fbpx

Dąbrowa Zielona

Czy przewodniczący boi się pytań? W tle sugestie, że dotychczasowa wójt chce rządzić gminą z tylnego siedzenia

fot. Shutterstock

Maria Włodarczyk, która w fotelu wójta Dąbrowy Zielonej zasiada nieprzerwanie od 2010 roku, nie zamierza ponownie ubiegać się o kolejną kadencję. W kwietniowych wyborach powalczy za to o mandat radnej powiatowej. – W gminie ludzie mówią, że to taka zasłona dymna. Pani wójt na swojego następcę namaściła obecnego przewodniczącego rady gminy. Problem w tym, że Krzysztof Kucharski to osoba wyjątkowo uległa wobec Marii Włodarczyk. Wielu mieszkańców obawia się, że tak naprawdę to ona będzie dalej rządzić. Tylko, że zza jego pleców – mówi pragnąca zachować anonimowość jedna z osób zatrudnionych w tutejszym urzędzie gminy.

Jak twierdzi nasze źródło, w gminie źle się dzieje od dłuższego czasu, urzędnicy chodzą zestresowani, a atmosfera panująca w miejscu pracy jest niejednokrotnie mało komfortowa i często wręcz przytłaczająca.

– Dużo osób się zwolniło i odeszło pracować do innych, okolicznych samorządów. Głównie do Koniecpola. Częsty zarzut, jaki pojawia się w kontekście Marii Włodarczyk, dotyczy jej metod kierowania gminą, które bardziej przypominają te znane z czasów słusznie minionych, niż przystających do obecnych standardów zarządzania. To styl, delikatnie mówiąc, dość autorytarny. Pani wójt potrafiła skonfliktować się nawet z miejscowym proboszczem – narzeka nasz rozmówca.

Maria Włodarczyk dwa tygodnie temu obchodziła sześćdziesiąte ósme urodziny. Gminą rządzi blisko czternaście lat, w międzyczasie zdążyła przejść na emeryturę. Kiedyś była nauczycielką. Z jej oświadczenia majątkowego za 2022 rok, które złożyła w kwietniu ubiegłego roku, wynika, że z tytułu wynagrodzenia za swoją pracę otrzymała we wspomnianym czasie ponad 235 tys. zł. Jednocześnie w analogicznym okresie pobierała świadczenie emerytalne, które sięgnęło prawie 95,5 tys. zł. Obie kwoty brutto.

Kilka lat temu gminną opinią publiczną wstrząsnęła informacja o zatrudnieniu w samorządowych jednostkach córek Marii Włodarczyk. Jedna, Julita, jako dyrektor Gminnego Przedszkola w Dąbrowie Zielonej, w 2020 roku była drugim, po mamie, najlepiej zarabiającym funkcjonariuszem publicznym w gminie. Kolejna z córek – Paulina – też w tym okresie świadczyła pracę w tej instytucji.

– Ja osobiście nikomu w kieszeń nie zaglądam. Wychodzę z założenia, że każdy ma to, na co sobie zapracował. Niemniej jednak często słyszy się w rozmowach z mieszkańcami, że ludzi irytuje ten, jak to jest nazywany, brak umiaru. Wydaje mi się, że do szefowej też te pomruki niezadowolenia docierają i doszła po prostu do wniosku, że nie ma sensu startować w tych wyborach na wójta, bo, ze względu na szereg różnych czynników, jest już po prostu niewybieralna. Ludzie są zmęczeni całą tą sytuacją. Chcą zmiany – komentuje nasz informator.

Czy to z tych przyczyn u Marii Włodarczyk miał pojawić się pomysł ewakuacji do rady powiatu? Nie da się ukryć, że ta decyzja była jednym z największych zaskoczeń na wyborczej giełdzie nazwisk. Niejako przy okazji pojawiła się na niej także osoba Krzysztofa Kucharskiego, przewodniczącego rady gminy, który miałby przejąć stery gminy po Włodarczyk.

– To zaufany człowiek pani wójt, mówi na niego pieszczotliwie „Krzysiu”. Tam, gdzie Maria Włodarczyk, tam zawsze on. W gminie słyszy się opinie, że jego kandydatura ma zapewnić wójt i jej rodzinie spokój oraz dalszy wpływ na gminę. Od lat funkcjonuje w stworzonym, obecnym układzie. Jego żona jest kierownikiem Środowiskowego Domu Samopomocy w Soborzycach – nadmienia redakcyjne źródło.

Postanowiliśmy przyjrzeć się namaszczonemu, według naszego informatora, przez Marię Włodarczyk kandydatowi. Temu, co robi, gdzie pracuje, jakie ma kompetencje, ale i pomysły na gminę. Chcieliśmy także skonfrontować zasłyszane informacje. W miniony czwartek, w godzinach przedpołudniowych, zadzwoniliśmy więc do sekretariatu urzędu gminy z prośbą o przekazanie numeru telefonu do obecnego przewodniczącego rady.

– Pan przewodniczący jest tu obok, przekażę mu informację i oddzwonię lub uczyni to on sam bezpośrednio – obiecała urzędniczka po drugiej stronie słuchawki.

Niestety nie doczekaliśmy się obiecanego kontaktu. Wieczorem tego samego dnia z redakcyjnej skrzynki mailowej na adres poczty elektronicznej urzędu została wysłana ponowna prośba o kontakt. Pomimo potwierdzenia odczytania wysłanej wiadomości, jakie nazajutrz do nas dotarło, do momentu zamknięcia wydania wPowiecie ani przewodniczący Kucharski, ani żadna inna osoba z urzędu gminy nie zechciała się z nami skontaktować.

Kim więc jest kandydat? By to sprawdzić, zajrzeliśmy do jego oświadczenia majątkowego. Z tego za rok 2022 wynika, że samorządowiec utrzymuje się w głównej mierze z funkcji przewodniczącego rady. Z diet otrzymał w sumie niecałe 26 tys. zł, osiągnął też dochód z gospodarstwa rolnego na poziomie 6 tys. zł. Żadnych innych dochodów nie wykazał, mimo iż zadeklarował posiadanie udziałów w dwóch spółkach w Sosnowcu.

W świetle powyższych zasadne zdaje się zadanie przynajmniej dwóch pytań. A mianowicie, w jaki sposób, żyjąc de facto jedynie z diety radnego, Kucharski jest w stanie za tak niewielkie pieniądze, nawet poniżej najniższej płacy minimalnej, utrzymać rodzinę i siebie samego? I w końcu, jak zamierza budować sukcesy gminy, skoro sam zdaje się mieć problemy z osiąganiem własnych sukcesów zawodowych?

Niestety tego, czy Krzysztof Kucharski być może obecnie przejawia jakąś aktywność zawodową, nie udało nam się ustalić. Zignorowanie naszej prośby o kontakt kandydatowi na urząd wójta nie wystawia dobrej noty, tym bardziej że jako funkcjonariusz publiczny powinien dbać o przejrzystość i rozwiewać wszelkie pojawiające wątpliwości. Boi się rozmawiać z dziennikarzami? Czy na kontakt z nami nie wyraziła zgody obecna jeszcze wójt? A także czy jako potencjalny wójt, Kucharski mieszkańców także będzie ignorował?

Newsletter

Koronagorączka w Mykanowie. Wójt apeluje o zaprzestanie hejtu wobec chorych i ich rodzin

Mykanów

Maskpol na krawędzi bankructwa? W sprawie spółki interweniuje były wicepremier i minister obrony

Panki

Będą kosić i stawiać snopki. Starostwo szykuje na sobotę festiwal

Mykanów

Pobiegną w szczytnym celu. Mieszkańcy Garnka chcą pomóc 13-latce wygrać ze śmiertelną chorobą

Kłomnice

Newsletter