fbpx

Panki

Maskpol na krawędzi bankructwa? W sprawie spółki interweniuje były wicepremier i minister obrony

fot. Pixabay

Zarząd wymieniony po raz trzeci w przeciągu dwóch lat, straty sięgające milionów złotych i figura Michała Archanioła postawiona z okazji jubileuszu spółki. Tego, ile kosztowała firmę znajdującą się w poważnych tarapatach, nikt nie chce zdradzić. – Niekompetencja, brak strategii i wizji – podsumowuje Tomasz Siemoniak, który za rządów PO-PSL stał na czele Ministerstwa Obrony Narodowej.

W połowie stycznia Izabela Leszczyna, częstochowska posłanka Platformy Obywatelskiej, zwróciła się z interpelacją do premiera, w której zapytała Mateusza Morawickiego o kondycję finansową należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej spółki z Konieczek. Parlamentarzystkę interesowało jak zmieniała się struktura zatrudnienia na przestrzeni minionej dekady, a także czy Maskpol transferował pieniądze do innych podmiotów? Dociekała, ile firma zapłaciła za zamówienie i montaż figury Michała Archanioła? Monument, o którym szeroko informowały powiatowe media, zainstalowano na placu przed wejściem do przedsiębiorstwa z okazji jego 50-lecia istnienia.

– W 2017 roku w ramach czystki w spółkach Skarbu Państwa i desantu partyjnych działaczy, którego symbolem stało się powołanie Bartłomieja Misiewicza do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, odwołano wieloletniego prezesa Maskpolu Krzysztofa Dędka. Zastąpił go przedsiębiorca Ładysław Piasecki z Warszawy, syn założyciela PAX-u Bolesława Piaseckiego. W zarządzie znalazł się także Marek Pasek-Paszkowski, prezes Centrum Duszpasterstwa Archidiecezji Warszawskiej zajmującej się między innymi działalnością wydawniczą i turystyką sakralną. Kompetencje obu panów do kierowania tak ważną z punktu widzenia bezpieczeństwa osób, którym swoje wyroby dostarcza firma, były raczej znikome. W listopadzie 2018 roku dowiedzieliśmy się o kolejnej zmianie na stanowisku prezesa. Ładysława Piaseckiego zastąpił Jakub Banaś. Media podają, że jest on synem wiceministra finansów Mariana Banasia. W ostatnim czasie, w ramach wykonywania obowiązków poselskich na terenie powiatu kłobuckiego, spotykam się z licznymi głosami zaniepokojenia o funkcjonowanie firmy – pisała w interpelacji Leszczyna.

W piśmie podkreślała, że podczas rządów koalicji PO-PSL spółka była całkowicie pozbawiona jakichkolwiek wpływów politycznych.

– Obecnie natomiast na organizowanych przez firmę imprezach doskonale bawią się czołowi politycy PiS w regionie, na czele z posłami, senatorami i posłami do Parlamentu Europejskiego, czym spółka szczyci się na swojej stronie internetowej – dodawała.

Posłanka na odpowiedź czekała prawie trzy miesiące. Wojciech Skurkiewicz, sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej napisał w niej jedynie tyle, iż informacje wymienione w interpelacji stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa w oparciu o przepisy ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Jak można się domyślić, jednozdaniowa korespondencja od zastępcy ministra obrony, raczej nie wzbudziła eksplozji entuzjazmu parlamentarzystki. Izabela Leszczyna postanowiła ściągnąć posiłki.

Pod koniec marca, wspólnie z Haliną Rozpondek, swoją koleżanką z sejmowej ławy zorganizowały w Częstochowie konferencję prasową. Pojawił się na niej także poseł Tomasz Siemoniak. Polityk, który w rządzie Donalda Tuska był ministrem obrony narodowej, a w gabinecie Ewy Kopacz dodatkowo zastępcą ówczesnej premier, w rozmowie z dziennikarzami nie ukrywał, że sytuacja w Maskpolu wyraźnie go niepokoi.

– Niekompetencja, brak strategii i wizji – podsumowywał. – Przemysł obronny i takie firmy jak Maskpol to element polskiego potencjału wojskowego. To nie jest tak, że Polska może sobie pozwolić na rezygnowanie z produkcji na miejscu i kupowanie wszystkiego za granicą. To jest obszar totalnej porażki obozu rządzącego i wcale nas nie pociesza fakt, że jedna z twarzy tej porażki siedzi w areszcie, bo nie daje to zamówień, nie daje to nadziei polskiemu przemysłowi obronnemu – mówił Siemoniak odnosząc się do osoby słynnego Bartłomieja M., bliskiego współpracownika Antoniego Macierewicza.

Jak wspólnie przekonywali parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej, przedsiębiorstwo, które przynosiło zyski i miało świetne produkty dziś stoi na skraju upadku.

– Wojsko nie zapłaciło za hełmy, bo spółka nie wywiązała się z kontraktu w terminie. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu mogliśmy być z niej dumni. Niestety firma w 2017 roku została dotknięta tym co Prawo i Sprawiedliwość nazywa „dobrą zmianą”, a co jest bardziej porównywalne do najazdu Hunów i Wandalów na cesarstwo rzymskie. Złote czasy nastały jedynie dla prezesów i ich kolegów, którzy za horrendalne stawki zostali tam zatrudnieni. Wokół pojawiły się dziwne spółki, które wygrywały przetargi mimo droższych i gorszych ofert. Do tego stopnia, że całe zamówienia musiały zostać spisane na straty, a podmioty te zamówienia realizujące nie ponosiły żadnych kosztów i kar. Dzisiaj mamy taką sytuację, że w Maskpolu jest trzeci prezes – ubolewała poseł Leszczyna.

Poinformowała, iż z ramach kontroli poselskiej złożyła, wspólnie z Tomaszem Siemoniakiem, pismo z pytaniami do obecnego szefa Maskpolu Adama Ogrodnika. Nie ukrywają, że jeśli informacje, w których posiadanie weszli, okażą się prawdziwe, to do spółki powinny wejść służby i Najwyższa Izba Kontroli.

– To są publiczne pieniądze i jeśli prezes Ogrodnik również nie będzie chciał podzielić się wiedzą, to zmuszeni będziemy poinformować o całej sprawie wymiar sprawiedliwości. Maskpol, który jest częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej, PiS nazywa srebrami rodowymi. Tylko, że te srebra rozkrada w sposób do tej pory niespotykany i niewyobrażalny. Nie chcemy znać tajemnic wojskowych, chcemy tylko wiedzieć czy ta spółka jest dobrze zarządzana, bo z informacji od pracowników i z lektury sprawozdań finansowych wiemy, że dzieje się tam bardzo źle – przekonują politycy Platformy.

Maskpol jest wiodącym polskim zakładem w swojej branży. Spółka dysponuje nowoczesnym zapleczem badawczym i najnowszymi technologiami. Zakład produkuje wyroby ochrony balistycznej, jak hełmy i kamizelki kuloodporne, a także produkty ochrony przeciwchemicznej w postaci masek przeciwgazowych, odzież ochronną, sprzęt odkażający oraz wyroby ochrony prewencyjnej. Zatrudnia około sześciuset pracowników z terenu powiatu kłobuckiego.

– To są ludzie, którzy z tą spółką są związani od lat, a w niektórych przypadkach nawet od pokoleń. Do mojego biura dostarczyli wielostronicową informację, w której pełni niepokoju opisują to, co tam się dzieje. Poziom zastraszenia pracowników w tej firmie jest tak duży, że oni bali się nawet ze mną spotkać. Bali się przyjść do biura posła Platformy Obywatelskiej. To pokazuje skalę jakiegoś wynaturzenia – mówi Izabela Leszczyna.

Newsletter

Koronagorączka w Mykanowie. Wójt apeluje o zaprzestanie hejtu wobec chorych i ich rodzin

Mykanów

Będą kosić i stawiać snopki. Starostwo szykuje na sobotę festiwal

Mykanów

Pobiegną w szczytnym celu. Mieszkańcy Garnka chcą pomóc 13-latce wygrać ze śmiertelną chorobą

Kłomnice

Lokalnej żulerni zakazy niestraszne. Pomimo epidemii biesiadowali od rana

Rędziny

Newsletter