mają olbrzymie długi. Potrzebne są nowe obwodnice, bo autostrada i ruch, który generuje, przysparza uciążliwości mieszkańcom Kłobucka, Myszkowa, Żarek, ale i mniejszych miejscowości. W końcu wsparcia wymaga rolnictwo, którego opłacalność PiS zniszczył swoimi decyzjami i zaniedbaniami. Subregion północny województwa powinien być „spichlerzem” Śląska. Poseł Szymon Giżyński obiecał Jura Agro Fresh Park, który miał być między innymi magazynem dla płodów rolnych. Powołali spółkę, która oprócz płacenia pensji prezesom i radzie nadzorczej właściwie nic więcej nie zrobiła. Mieliśmy mieć największą w Polsce giełdę spożywczą, a przez kilka ostatnich lat postawili jedynie dwa billboardy przy autostradzie. Takie same, czyli żadne efekty, ma inna spółka „Wiolinowa”, która miała budować mieszkania plus. Wycięli las, przejedli 1,5 mln zł na pensje zarządu. PiS dużo obiecywał, ale poza dobrze płatnymi posadami dla swoich działaczy partyjnych i ich rodzin, nic nie zrobił.

Dziękuję za rozmowę.

Newsletter

Koronagorączka w Mykanowie. Wójt apeluje o zaprzestanie hejtu wobec chorych i ich rodzin

Mykanów

Maskpol na krawędzi bankructwa? W sprawie spółki interweniuje były wicepremier i minister obrony

Panki

Będą kosić i stawiać snopki. Starostwo szykuje na sobotę festiwal

Mykanów

Pobiegną w szczytnym celu. Mieszkańcy Garnka chcą pomóc 13-latce wygrać ze śmiertelną chorobą

Kłomnice

Newsletter