fbpx

Kłobuck

Jerzy Zakrzewski: Staramy się mocno wspierać przedsiębiorców i mieszkańców w tym trudnym czasie

fot. Urząd Miejski w Kłobucku

Z burmistrzem Kłobucka rozmawiamy o trudach zarządzania w pandemicznych czasach oraz planach i wizji rozwoju samorządu w 2021 roku.

Panie burmistrzu, u progu nowego roku nie sposób nie zapytać o podsumowanie minionych dwunastu miesięcy.

Trudno jest podsumować rok pandemiczny. Ten miniony był trudny dla wszystkich samorządów, rad gmin i włodarzy. Decyzje, które trzeba było podejmować dotyczące zarówno budżetu, jak i inwestycji czy bezpieczeństwa mieszkańców nie były łatwe. Nam udało się zrealizować budżet w około 95 proc. zamierzeń. Trochę przykro, że nie wszystkie środki, które zakładaliśmy, do nas wpłynęły, ale nie ukrywam, że sporo również zaoszczędziliśmy w innych obszarach. Straty spowodowane przez pandemię w gospodarce są spore. Staraliśmy się mocno wpierać przedsiębiorców i mieszkańców, którym drastycznie spadły dochody, umarzając im podatki czy inne opłaty. To oczywiście przełożyło się na budżet, bo jeżeli umarzamy, to tych wcześniej założonych wpływów faktycznie nie było. Skala tych umorzeń, w porównaniu z poprzednimi latami, jest rzeczywiście bardzo duża.

O jakiej wysokości mówimy? I z drugiej strony – ile poczyniliście oszczędności?

Myślę, że z końcem lutego, jak pospływają wszystkie raporty z jednostek, będziemy mieli pełną wartość środków, które zostały niewydatkowane w budżecie z roku ubiegłego. Z kolei jeżeli chodzi o decyzje dotyczące umorzeń podatków i opłat jest to suma około 330 tys. zł za rok ubiegły i jest to kwota na dzień dzisiejszy. Nadal rozpatrywane są bowiem wnioski o umorzenie podatków za czwarty kwartał. Środki zaoszczędzone w ubiegłym roku zwiększą nasze dochody. Podejmiemy decyzję z radnymi czy zwiększymy ilość inwestycji, czy zmniejszamy zobowiązania kredytowe. 

Czy wszystkie inwestycje udało się z powodzeniem zrealizować?

Plan inwestycyjny na szczęście nie ucierpiał. To, co zakładaliśmy, to zrealizowaliśmy. To chyba trochę przewrotne co powiem, ale jest w tym obszarze też pewien efekt pandemii. Chodzi mi konkretnie o dobrą koniunkturę, jeżeli chodzi o przetargi. Dla przykładu, postępowanie przetargowe na drogę w relacji Biała-Kopiec rozstrzygnęliśmy na sporo niższym poziomie, niż to zakładaliśmy w kosztorysie. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać w tym roku. Mamy świadomość, że wprowadzony w ostatnim kwartale 2020 roku powtórny lockdown niektórych sektorów gospodarki może ten efekt kuli śniegowej wywołać, a o swoich negatywnych konsekwencjach da znać dopiero w nadchodzących miesiącach. Zmniejszenie obrotów przedsiębiorstw czy redukcja etatów zawsze odbija się także na finansach samorządów. Ten rok więc również nie będzie należał do najłatwiejszych, ale staramy się w tej rzeczywistości odnaleźć, reagując na bieżąco na docierające do nas sygnały i statystyki budżetowe.

Bieżący rok będzie sądnym dla wielu podmiotów gospodarczych, a co za tym idzie utrzymania poziomu miejsc pracy. W skali lokalnej włodarze gmin będą musieli wykazać się dużą elastycznością, aktywnością czy nawet kreatywnością, by poziom bezrobocia utrzymać na jak najniższym poziomie. Jak zachęcacie do inwestowania?

Tak, to prawda. My na szczęście nie zaliczamy się do gmin turystycznych, gdzie załamanie tego sektora wywołuje już teraz ogromny ból głowy. Te przedsiębiorstwa, które są u nas, działają na w miarę stabilnym poziomie. Są też takie, które mocno się rozbudowują, jak chociażby Sudpack czy Hillwood. Staramy się pomagać na miarę naszych możliwości. Tym, którzy wpadają w kłopoty umarzamy podatki, o czym już wspominałem. Ponadto od lat funkcjonuje u nas uchwała, która ma zachęcać przedsiębiorców do rozwoju biznesu i tworzenia miejsc pracy na naszym terenie. Inwestujący mają spore ulgi w podatku od nieruchomości. Nie płacą daniny od razu, ale po jakimś czasie. To znaczące wzmocnienie dla biznesu i ukłon naszego samorządu, by zakłady pracy na naszym terenie powstawały, z długofalową korzyścią dla samej gminy i mieszkańców.

Panie burmistrzu, wiele się mówi obecnie w kraju, ale i w naszym regionie o problemie gospodarki odpadami komunalnymi. Nie tylko w zakresie galopujących cen, co przekłada się na koszty dla samych mieszkańców. Sami włodarze, stowarzyszenia oraz związki samorządów apelują do parlamentarzystów, by w końcu podjąć szybkie i gruntowne działania w reformie tegoż systemu. Na terenie gminy Kłobuck również pewne problemy występowały. Czy poradziliście sobie już w tym obszarze?

Głównym zadaniem burmistrza jest to, by gmina nie miała problemów z odbiorem odpadów. Zagadnienie jest jednak mocno złożone. Radni, w szczególności z tzw. opozycji, skupiają się głównie na przetargach, czyli tym ile samorząd musi zapłacić za samą usługę odbioru śmieci. W tym aspekcie największą bolączką branży jest brak konkurencyjności. Rynek się w pewien sposób podzielił. Do przetargów staje najczęściej jedna lub dwie firmy. My na bazie ofert rozstrzygamy przetarg i podpisujemy umowę. To oczywiście bardzo ważny element. Zapomina się jednak o kolejnych, równie ważnych. To, jaka jest wysokość opłaty finalnej, ile mieszkańcy płacą, uzależnione jest także od ilości wytwarzanych śmieci na mieszkańca oraz liczby zadeklarowanych osób do systemu. Robiliśmy z wydziałem ochrony środowiska, który zajmuje się tą kwestią na co dzień, bardzo szczegółowe analizy. 

Jaki przyniosły efekt?

Co się okazało, u nas na mieszkańca przypada ponad trzydzieści dwa kilogramy śmieci. W porównaniu z innymi gminami jest to bardzo duża ilość, a płacimy przecież firmie od każdej tony odebranych odpadów. Jeżeli tych byłoby mniej, o 10 czy 15 proc., to siłą rzeczy koszty spadają o podobne wartości. Następnie – kwestia deklaracji składanych przez mieszkańców co do ilości osób w gospodarstwie. Jeżeli na terenie gminy mamy ponad dwadzieścia tysięcy mieszkańców, a w gospodarce śmieciowej zadeklarowanych jest lekko ponad siedemnaście tysięcy, to tych trzech tysięcy osób nie ma w systemie. Rodzi się pytanie czy deklaracje są odzwierciedleniem stanu faktycznego?

Mogli wyjechać z gminy.

Oczywiście, część migruje. Pracują w innych częściach kraju czy też za granicą, inni studiują, jednak nie jest to liczba trzech tysięcy osób. My przez wiele lat mieliśmy bardzo niską stawkę opłaty. Przyszły jednak falowania na rynku, a przy dwuletniej umowie firmie przestało się opłacać świadczenie dla nas usług i zerwała umowę. Mieszkańcy tych problemów nie odczuli, to na urzędzie skupiła się kwestia rozwiązania zawirowań i sporów sądowych z wykonawcą poprzedniego kontraktu. W gospodarce śmieciowej istnieje zagrożenie zaprzestania wywozu. Są dylematy, które trzeba rozwiązywać, choćby w przypadku kiedy przetarg drogo wychodzi i powstaje pytanie czy go unieważnić czy podpisać? A co jak kolejny wyjdzie jeszcze drożej, a obecnej firmie skończy się umowa, a gmina pozostanie bez wywozu śmieci? Ktokolwiek byłby na moim miejscu, mierzyłby się z tymi samymi dylematami. Musimy brać na plecy pewne niepopularne decyzje, bo na tym też polega zarządzanie. Trzeba patrzeć przez pryzmat logiki i zdrowego rozsądku, a nie populizmu. O tym, niestety, nie wszyscy radni pamiętają próbując przypodobać się swoim wyborcom. Gmina nie może dopłacać do systemu, ani na nim zarabiać. System gospodarki odpadami to więc kwestia rzetelności, solidarności i racjonalności decyzji zakupowych mieszkańców. Sam przetarg nie rozwiązuje problemu. Chciałbym to wyraźnie podkreślić.

Czy są jakieś ulgi dla mieszkańców w tym podatku?

Oczywiście. Jesteśmy jedną z nielicznych gmin, gdzie wprowadziliśmy dla posiadaczy karty dużej rodziny dziesięcioprocentową bonifikatę w opłatach. Również mieszkańcy kompostujący bioodpady mogą liczyć na zniżkę w wysokości 2 zł od osoby. Te ulgi trzeba brać pod uwagę, bo one też powodują mniejsze wpływy, a system musi się bilansować.

Czy pracujecie nad jakimiś pomysłami, by tę opłatę podstawową utrzymać przez dłuższy czas? Obserwując co się dzieje we wszystkich samorządach w regionie trudno liczyć, że będzie taniej.

Na rynek nie mamy wpływu, ma go bardziej ustawodawca. My możemy apelować o rozsądek w zakupach, by śmieci było po prostu mniej i o składanie rzetelnych deklaracji. Podejmujemy też działania, które w jakiejś mierze przyczynią się do konkurencyjności na rynku odbioru odpadów. Mianowicie zakupiliśmy kosze do tzw. gniazd w wysokiej zabudowie oraz kosze na odpady zmieszane w zabudowie jednorodzinnej. Planujemy również dalszy zakup koszy w pozostałych frakcjach. Ponadto gminę podzieliliśmy na sektory. Choć to jeszcze nie zafunkcjonowało w takim stopniu, w jakim byśmy sobie tego życzyli. Wszystko po to, by się uniezależnić od rynku, chociażby w przypadku wywozu zastępczego. Zmieniliśmy również, co warto podkreślić, regulamin działalności PSZOK-u. Efekt pewnie przyjdzie, ale jak wspomniałem już wcześniej – najgorsza jest niepewność rynku.

Porozmawiajmy chwilę o obwodnicy Kłobucka. Mieszkańcy czekają na nią z utęsknieniem. Jej projekt znalazł się na liście rezerwowej programu budowy stu obwodnic. Czy coś w minionym roku drgnęło w tej sprawie?

Podejmujemy rozmowy z różnymi parlamentarzystami, utrzymujemy nieustanny kontakt z ministerstwem. Również na forum Związku Miast Polskich podnoszona była kwestia obwodnicy Kłobucka, za pośrednictwem prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka, bo to też jest w interesie Częstochowy i gmin powiatu kłobuckiego, a nie tylko gminy Kłobuck. Mamy takie informacje, że w ramach programu stu obwodnic wiele z nich nie będzie mogło być zrealizowanych z przyczyn środowiskowych i liczymy na to, że ta lista w najbliższym czasie się zweryfikuje. To pozwoliłoby nam znaleźć się na liście głównej planów. Swoją drogą planujemy inne rozwiązania komunikacyjne. Wspólnie z powiatem chcemy zrealizować przebudowę ulicy Zamkowej i Długosza, co odciążyłoby w pewnym stopniu ulicę 11 Listopada. Część użytkowników ruchu mogłaby bezpośrednio kierować się inną trasą na DK43. Takie rozwiązanie byłoby na pewno odciążeniem drogi 492, na której ruch jest główną przyczyną korkowania się miasta. Ale oczywiście obwodnica rozwiązałaby w pełni ten problem.

W niedawno uchwalonym budżecie na inwestycje przeznaczyliście ponad 10 mln zł. Jakie przedsięwzięcia stoją za tą sumą?

Największym zadaniem, dwuletnim, jest budowa sali gimnastycznej przy Szkole Podstawowej nr 1. Nie chciałbym jednak inwestycji klasyfikować pod kątem tego, ile trzeba na nie przeznaczyć, gdyż nawet te małe rozwiązują niejednokrotnie wieloletnie oczekiwania mieszkańców. Kończymy w tym roku drogę Biała-Kopiec, zaplanowaliśmy przebudowę ulicy Powstańców Śląskich. Chcemy ponadto dokończyć przebudowę boiska OSiR-u. W tym roku powstanie tam także bieżnia, a przymierzamy się też do modernizacji trybun. Tego, co prawda, w budżecie nie ma, ale chcemy to wprowadzić w ciągu roku. Po to, by obiekt nabrał nowoczesnego wyglądu. Złożyliśmy wniosek o dofinansowanie termomodernizacji budynku „Znicza” Kłobuck. W obszarze sportu i oświaty jest jeszcze jedno zadanie, a mianowicie budowa boiska wielofunkcyjnego przy szkole w Łobodnie. Planujemy też budowę placu zabaw w parku przy ulicy Parkowej, wybudować siłownię napowietrzną i oświetlić ten teren. To będzie dopięcie uporządkowania parków kłobuckich, bo już jeden udało nam się zagospodarować. Oczywiście będziemy kontynuować także program dopłat do wymiany źródeł ciepła w gospodarstwach indywidualnych mieszkańców oraz zabezpieczyliśmy dotację dla OSP w Łobodnie na zakup nowego średniego wozu ratowniczo-gaśniczego. Warte podkreślenia jest ponadto nasze działanie dotyczące remontów dróg wykonywanych bezpośrednio przez Zarząd Dróg i Gospodarki Komunalnej, w ramach wydatków bieżących instytucji. W ubiegłym roku wartość tych prac przekroczyła milion złotych. W tym roku budżetowym również planujemy dalsze działania w tym zakresie.

Ile będzie kosztować budowa sali gimnastycznej? Niedawno ogłosiliście postępowanie przetargowe na to zadanie. Pozyskane 1,8 mln zł z ministerstwa sportu raczej nie wystarczy. Ile trzeba będzie dołożyć?

Wartość kosztorysowa oscylowała w okolicach 7 mln zł. Dosłownie kilka dni temu otworzyliśmy oferty. Wpłynęło ich trzynaście. To bardzo dużo, jak na zadanie kubaturowe, ale mimo to ceny od wartości kosztorysowej niewiele się różnią. Nie ukrywam, iż liczyliśmy, że trochę będzie taniej. Najniższa z nich to 6,75 mln zł brutto. Pomijając dotację, o której pan wspomniał, około 5 mln zł we własnym budżecie trzeba będzie wygospodarować przez te dwa lata. Chyba że uda się pozyskać na nią dodatkowe środki, choćby z trzeciej puli Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych.

Właśnie. Czy jeszcze o jakieś środki zewnętrzne będziecie aplikować?

Oczywiście, nadal się staramy. Do wspomnianego wyżej RFIL złożyliśmy jeszcze wnioski o dofinansowanie na dwie inwestycje. Chodzi o przebudowę drogi i budowę mostu w Kamyku w ciągu ulicy Mostowej i na ulicę Powstańców Śląskich w Kłobucku. Poza tym w resorcie sportu będziemy się starać o wsparcie budowy na wspomnianą bieżnię na boisku OSiR-u oraz obiekt w Łobodnie. Jaki będzie efekt? Zobaczymy. W każdym razie w budżecie nie zakładaliśmy żadnych wpływów z tego tytułu, patrząc przez pryzmat rozstrzygnięć drugiej tury RFIL. Trochę przykro, że dla naszej gminy nie znalazł się choćby milion złotych. Uważam, że te pieniądze można było trochę inaczej podzielić, by nikt nie czuł się pozostawiony sam sobie. Wokół tych tarcz zrobiła się dlatego tak mocna burza polityczna. Moim zdaniem wsparcia dla samorządów powinny być wolne od takich sporów, bez rozróżniania barw politycznych. Ja nie mam problemu, aby publicznie podziękować każdemu, kto w jakiś sposób pomoże naszej gminie. Tak jak pani poseł Lidii Burzyńskiej, która mocno zabiegała o pieniądze z ministerstwa na salę gimnastyczną i mam do niej wielki szacunek za to, że te pieniądze są.

Nawiązując jeszcze do przebudowy stadionu i samego „Znicza” Kłobuck. Obecnie drużyna jest w czwartej lidze. To spory walor promocyjny dla samorządu. Jak oprócz tych wykonanych i dodatkowo planowanych inwestycji wspieracie swoją topową drużynę?

Miasto wykłada niemałe pieniądze na klub. Modernizacja infrastruktury kosztuje, to wszyscy wiemy i to jest po naszej stronie. Czekamy z utęsknieniem na inaugurację rozgrywek już na nowej murawie, a jak już wspominałem wcześniej, w perspektywie jest nowa bieżnia, trybuny i termomodernizacja budynku klubowego. Chcemy, by nasz główny obiekt, z którego korzysta „Znicz”, był naprawdę nowoczesny, funkcjonalny i piękny. Oczywiście jak na nasze możliwości finansowe. Oprócz tego przekazujemy rocznie 50 tys. zł w ramach dotacji i promocji gminy poprzez sport, gdzie warunkiem jej pozyskania jest właśnie współzawodnictwo w czwartej lidze. Wyniki sportowe są i to nas bardzo cieszy. Widać tutaj duże zaangażowanie strategicznego sponsora. Kładziemy ponadto nacisk na szkolenie dzieci i młodzieży, inwestujemy w grupy młodzieżowe. Do tego dochodzi bieżące utrzymanie obiektu. Całość tych kosztów pokrywa w tym przypadku gmina. Rocznie to około 150 tys. zł. Po modernizacji te koszty wzrosną, bo i wymagania co do nawet samej murawy będą bardziej restrykcyjne. Pragnę zaznaczyć, że „Znicz „Kłobuck jest jednym z wielu klubów sportowych w naszej gminie osiągającym sukcesy, pracującym z dziećmi i młodzieżą, więc muszę patrzeć przez pryzmat wszystkich tych klubów i je również wspierać. W tym roku planujemy wsparcie działalności klubów w kwocie ponad 300 tys. zł.

Dziękuję za rozmowę.

Newsletter

Koronagorączka w Mykanowie. Wójt apeluje o zaprzestanie hejtu wobec chorych i ich rodzin

Mykanów

Maskpol na krawędzi bankructwa? W sprawie spółki interweniuje były wicepremier i minister obrony

Panki

Będą kosić i stawiać snopki. Starostwo szykuje na sobotę festiwal

Mykanów

Pobiegną w szczytnym celu. Mieszkańcy Garnka chcą pomóc 13-latce wygrać ze śmiertelną chorobą

Kłomnice

Newsletter