fbpx

W POWIATACH

Piotr Derejczyk: Chcę dobrze reprezentować interesy naszego regionu

fot. Piotr Biernacki

Z Piotrem Derejczykiem, wójtem gminy Miedźno i kandydatem na posła w najbliższych wyborach do Sejmu rozmawiamy o aktualnych kwestiach gospodarczych i politycznych oraz wizji sprawowania mandatu parlamentarnego.

Jest pan jednym z kandydatów Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w najbliższych wyborach parlamentarnych. Co wpłynęło na decyzję, że zdecydował się pan podjąć po raz drugi takie wyzwanie?

Myślę, że to naturalna konsekwencja drogi, którą obrałem wiele lat temu, gdy zacząłem się angażować na niwie społecznej, pracując dla mieszkańców najpierw jako radny powiatu, a obecnie na stanowisku wójta gminy. Chciałbym być w parlamencie, by móc wpływać na los Polski. To może górnolotnie brzmi, ale parlament jest tym miejscem, gdzie można mieć rzeczywisty wpływ na to, co się w naszym kraju dzieje. Przez te wszystkie lata dostrzegłem potrzebę wprowadzenia wielu zmian, które usprawnią pewne procesy. Decyzje ogólnokrajowe na życie lokalnych społeczności mają ogromny, o ile nie decydujący wpływ. Samorząd wykonuje prawo, które uchwala Sejm. Nie zawsze jest ono racjonalne, nie zawsze uwzględnia specyfikę i potrzeby mniejszych miast i gmin.

Dlaczego Zjednoczona Prawica?

Koalicja cech, które reprezentują współpracujące ze sobą ugrupowania, najlepiej oddaje wartości, którymi sam staram się kierować w swoim życiu. Ja jestem przedstawicielem Partii Republikańskiej. To wartości niepodległościowe, narodowe, konserwatywne i chrześcijańskie. Z nich wywodzę dbałość o tradycję i polską kulturę, wolności obywatelskie i tolerancję. Nasz program skupia się na budowie silnego i bogatego państwa. Łączymy wolnorynkowe podejście z wrażliwością społeczną i ideą solidaryzmu. Nie zapominamy o kwestiach bezpieczeństwa i suwerenności państwa czy rozwiązywaniu szeregu narosłych problemów społecznych, rozwoju edukacji, służby zdrowia czy wsparciu dla rolników, seniorów i polskich rodzin.

Na czym konkretnie chciałby się pan skupić w Sejmie?

Na sprawach związanych z samorządnością, przede wszystkim w obszarze administracji. Ta kwestia, moim zdaniem, jest mocno przeregulowana przepisami. Nas w samorządach zabijają sprawozdania. Ich jest strasznie dużo. Ponadto trzeba poprawić finansowanie samorządów. Obecna ustawa, z początków XXI wieku, jest już nieadekwatna do tego, co się dzisiaj dzieje. Wtedy był zupełnie inny system podatkowy. Szczególnej regulacji natomiast wymagają kwestie między „centrum a peryferiami”. Wśród samorządowców niejednokrotnie jest takie podejście, że jest to całkowicie coś niezależnego od władzy centralnej. W moim przekonaniu natomiast funkcjonujemy w ramach jednego organizmu państwowego, który musi współpracować i działać wspólnie na różnych szczeblach. Impulsy płynące z góry oraz te płynące z dołu nie powinny się znosić, ale sumować, co w konsekwencji pozwoliłoby osiągnąć efekt synergii. Dałoby to dużo większą wartość dla całego kraju, a przede wszystkim dla tych małych ojczyzn, dla których pracujemy.

Przecież sporo pieniędzy centralnych jest kierowanych obecnie na inwestycje w samorządach.

To dobry kierunek, jeden z pożądanych aspektów tej współpracy. W ostatnich dwudziestu latach największy wpływ na rozwój infrastrukturalny gmin miały bowiem środki unijne. Poprzez bogacenie się naszego kraju ich udział będzie się systematycznie zmniejszał. Zmieniają się również priorytety, to na co fundusze unijne będzie można wydawać. W obecnej perspektywie duży nacisk kładzie się na innowacyjność, cyfryzację czy też dążenie do neutralności klimatycznej. Niejednokrotnie samorządy, szczególnie te małe, mają jednak jeszcze wiele do zrobienia w zupełnie podstawowych kwestiach, jak chociażby wodociągi czy kanalizacja. Środków unijnych na takie cele prawie już nie będzie, a to dzisiaj bardzo kosztowne przedsięwzięcia, niejednokrotnie przekraczające możliwości finansowe wielu gmin. Potrzeb jest oczywiście więcej, ale na tym przykładzie chciałbym podkreślić, że trzeba umiejętnie redystrybuować środki budżetu centralnego, które zapewnią zrównoważony rozwój kraju. W moim przekonaniu rozwiązania, które wdrożył rząd Zjednoczonej Prawicy, bardzo dobrze tę kwestię stymulują. Gminy z regionu częstochowskiego, także gmina Miedźno, chętnie z nich korzystają, a te środki później przekładają się na poprawę stanu dróg i układów komunikacyjnych, szkół, budowę nowych przedszkoli i żłobków, modernizację remiz czy też bardzo kosztowne rozbudowy oczyszczalni ścieków.

A pan, jako wójt, jaką może pochwalić się skutecznością w kwestii pozyskiwania tych pieniędzy?

Powiem szczerze, że nigdy tego nie zliczyłem, ale to bardzo duża kwota. To są inwestycje ogromne, mając na uwadze oczywiście wielkość naszej gminy. Na same inwestycje drogowe to będzie z pewnością dużo powyżej 20 mln zł. Przebudowujemy strukturę komunikacyjną kilku naszych miejscowości. W ubiegłym roku za niemal 10 mln zł zakończyliśmy przebudowę układu komunikacyjnego czterech ulic w Miedźnie. Obecnie jesteśmy już po przetargach na modernizację siedmiu ulic w Borowej i kolejnych ciągów w Kołaczkowicach Małych, Kołaczkowicach Dużych i Wapienniku. Tylko te dwa zadania, uwzględniając oczywiście nasz wkład, to koszt niemal 21 mln zł. Nie liczę przy tym mniejszych projektów, na jedną czy dwie ulice, których było sporo w ciągu mojej kadencji. Do tego dochodzą jeszcze modernizacje budynków publicznych. Przebudowaliśmy ze wsparciem rządowym budynek byłej szkoły w Izbiskach, a obecnie modernizujemy remizy we Władysławowie i Borowej. To kolejne około 5 mln zł wsparcia. Składamy aplikacje we wszystkich dostępnych naborach i myślę, że wkrótce kolejne zgłoszone przez nas projekty zostaną pozytywnie ocenione.

Czy skuteczny wójt, to także skuteczny poseł?

Mam nadzieję, że tak. Zdobyte doświadczenia chciałbym wykorzystać, by dobrze reprezentować interesy naszego regionu. Myślę, że jest to dobra podbudowa, by to realizować. Deklaruję otwartość, przychylność i dialog wobec wszelkich inicjatyw, które miałyby na celu rozwiązywanie problemów społecznych, gospodarczych i rozwój regionu częstochowskiego.

Powiat kłobucki jest drugim pod względem wielkości na obszarze częstochowskiego okręgu wyborczego. Od dłuższego czasu nie ma, jako jedyny, swojego przedstawiciela w parlamencie.

To rzeczywiście paradoks, że przez tak długi okres, tak naprawdę od dwudziestu pięciu lat, powiat kłobucki nie miał swojego przedstawiciela w parlamencie. Powiat o tak licznej społeczności, prawie osiemdziesiąt sześć tysięcy mieszkańców, i zróżnicowanych potrzebach zasługuje na swojego reprezentanta w Sejmie. Niejednokrotnie traktowany był niestety jak miejsce, z którego głosy się bierze, a niekoniecznie się później za nie odwdzięcza.

Rozumiem, że gdyby pan był posłem, miałby pan na celu skierowanie uwagi na aspiracje mieszkańców ziemi kłobuckiej?

Starałbym się wspomagać cały nasz powiat, żeby miał przynależne mu miejsce na mapie okręgu częstochowskiego. Nie ograniczałbym się jednak wyłącznie do tej roli. Jako poseł trzeba promować współpracę i budować mosty między różnymi obszarami. Jako samorządowiec od wielu lat tę współpracę z przedstawicielami gmin z powiatów kłobuckiego, częstochowskiego, myszkowskiego, lublinieckiego czy samej Częstochowy uważam za niezwykle istotną i owocną. Nasz region ma wiele wspólnych wyzwań i możliwości rozwoju, dlatego też dobra współpraca jest tutaj kluczowa. Działanie na rzecz dobra wspólnego wymaga aktywności zarówno na poziomie lokalnym, jak i regionalnym.

Prawo i Sprawiedliwość, czy też szerzej Zjednoczona Prawica, już od ośmiu lat dzierży stery władzy w Polsce. Nie da się ukryć, że w ostatnim okresie zaszło, z gospodarczego punktu widzenia, również sporo negatywnych zjawisk. To przede wszystkim wysoka inflacja, która drenuje kieszenie Polaków i spowalnia rozwój przedsiębiorstw.

Ma pan rację, to będzie ważne wyzwanie dla każdego rządu, który wyłoni się po wyborach. Trzeba jednak zwrócić uwagę na przyczyny tych zdarzeń. W minionych czterech latach rząd premiera Mateusza Morawieckiego musiał się zmierzyć z wyzwaniami, o których poprzednim gabinetom nawet się nie śniło. Najpierw pandemia Covid-19, po której względnym opanowaniu wybuchła wojna na Ukrainie. Żyjemy w określonym miejscu geograficznym, w określonym czasie. Ta inflacja, która wystąpiła jest konsekwencją ogromnych zawirowań na rynkach finansowych i surowców. To czynniki zewnętrzne dla naszej gospodarki. Obecnie sytuacja się względnie ustabilizowała, aczkolwiek osiągnięcie pożądanego celu inflacyjnego zapewne potrwa jeszcze kilka lat. To jest możliwe i ta polityka monetarna, która jest prowadzona do tego dąży. Proszę zwrócić uwagę, że pomimo wielu zawirowań przedsiębiorcy mogli liczyć na wsparcie. Stworzono szereg programów osłonowych, które miały chronić miejsca pracy. Bezrobocie jest na niezwykle niskim poziomie. Realny wzrost gospodarczy Polski, według obiektywnych danych Eurostatu, na tle pozostałych państw Unii Europejskiej wyniósł w ostatnich siedmiu latach prawie 32 proc., podczas gdy średnia unijna to 12 proc. Pomimo rosnącej inflacji znacząco wzrosły także wynagrodzenia, a pomoc poszła także bezpośrednio do Polaków w formie chociażby zwolnienia żywności z VAT-u. Poza tym wydajemy miliardy złotych w poprawę bezpieczeństwa militarnego i modernizację polskiego wojska. To skala inwestycji niespotykana po 1989 roku.

Porozmawiajmy o Unii Europejskiej. Z kręgów Zjednoczonej Prawicy słychać ostatnio spory eurosceptycyzm. Jest też konflikt z Komisją Europejską, zamrożone pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy czy też sprawa ETS-ów.

Unia Europejska od zawsze była szansą dla Polski. Weszliśmy do Unii, by mieć swobodę przepływu towarów, ludzi, usług, kapitału i pracy. To są wartości, które w UE są cenne. Ale czy wszystko, co administracja unijna próbuje nam zafundować, jest dobre? Tego obecnie nie jestem pewien. Myślę, że autonomia państwa narodowego powinna być uszanowana. Jest za wcześnie, abyśmy tworzyli europejską federację państw, a do tego to wszystko, z punktu widzenia Brukseli, dąży. Na państwa narodowe nakładane są coraz większe ograniczenia. Wola poszczególnych państw powinna iść przed interesem poszczególnych grup brukselskich. Tak bym to określił. Kwestia energii, praw ETS, o czym pan wspomniał, to kwestia niezwykle ważna. To obecnie kwestia bezpieczeństwa całego państwa. Coraz wyższe ceny praw do emisji dwutlenku węgla windują ceny. My mamy energię opartą o węgiel i te czynniki, które w Brukseli chcą wyeliminować węgiel, wpływają na to, że mieszkańcy naszego kraju płacą niestety dużo wyższe rachunki. Dopóki nie wybudujemy systemu taniej energii, opartej o atom, co już się zaczęło dziać, dopóty nie powinniśmy być zmuszani, by te koszty ponosić. Niekoniecznie coś, co jest dobre z punktu widzenia mieszkańca Berlina, będzie dobre z punktu widzenia mieszkańca Miedźna, Częstochowy, Kłobucka czy Myszkowa. Unia Europejska powinna być dźwignią, czymś, co podnosi standard naszego życia, nasze możliwości, a nie mechanizmem ograniczania naszej suwerenności i bezpieczeństwa.

Czy widzi Pan szansę na odblokowanie pieniędzy z KPO?

W moim przekonaniu Polska jest krajem praworządnym. Argumenty, które padają ze strony unijnej mają wyłącznie podłoże polityczne. Wykorzystywane są przez pewne środowiska do blokowania tych pieniędzy oraz jako narzędzie w naszej polityce wewnętrznej. Środowiska opozycyjne wobec rządu wykorzystują to jako argument w debacie, która się w naszym społeczeństwie toczy. Trzeba zwrócić uwagę, że pieniądze, których my nie wykorzystujemy, zasilają gospodarki zachodnie. To jest kwestia, która powinna być rozwiązana jak najszybciej. Wbrew pozorom, taki stan rzeczy działa w nastrojach społecznych bardziej przeciwko Unii niż rządowi krajowemu.

Dziękuję za rozmowę.

Newsletter

Koronagorączka w Mykanowie. Wójt apeluje o zaprzestanie hejtu wobec chorych i ich rodzin

Mykanów

Maskpol na krawędzi bankructwa? W sprawie spółki interweniuje były wicepremier i minister obrony

Panki

Będą kosić i stawiać snopki. Starostwo szykuje na sobotę festiwal

Mykanów

Pobiegną w szczytnym celu. Mieszkańcy Garnka chcą pomóc 13-latce wygrać ze śmiertelną chorobą

Kłomnice

Newsletter